12.

1K 54 1
                                    

Śmierć towarzyszyła mu zawsze, odkąd tylko sięgał pamięcią, malując się w jego głowie dziwną, lekko metaliczną i bezdenną barwą. Tak, on znał kolor śmierci. Znał go doskonale, upajał się nim, czerpał wielką satysfakcję z obserwacji jak wieloma odcieniami można było ją namalować. On był wybitnym malarzem, artystą w pełnej krasie. Zdecydowanie był sztukmistrzem

Gdy błądził w zakamarkach własnego umysłu, często próbował sobie przypomnieć jak to wszystko się zaczęło. Łatwo gubił się we wspomnieniach, często zatracając się w nich na wiele godzin. Zawsze jednak przypisywał początek do wydarzeń sprzed lat, a on miał nie więcej niż pięć lat. To było wtedy, w parku, w piękny słoneczny dzień, w którym jakiś zupełnie przypadkowy, starszy, bardzo pomarszczony pan dostał zawału w jego obecności i, nie zważając na obecność dziecka obok siebie, po prostu umarł. Obserwował wtedy z zainteresowaniem, niespotykaną uwagą i skupieniem jak ciało mężczyzny powoli sztywnieje a skóra robi się najpierw sina, a potem niemal przezroczysta. To właśnie te zmieniające się barwy tak bardzo go zahipnotyzowały.

Znaleźli ich po kilku godzinach, które dla niego wydały się mgnieniem - pewna kobieta natknęła się na małego chłopca wpatrującego się w jeszcze ciepłe zwłoki, gdy przechadzała się po parku podczas spaceru z psem.

Nie pamiętał zupełnie jej twarzy ani barwy jej głosu, bo akurat wtedy zrodziła się jego fascynacja umieraniem. Czysta, naiwna dziecięca ciekawość rozpaliła się w nim gwałtownym ogniem pociągając za sobą wszelkie instynkty.

Z początku były pytania o mechanizm działania, przyczyny i efekty, zupełnie fizjologiczne. Pytania były proste, adekwatne do jego wieku. Z czasem przybierały jednak bardziej zaawansowaną formę, a gdy już bez problemu odczytywał skomplikowane teksty, zagłębiał się w lekturze i szukał odpowiedzi w książkach. Jako mieszkaniec sierocińca miał nieograniczony dostęp do biblioteki i jej książek, które zaskakująco dużo mówiły o śmierci.

Potem przyszło uwielbienie dla bólu, które również odkrył zupełnie przypadkowo.

Pewnego razu, tym razem, gdy miał już prawie dziesięć lat został napadnięty przez starszych chłopaków podczas spokojnej zabawy na tyłach sierocińca i po raz pierwszy przekonał się, co oznacza prawdziwe cierpienie. Uważano go za dziwaka, za odmieńca, bo mimo przeciętnego wyglądu, niczym niewyróżniających się zainteresowań i nudnej historii, z jakiegoś powodu inne dzieci uznawały go za idealny obiekt do drwin i znęcania. Złamali mu wtedy wszystkie palce u lewej dłoni, która potem już nigdy nie była tak sprawna jak powinna. Uświadomił sobie jednak wtedy jedną dość istotną kwestię. Przekonał się, że ból go podnieca.

A niedługo później, jakby przypieczętowując jego los, dowiedział się od Albusa Dumbledore'a, że jest czarodziejem.

Dostał od losu niesamowitą szansę na rozpoczęcie nowego życia w magicznym świecie, nabył umiejętności, które sprawiały, że w końcu czuł się silny i pewny siebie.

I niechybnie to, że mógł czarować jeszcze bardziej wyostrzyło jego kruchą, psychopatyczną osobowość, którą jednak potrafił kontrolować na tyle, że nawet sam dyrektor Hogwartu nie rozpoznał jak duże zagrożenie stanowił dla innych ludzi.

Potem przyszła wojna i całe gówno z nią związane, ale on nigdy nie opowiadał się za żadną stroną. Żył sobie spokojnie na uboczu, obojętny na przewrotne dzieje, a gdy skończył szkołę rozpoczął pracę w Ministerstwie, w wolnym czasie spotykając się jednak z mugolskimi prostytutkami. Ich obecność w jego życiu była nieodzowna - pozwalały się bić i upadlać, co niesamowicie, euforycznie i szaleńczo go podniecało. A on nie potrafił żyć bez tego narkotycznego uczucia.

Do czasu.

Niedługo później, zupełnie przypadkiem i w okolicznościach, których nie potrafił już przywołać z pamięci, poznał JĄ i kompletnie stracił głowę.

Poszlaki i Szepty ▪︎Dramione▪︎ [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz