Mieszkała w szafie.
To, co zobaczyli funkcjonariusze na zawsze zostanie w ich pamięci. Nigdy nie pomyśleliby, że w XXI wieku można zastać coś tak strasznego.
A jednak...
Już wchodząc do środka domu mogło się wyczuć zapach stęchlizny. Na całych ścianach rozciągał się grzyb, a po podłogach walały się śmieci, z pod których wyłaniały się karaluchy. Jednakże nie to było najgorsze. W jednym z pokoi, które wielkością przypominało garderobę, zastali dziecko. Dziewczynka zwinięta w kłębek leżała na zapleśniałym materacu, a po jej ciele chodziły robaki. Miała na sobie starą, zużytą pieluchę, z której wydobywał się mocz i kał, a ze skołtunionych włosów wychodziły pchły. Dziewczynka miała 6 lat, a zachowywała się, jak 2-latka. Nie potrafiła wykonać najprostszych czynności. Nie rozumiała tego, co się do niej mówiło. Szybko wpadała w szał.
Danielle Crockett mieszkała z matką i dwójką starszych, nastoletnich braci w Plant City na Florydzie. Funkcjonariuszy wezwała sąsiadka, którą mocno zaniepokoił widok zaniedbanego dziecka, siedzącego w oknie. Gdyby tego dnia kobieta nie zauważyła Dani, dziewczynka wciąż żyłaby w piekle.
Niepełnosprawna?
Dziewczynka całe swoje życie spędziła zamknięta w pokoju. Nigdy nie wyszła na dwór, nie poczuła bliskości drugiej osoby, nie była uczona podstawowych rzeczy, przez co nie mogła zrozumieć, co się wokół niej działo.
Gdy została zabrana do szpitala ważyła zaledwie 20 kilogramów. Była niedożywiona, przez co można było zobaczyć wystające kości. Pielęgniarki próbowały ją karmić, lecz na próżno. Dani nie potrafiła przeżuwać, ani połykać, dlatego zmuszona była jeść z butelki.
Nie mówiła, nie płakała, nie reagowała nawet na zimno, ciepło, czy ból. Nie wiedziała, jak trzymać lalkę oraz jak korzystać z toalety. Lekarz, który ją badał, stwierdził, że przez taki niedorozwój do końca życia będzie niepełnosprawna. Dziewczynką zajęła się dr. Kathleen Armstrong z Uniwersytetu Południowej Florydy, której udało jej się ustalić, że Danielle nie cierpiała na żadną chorobę genetyczną, nie miała autyzmu, ani genetycznych schorzeń. Psycholog w rozmowie z mediami przyznała, że był to w jej karierze pierwszy przypadek człowieka, który całkowicie nie reaguje na inną osobę.
Adopcja, nowe życie.
Całe życie dziewczynki odmieniło się, gdy zainteresowało się nią małżeństwo. Bernie i Diane zakochali się w Dani, gdy tylko ją zobaczyli. Zaczęli walczyć o adopcję 6-latki. Para miała już pięcioro synów, ale zawsze marzyli o córce, a gdy zobaczyli zdjęcie dziewczynki od razu ją pokochali i wiedzieli, że jest ich wymarzonym dzieckiem.
Zaczęło się psuć, gdy Danielle zaczęła miesiączkować. Wszystko, czego się nauczyła przepadło, a ona znowu wróciła do stanu, w jakim ją uratowano. Para przestała dawać sobie radę z 17 latką, a ich małżeństwo wkrótce się rozpadło.
Bernie powoli tracił siły na ciągłe opakowanie się nastolatką. Starzał się i sam zaczynał potrzebować pomocy. Nie nadążał za ciągłym myciem jej, ubieraniem, uspokajaniem, dlatego gdy skończyła 18 lat postanowił oddać ją pod opiekę specjalistom. Szybko tam nauczyli ją ścielić łóżko, chodzić za rękę oraz sprzątać po sobie. Nastolatka nadal nic nie mówi i wątpią, aby miało się to zmienić. Bernie codziennie ją odwiedza i wciąż ma nadzieję, że kiedyś powie kilka słów.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Źródła:
•https://kobieta.wp.pl/matka-wiezila-ja-w-domu-cale-dziecinstwo-dziewczynka-zaczela-nowe-zycie-6202618204391041a
•https://www.fakt.pl/wydarzenia/swiat/dziewczynka-mowgli-danielle-crockett-uratowano-po-7-latach-wiezienia-w-szafie/rp4cnb1
•https://youtu.be/WJXRW__tEfg
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A wy co myślicie o tej historii? Jakie mieliście odczucia czytając to? Ja szukając informacji miałam ciarki na całym ciele. Do tej pory nie rozumiem, jak można tak zaniedbać własne dziecko oraz doprowadzić dom do takiego stanu.
Do następnego ;**
CZYTASZ
(Nie)wyjaśnione |ZAKOŃCZONE|
RandomGęste powietrze wdziera się do płuc. Dostaje się do organizmu, penetruje go. Im głębszy wdech, tym mniej tlenu. Niebieskie błyski policyjnych syren pojawiają się między samochodami i za nimi znikają. Wyją, krzykiem wyrywając ze snu. Gdzieś w oddali...