4.

985 76 1
                                    

Draco, czując się bezbrzeżnie zmęczony, przekroczył próg swojego dużego apartamentu zastając stertę spakowanych kufrów zajmujących pół holu i tarasujących przejście.

Westchnął, jakby od niechcenia, i jednym machnięciem różdżki przeniósł je pod ścianę układając w schludny stos. Przez chwilę stał bezmyślnie pośrodku ładnie urządzonego korytarza i spoglądał pustym wzrokiem na piętrzące się bagaże.

A więc to był ten dzień. Dzień, w którym Anna Malfoy, którą do tej pory nazywał żoną, oficjalnie przestała nosić jego nazwisko i opuszczała go na dobre.

Nie układało im się od dłuższego czasu, to fakt. Każdy dzień coraz bardziej ich rozdzielał tworząc przepaść, której w żaden sposób nie dało się przeskoczyć. Nie potrafili się dogadać na żadnej płaszczyźnie, oboje zbyt zajęci swoimi sprawami. Kiedy jednak przestali żyć ze sobą, a zaczęli obok siebie, zgodnie stwierdzili, że nie warto tego ciągnąć.

No i Draco już dawno doszedł do wniosku, że przestał ją kochać.

- Cześć. - Usłyszał cichy głos Anny i odwrócił się widząc jak powolnym, uważnym ruchem, wkłada na siebie drogi płaszcz z wielbłądziej wełny.

- Cześć. - Odparł i obserwował ją kątem oka, jakby po raz ostatni chciał się upewnić, że podjął słuszną decyzję.

Była piękna, zawsze tak uważał i w tym względzie nic się nie zmieniło - nadal wyglądała jak kunsztowny posąg o idealnych rysach i ciele, które wzbudzało zachwyt. Przyciągała spojrzenia twarzą w kształcie serca, jasnymi miękkimi lokami, które otulały jej szczupłe oblicze i oczami o barwie błękitnego nieba. Anna należała do tych zjawiskowych kobiet wobec których żaden zdrowo myślący mężczyzna nie przeszedłby obojętnie.

Draco w tej chwili pomyślał jednak o tym, że piękne opakowanie nigdy nie jest podstawą w stabilnym związku - co z tego, że jego była żona powalała urodą, kiedy jej wnętrze wymagało tak wiele poprawy. Była próżna, odrobinę egoistyczna, z zainteresowaniami raczej przeciętnymi. Anna przestała go zachwycać swoją osobowością i w tym właściwie tkwił problem. Draco Malfoy potrzebował kobiety, która potrafiłaby odnaleźć się w meandrach jego skomplikowanego charakteru, kobiety, która zdołałaby go zrozumieć.

A to było nie lada wyzwanie.

Anna obróciła się ku ogromnemu kryształowemu lustru i nie obdarzając go cieniem uwagi, zaczęła malować usta czerwoną szminką. Draco z beznamiętnym zaskoczeniem doszedł do wniosku, że w jej życiu musiał pojawić się już ktoś nowy. Stroiła się tak tylko wtedy, gdy chciała kogoś zaintrygować, skusić, powalić swoim powabem. Wielokrotnie stosowała te sztuczki na nim - piękna, kolorowa szminka, droga kreacja, nienaganny wygląd.

Draco z dziwną ulgą przyjął fakt, że zupełnie mu to nie przeszkadza. Nie czuł już nic, nawet sentymentu.

- Mój prawnik wyśle ci dokumenty do podpisania. - Powiedziała poprawiając jasne włosy.

- W porządku. - Mruknął i skierował kroki ku salonowi i barkowi wypełnionemu alkoholem. Nie miał ochoty przeciągać tej mało komfortowej sytuacji, ostatecznie rozwód i zamknięcie pewnego rozdziału w życiu mogły przyprawić człowieka o brak komfortu.

Gdy do jego uszu dobiegł trzask zamykanych drzwi, opadł na kanapę wyplątując się ze służbowej szaty. Pod spodem miał, jak zawsze nieskazitelną, śnieżnobiałą koszulę i czarne materiałowe spodnie.

Pewnym ruchem sięgnął po szklankę wypełnioną Ognistą Whisky i delektował się gorzkim smakiem wpatrując się tępo w przeszkloną ścianę, za którą malowała się strzelista panorama wieczornego Londynu.

Poszlaki i Szepty ▪︎Dramione▪︎ [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz