13.

859 63 1
                                    

Draco Malfoy nie sypiał mocno. Może to przez doświadczenia, które mimowolnie odcisnęły się na jego przyzwyczajeniach, może przez nabytą czujność, która nieustannie towarzyszyła mu o każdej porze dnia i nocy. Obudził się więc, wyrwany ze snu niezbyt gwałtownym ruchem po swojej prawej stronie.

Uchylił powieki by ujrzeć niespokojną sylwetkę targaną koszmarem. Hermiona z pewnością musiała przeżywać właśnie mało przyjemne spotkanie z jakąś marą senną, bo jej kończyny drgały konwulsyjnie, a pomruki, nie głośniejsze od szeptu, wydobywały się nieskładnie zza zaciśniętych ust.

Przez chwilę spoglądał na nią spojrzeniem przymroczonym resztkami snu, a potem postanowił ją obudzić.

- Hej... - Zacisnął delikatnie palce na szczupłym ramieniu i potrząsnął nim lekko, co zdecydowanie było błędem, bo nagle brązowe oczy rozwarły się szeroko a on dojrzał w nich cień strachu.

Hermiona szarpnęła się niczym zaszczute zwierzę i odsunęła na brzeg łóżka próbując sobie przypomnieć, gdzie się znajduje i dlaczego, tak jak zawsze, nie jest sama. Po chwili jednak odetchnęła ciężko i przejechała drżącą dłonią po twarzy.

Draco obserwował ją uważnie przez cały ten czas. Rzadko pokazywała po sobie jakąkolwiek słabość, ale w chwilach takich jak ta, miał wrażenie, że fasada, za którą ciągle się ukrywała, jest krucha i coraz mniej stabilna.

- Wszystko okej? - Zapytał cicho, patrząc jak bez słowa, kompletnie naga wyplątuje się z pościeli i sięga po jego koszulę, którą bez zapinania zarzuciła na ramiona. Potem, w dalszym ciągu ignorując jego pytanie, skierowała się na taras.

Draco chwilę później podniósł się z posłania by wciągnąć na siebie spodnie i t-shirt. Następnie dołączył do niej na zewnątrz i narzucił na jej drobne ciało przyniesiony ze środka koc. Było chłodno i doskonale widział jak przechodzą ją dreszcze wywołane zimnym październikowym powietrzem.

- Dzięki. - Słaby pomruk opuścił jej wargi, które sekundę później zaciągnęły się papierosem.

Hermiona beznamiętnie spoglądała na śpiące miasto, z nieodgadnioną miną wodząc oczami po sylwetce nocnego Londynu. Jej twarz nadal była nienaturalnie blada, a sine cienie pod linią rzęs ukazywały całe toczące ją zmęczenie.

- Chcesz o tym pogadać? - Zapytał niepewnie, bo czasem nie wiedział jak z nią rozmawiać.

Reagowała zupełnie nie tak, jakby się tego spodziewał. Przy niej zachowywał się niczym saper uprawiający śmiercionośny taniec na bezkresie pola minowego.

Hermiona po upływie chwili zwróciła głowę w jego stronę i zmierzyła go chłodnym, niemal kalkulującym, spojrzeniem.

Był tak cholernie uroczy, gdy wpatrywał się w nią z tą pieprzoną troską wymalowaną w szarych oczach. Czoło miał zmarszczone, a usta zaciśnięte. Bolesna świadomość, że Draco Malfoy się o nią martwił sprawiała, że czuła ogarniającą ją panikę. Kompletnie nie potrafiła sobie z tym poradzić. Już dawno nikt się o nią nie troszczył, odkąd pamiętała zawsze była sama i zdana tylko na siebie. A ta zmiana przerażała ją na wskroś i tak mocno, że nie mogła spokojnie spać. Bała się własnych uczuć, bała się sytuacji, w którą się wpakowała, zupełnie świadomie i z premedytacją.

Nie mogła się obejść bez bliskości Malfoya, jakby ten pierwszy raz, gdy zaznała jego dotyku, zburzył cały porządek jej chaotycznego świata.

Palące pożądanie przejęło stery nad jej umysłem, rozsądkiem, nad wszelkimi obawami. Malfoy, niezupełnie celowo, zawłaszczył ją swoimi wprawnymi dłońmi, wygłodniałymi wargami i spojrzeniem, które paliło żywym ogniem.

Poszlaki i Szepty ▪︎Dramione▪︎ [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz