Zabójstwo małej piękności | paulinabloopers

60 8 0
                                    


Królowa piękności — ta, którą ubierają w piękne, fikuśne sukienki, długie aż do ziemi, godne księżniczki i której wkładają koronę na głowę. Chyba każda mała dziewczynka pragnęła nią być, nawet, jeśli niekoniecznie dzieliła się skrytym marzeniem z kimkolwiek. I JonBenet Ramsey właśnie nią była, aż do czasu, gdy w 1996r. pochowano jej ciało w malutkim grobie. Od tamtej pory minęło ponad dwadzieścia lat, a wciąż nie wiemy, kto odebrał życie tej małej dziewczynce.

Zagadka śmierci dziewczynki jest tym bardziej tajemnicza, że nie wiele wskazuje na to, aby JonBenet Ramsey opuściła swój dom tuż przed śmiercią, a jej znalezione w piwnicy rodzinnego domu ciało nie stało się pretekstem dla zatrzymania kogokolwiek z bliskich dziewczynki.

ZNIKNIĘCIE JONBENET

JonBenet Ramsey miała ledwie sześć lat, wiodła właściwie beztroskie życie, w którym to jedynym zmartwieniem dziewczynki mogły być dziecięce pokazy piękności, na które z uporem zabierała ją matka, gdy w Święta Bożego Narodzenia kładła się do swojego łóżka po wieczorze spędzonym z rodzicami oraz starszym bratem Burke'em.

Nad ranem jej matka — Patsy Ramsey — odkryje, że córka nie śpi. Nie ma jej w łóżku, ale na biurku leży otwarty pamiętnik dziewczynki. Zerka do niego, dostrzegając pismo, o charakterze tak nie podobnym do tego, który mogłoby mieć sześcioletnie dziecko. I czyta, że mają jej córkę, że jest bezpieczna, ale porywacze chcą pieniądze. I dzwoni na policję.

PAMIĘTNIK MAŁEJ PIĘKNOŚCI

Schemat zbrodni wydaje się całkiem prosty — porwanie dziewczynki dla okupu. Tak przynajmniej się wydaje, gdy mama, Patsy Ramsey, odnajduje w pokoju córki list, w którym porywacz rzuca przerażającą kwotę stu osiemnastu tysięcy dolarów. Sprawa jest przecież prosta, porywacz wchodzi do pokoju dziewczynki, siada przy biurku i... no właśnie.

List pozostawiony przez domniemanego porywcza od samego początku budzi kontrowersje. Wiadomo jest, że ktokolwiek był jego autorem, nie mógł przygotować go wcześniej — cały tekst zapisany jest w pamiętniku dziewczynki, który przecież przez cały czas leży w jej pokoju. Być może i nikogo by to nie dziwiło, gdyby notka była krótka — „porwaliśmy Waszą córkę, dajcie nam 118 tysięcy dolarów, a dostaniecie ją żywą". Wychodzi jednak na to, że zabójca siada przy biurku i staje się autorem listu obszernego na ponad dwie strony. Czy rodzice nie byli w stanie zauważyć jego obecności?

Śledczy zwracają również uwagę na cenę, którą to zażądano za życie dziewczynki — porywacz nie prosi o sto, ani o dwieście tysięcy, ani nawet o milion, ale o sto osiemnaście tysięcy. Kwota nie jest okrągła, jak to zazwyczaj bywa w przypadku porwań dla okupu, ale za to nakłada się z bonusem świątecznym ojca dziewczynki, Johna, który to ten otrzymał ze swojej pracy. Ktokolwiek odebrał życie JonBenet dla pieniędzy, musiał dobrze znać się z jej rodzicami — choć spekuluje się również, że liczba sto osiemnaście ma zupełnie inne powiązanie. Niektórzy doszukują się odniesienia do Psalmu 118.

Ale porywacz siada przy biurku, otwiera pamiętnik małej dziewczynki, żąda kwoty 118 tysięcy dolarów. Musi siedzieć długo, w końcu to ponad dwie strony tekstu. Ale nie pozostawia po sobie żadnych śladów.

Śledczy nie znajdują żadnych odcisków palców, poza tymi, które Patsy Ramsey miała po sobie pozostawić, trzymając list w dłoniach, gdy roztrzęsiona zgłaszała zaginięcie córki przez telefon. Wiadomość przeczytała, ale dzwoni pod 9-1-1, choć porywacz zabrania kontaktowania się z policją. List napisano w pamiętniku JonBenet, jej długopisem, ale na każdej z tych rzeczy na próżno szukać śladów po porywaczu. A sześciu certyfikowanych specjalistów w piśmiennictwie stwierdza, że to Patsy Ramsey jest autorką listu.

(Nie)wyjaśnione |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz