#19 „Zabiłeś go?!"

973 41 9
                                    

Oboje zatrzymali się na jednym z dachów. Był idealny widok na miasto i wieże Eiffla. Księżyc oświetlał ich twarze. Cudowny klimat. Cisza i spokój. Czarny Kot złapał dziewczynę za rękę i oboje usiedli przy krawędzi. Biedronka oparła głowę o jego ramię.

Czarny Kot: Wiesz, Kropeczko - zamyślił się - Kocham Cię i... i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie - spojrzał w jej ogromne oczy. Jedną dłonią chwycił jej rękę, a drugą położył na jej policzku. Po chwili ich usta się złączyły i nikt nie miał zamiaru tego przerwać.

Kot potrzebował teraz dużo czułości z jej strony. Był bardzo wstrząśnięty myślą, że mógł stracić ją na zawsze. Starał się tego nie pokazywać, ale czasem jego uczucia były zbyt silne.

W tym momencie pragnął tylko znów poczuć jej usta. Wtulić się w jej ramiona i głaskać po włosach. Tak bardzo brakowało mu jej uśmiechu odkąd zdarzył się ten nieszczęsny wypadek. Z każdą chwilą pogrążał się coraz bardziej w myślach.

Nagle po jego policzku spłynęła ogromna łza. Biedronka szybko wytarła ją swoją dłonią. Spojrzała na niego niepewnym wzrokiem, a on tylko siedział z zamkniętymi oczami. Wydawało jej się, że coś jest nie tak. Niby wszystko wróciło do najlepszego porządku, ale Czarny Kot nadal sprawiał wrażenie jakby miał zaraz paść na ziemię i utonąć w smutkach.

Biedronka: Kotku, co się dzieje? - powiedziała zmartwiona. On podniósł wzrok i spojrzał na nią jakby nie spodziewał się takiego pytania.

Czarny Kot: Ja.. Sam nie wiem - westchnął i odwrócił się w lewą stronę spoglądając na widok, który mieli na wyciągnięcie ręki - Nadal dręczą mnie te myśli. Nie mogę tego znieść - zakrył twarz rękoma

Biedronka: Co cię dręczy Kocie? - usiadła obok i przytuliła go lewą ręką - Jestem przy tobie i.. i żyje dzięki tobie. Proszę zapomnij o tym co było wcześniej. Liczy się to co jest tu i teraz - spojrzała na niego błagalnym wzrokiem

Czarny Kot: Nie potrafię. Nie zniosę tego. Cały czas obwiniam się za to wszystko. Gdybym cię zatrzymał - nagle poczuł na swoich ustach jej palec

Biedronka: Nie. Nie zatrzymałbyś mnie. I tak bym poszła, wiesz jaka jestem uparta. To była moja wina. To dzięki tobie tu jestem, rozumiesz? Gdyby nie ty... Oh Kocie - pocałowała go w policzek - cieszę się, że cię mam..

Na twarzy Czarnego Kota pojawił się uśmiech. Te słowa naprawdę poprawiły mu humor. Natychmiast zapomniał o tych wszystkich złych wspomnieniach. Zaczął cieszyć się każdą chwilą spędzoną wspólnie z ukochaną.

W jego oczach znów pojawiły się znajome iskierki. Wiedział, że Biedronka miała rację. Nagle przypomniał sobie o kolejnym problemie.

Czarny Kot: Wiesz.. zastanawiam się, co miało znaczyć to nagłe zniknięcie super-złoczyńcy - spojrzał niepewnie na partnerkę, która od razu zmarszczyła brwi

Biedronka: On napewno coś planuje. Musimy być uważni. Mistrz Fu może będzie wiedział coś o tym, ale innym razem z nim porozmawiamy. Dziś już mam dosyć tego wszystkiego.

Siedzieli tak jeszcze kilkanaście minut i cieszyli się każdą wspólną chwilą. Kiedy przypomnieli sobie, że jutro rano muszą wstać do szkoły, pożegnali się i rozeszli do domów.

Marinette nie zaprzątała już sobie głowy zbędnymi zmartwieniami. Temat Władcy Ciem odstawiła narazie na bok. Tej nocy nie mogła zasnąć. Nie było to spowodowane żadnymi smutkami. Wydawało jej się, że była przepełniona radością. Do późnej nocy szkicowała coś w swoim notatniku.

***

Rano pomimo małej ilości snu jej samopoczucie było wyśmienite. Pewnym krokiem udała się do szkoły. Przed budynkiem przywitała się ze swoim chłopakiem i razem udali się do sali. Kiedy przekroczyli próg drzwi ich oczom ukazał się bardzo dziwny widok.

Wszyscy byli ubrani na czarno i rozmawiali ze smutkiem wymalowanym na twarzy. Para bardzo się zaniepokoiła. Podeszli do przyajciół, którzy również byli przygnębieni.

Adrien: Hej, co się stało? Czy coś nas ominęło? - zapytał zmartwiony

Alya: Oh.. wy nie wiecie - spojrzała na parę ze smutkiem

Nino: Dzisiaj jest pogrzeb i.. - przerwali mu gwałtownie

A & M: POGRZEB?! - oboje krzyknęli zwracając uwagę wszystkich wokół na siebie

Zauważyli dziewczynę idąca w ich stronę.

Juleka: Wczoraj wieczorem nie było was w domu, wiec wysłałam do was smsa - oboje przypomnieli sobie, że nie sprawdzali telefonów po wspólnym „spacerze" po dachach - Mój brat.. wczoraj.. on.. - po jej policzku spłynęła łza - on.. nie żyje

Oboje stanęli jak wryci. Stali osłupiali i nie potrafili wydusić z siebie ani jednego słowa. Marinette gwałtownie się rozpłakała. To również był jej przyjaciel. Zawsze ją wspierał. Adrien jedynie lekko posmutniał. Po chwili uświadomił sobie, dlaczego to się wydarzyło. Ta myśl go przerosła. Zrobił się cały blady i prawie zaliczył zgona na miejscu.

Juleka: Wczoraj, kiedy mieliśmy próbę „Kociej Muzy" nagle padł na ziemię. Kompletnie nie wiedzieliśmy co się stało. Zadzwoniliśmy po karetkę, ale gdy już przyjechali od razu stwierdzili zgon. To.. to stało się tak nagle i.. i niespodziewanie - zakryła twarz rękoma - nikt nie jest w stanie wytłumaczyć nam przyczyny. Lekarze są w kropce.

Przyjaciele złożyli jej kondolencje i wspólnie wspominali przyjaciela. Nagle do sali weszła wychowawczyni. Również ubrana na czarno. Wszyscy zajęli swoje miejsca. Przez to zamieszanie nawet nie zwrócili uwagi na dzwonek.

Pani Bustier: Witajcie. Bardzo ciężko mi to mówić, ale wasz kolega Luka... - po jej policzku spłynęła łza - wczoraj odszedł z tego świata. Dziś o 12 jest pogrzeb i wszyscy się na niego wybieramy. Juleka, przyjmij od nas szczere kondolencje.

Na przerwie Adrien zaciągnął Marinette do szkolnego schowka na miotły. Chłopak wyglądał jakby zaraz miał zemdleć. Na jego twarzy widać było ogromne przerażenie. Kiedy zamknął drzwi, poczuł jak coś ściska go w żołądku.

Adrien: To.. to.. to moja wina - wydukał przerażony

Marinette: Co? - była kompletnie zdziwiona. Nie wiedziała o co mu chodzi. Cały czas wydawał się jakiś dziwny i nieobecny. Jakby pogrążony w myślach.

Adrien: Luka.. nie żyje - spuścił wzrok - przeze mnie...

Marientte: CO?! ZABIŁEŚ GO?! - poczuła jak jej nogi stają się miękkie niczym z waty. Nie mogła uwierzyć w to co właśnie usłyszała

Adrien: No.. tak jakby.. - zamyślił się - Mistrz Fu mi to tłumaczył, ale nic z tego nie zrozumiałem. Jedynie coś o równowadze świata - spojrzał na dziewczynę, która najwidoczniej nie wiedziała o czym mówi - najlepiej będzie jak on ci to wytłumaczy

Marinette kiwnęła twierdząco głową. Trochę niepokoiły ją słowa chłopaka, ale przypomniała sobie, że Mistrz Fu również opowiadał jej coś o równowadze, dlatego trochę się uspokoiła. Na początku myślała, że Adrien to jakiś morderca czy coś w tym stylu. Oboje wyszli ze schowka i udali się do sali.

Nareszcie Cię poznałem, Kropeczko | MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz