15.

822 55 2
                                    

Hermiona Granger rzadko pozwalała sobie na wędrówki pośród najbardziej odległych wspomnień, które nie tylko przyprawiały ją o dudniący ból głowy, ale też sprawiały, że ogarniała ją koszmarna nerwowość i rozchwianie, czego po prostu nie znosiła.

Dlatego dla zasady tego nie robiła. Nie rozgrzebywała przeszłości, nie wracała do wspomnień, nie rozpamiętywała tego co było, ani tego co mogłoby być, gdyby los zechciał inaczej rozegrać jej życiem.

Do czasu.

Do czasu, kiedy na jej drodze ponownie pojawił się Draco Malfoy, który mimowolnie wciągał ją z powrotem do świata, od którego tak usilnie próbowała się odciąć.

- Nie pojadę tam z tobą, Malfoy.

- Nie?

Draco uniósł brwi w geście uprzejmego zdziwienia, chociaż zupełnie się tego spodziewał. Odmowa nie zaskoczyła go ani odrobinę, bo zdążył Granger poznać na tyle, żeby wiedzieć, że przeszłość dla niej nie istniała.

Jakby jej życie rozpoczęło się w wieku trzydziestu dwóch lat.

- Nie.

Jej głos drżał, nie potrafiła go poskromić. Wymykał się spod kontroli podlewanej Ognistą, kontroli, która zdawała się pękać w najbardziej strategicznych miejscach.

Draco nie mógł od Hermiony oderwać spojrzenia. Szczupłe nogi przewieszone przez poręcz fotela kusiły go swoją gładkością, a koszula, która niedbale zakrywała pełne piersi skutecznie przyciągała jego oczy.

Jej swobodna nagość przemawiała do niego w całej swojej prostocie. Lubił patrzeć na jej ciało, a jeszcze bardziej lubił go dotykać i brać w posiadanie.

Teraz jednak okoliczności niezupełnie sprzyjały fizycznym zbliżeniom, bo Hermiona Granger zdawała się trochę wariować, a on musiał ją okiełznać, bo... taki już był. Miał kontrolę nad wszystkim. Ot, kolejna przekorna zaleta jego stanowczego charakteru.

- Hogwart to strategiczne miejsce w naszym dochodzeniu. Minister zażądał, żebym osobiście się tym zajął. A jeżeli będę tam ja... to będziesz i ty, Granger.

Hermiona uniosła zmatowiałe oczy znad szklanki wypełnionej mocną, śmierdzącą whisky i posłała mu obojętne spojrzenie. Jej usta siliły się na blady uśmiech, ale ostatecznie ani drgnęły.

- Dlaczego nie chcesz tam jechać?

Pytanie wydało mu się zasadne - w końcu chyba miał do tego prawo? Do zadawania pytań? Wbrew temu co sądziła Hermiona, seks zbliżał do siebie ludzi bardziej niż by sobie tego życzyli. A kiedy jeszcze mieszkali pod jednym dachem... tak, Draco zdecydowanie uważał, że ma prawo do ciekawości.

Przeciągająca się cisza uzmysłowiła mu jednak, że to co on brał za pewnik, dla niej nie było oczywiste. Dla niej ich relacja najwyraźniej oznaczała zupełnie coś innego. Nie chciała więzi, nie pragnęła bliskości ani przywiązania. Broniła się przed tym każdym słowem, gestem czy spojrzeniem.

Hermiona Granger cały czas skrywała się w nieprzeniknionym schronie, a Draco usilnie próbował się dostać do środka.

Bezskutecznie.

Gdy w końcu wydała z siebie jakiś dźwięk, którym było przeciągłe ciężkie westchnienie, uniosła się z fotela i odstawiając szklankę na blat połyskującego stolika, zmierzyła go pustym spojrzeniem.

Potem zrobiła parę kroków ku wyjściu z salonu i niespodziewanie odwróciła się by powiedzieć:

- Nie wraca się do piekła z własnej woli, Malfoy.

Poszlaki i Szepty ▪︎Dramione▪︎ [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz