[11]

447 72 25
                                    

- Skoro nasza rozmowa dobiegła końca, życzę panu udanego egzaminu, panie Morow. - skłoniłaś się i odeszłaś od niego jak najdalej. Nie zatrzymał cię.

To jeszcze nie koniec...

Stanęłaś pod ścianą i wypuściłaś wstrzymywanie powietrze. 

Dobrze poszło. Mogło być gorzej, ale chyba raczej się nie domyślił...

Ułożyłaś bowiem plan oparty całkowicie na twoich zdolnościach do negocjacji i... kłamania. Żadna bowiem Pani Rassalda nie istnieje. 

Wiedziałaś, że jako zwykła kobieta z księgarni nie masz żadnego autorytetu ani pleców, które mogłyby zagwarantować twoją wiarygodność. Nikt nie kupiłby informacji z nieznanego źródła, a zwłaszcza jeśli dotyczą trupy.  Dlatego też sama musiałaś sobie wykreować organizację godną zaufania.

 Wiedziałaś, że Hisoka jest bardzo inteligentny i że od początku będzie analizował wszystko, co powiesz. Przedstawiłaś się jako numer pięć, co oznacza, że jest was więcej. Wspomniałaś, że każdy może zastąpić twoje miejsce, co mogłoby wskazywać, że nie jesteście małą organizacją, skoro nie jesteście związani emocjonalnie i z łatwością można was wymienić. Ponadto sam fakt, że macie bardzo dużo niedostępnych informacji o samej Trupie Fantomu, a oni o was żadnych sugeruje, że musicie być naprawdę nieźle zorganizowani. Nic bardziej mylnego! Sama jedna odegrasz wszystkie role i dopóki wszyscy będą tańczyć, tak jak im zagrasz, to ty będziesz mistrzem gry rozdającym karty. 

Mam tylko nadzieję, że Hisoka się pojawi...

- Przepraszam? - ktoś przerwał twoje rozmyślania. - To dla ciebie! - patrzyłaś jak mała osóbka wyciąga w twoją stronę rękę z przypinką. To był Beans. Wyglądał bardzo dziwacznie i aż cię kusiło żeby zapytać, kto go spłodził, ale się powstrzymałaś. Przyjęłaś przypinkę nawet na nią nie patrząc.

- Dziękuję.- odpowiedziałaś. 

- Powodzenia. - powiedział odchodząc na swoich śmiesznych, małych nóżkach. Rozejrzałaś się dookoła i zobaczyłaś, jak ktoś wpatruje się w ciebie swoimi dużymi, brązowymi oczami. Uśmiechnęłaś się i podeszłaś się przywitać. Kiedy zobaczyli, że się zbliżasz, spieli się wszyscy poza Gonem. Tonpy już z nimi nie było. 

- Cześć wam! Zdenerwowani przed egzaminem?- zagadałeś, jak najbardziej przyjaznym głosem. 

- Bardziej podekscytowani! - odpowiedział ci Gon. Jego włosy były czarne z zielonymi refleksami na końcówkach. Faktycznie były szpiczaste, ale prezentowały się nie najgorzej. - Nazywam się Gon! - przedstawił się.

- Miło mi cię poznać, Gon. Jestem Pięć. - wciągnęłaś do niego rękę. Już chciał ją uścisnąć, ale Kurapika pociągnął go za kołnierz do tyłu.  

- Hej, Gon... - powiedział prawie szeptem. Widziałaś, że starał się być ostrożny w stosunku do ciebie. Nie zdziwiło cię to i przyznałaś mu plusa za myślenie. Obserwował cię bardzo nieufnie. 

- Chciałam się tylko przywitać.- wzruszyłaś ramionami udając obrażoną. Gon wyrwał się z uścisku kolegi. - Przepraszam za niego! Krótko się znamy, ale Kurapika lubi zachowywać się jak matka. - na te słowa blondyn zdzielił go w tył głowy i westchnął. 

- Nazywam się Kurapika, a to jest Lereo.- wskazał na wysokiego kolegę.

- Leorio! - wydarł się na niego za przekręcenie jego imienia i wiedział, że zrobił to specjalnie. - Mówiłaś, że nazywasz się Pięć? Co za dziwne imię... - skomentował. 

- Hej, Leorio, jesteś nieuprzejmy! - upomniał go najmłodszy. 

- Nic nie szkodzi. Tak naprawdę to nie jest moje imię tylko ranga. Ze względów bezpieczeństwa nie mogę wam zdradzić mojego prawdziwego imienia. - wytłumaczyłaś i widziałaś, że nie maja do ciebie o to żalu. 

- Rozumiem, to twoje pierwsze podejście? - zapytał Gon. 

- Właściwie to tak... - nie wiedziałaś co im odpowiedzieć. 

- To tak jak nasze!- ucieszył się znajdując waszą wspólną cechę. Uśmiechnęłaś się niewinnie. 

Widziałaś, że coś nurtuje Kurapikę. 

- Powiedz mi Pięć... O czym rozmawiałaś z numerem 44? - zapytał zżerany przez ciekawość. 

- Przekazywałam mu tylko wiadomość. Sprawy biznesowe i takie tam...

- Jak dla mnie wyglądało to na coś poważniejszego. - odparł mrużąc oczy. - Zawsze jesteś atakowana podczas rozmów biznesowych? - uśmiechnęłaś się na to wspomnienie. Kurapika miał naprawdę bystre spojrzenie i wydawał się widzieć więcej niż inni. Kiedy stał przed tobą doszłaś do wniosku, że był całkiem ładny. Nie przystojny, tylko ładny. Jego rysy twarzy były naprawdę łagodne, niczym kobiece. Za parę lat będzie z niego niezłe ciacho. Teraz, to jednak jeszcze tylko dzieciak, a ty w przeciwieństwie do Hisoki w nich nie gustowałaś. 

- Niektórzy ludzie mają ciekawy temperament. - zaśmiałaś się rozładowując napięcie między nimi. - Cóż niedługo egzamin się rozpocznie, więc będę się zbierać. Wy też lepiej przygotujcie się do biegu. 

- Biegu? - powtórzył pod nosem Leorio.

- Wierzę, że jeszcze się zobaczymy! - pomachałaś im i wmieszałaś się w tłum. 

Rozległ się dźwięk dzwonka i jedna ze ścian zaczęła głośno podnosić się do góry. Zza niej wyłoniła się sylwetka Satoz'a.

- Wybaczcie, że musieliście czekać. - zaczął.- Rekrutacja kandydatów została zamknięta. Niniejszym ogłaszam rozpoczęcie pierwszego etapu egzaminu na łowcę!- wykrzyczał ostatnie zdanie by wszyscy go słyszeli. - Pozwólcie, że wam przypomnę. Podczas egzaminu wszystko może się wydarzyć. Możecie zostać ranni, a nawet zabici. Tylko ci, którzy są świadomi tego ryzyka, powinni wziąć udział. W przeciwnym razie, proszę udać się do windy za wami. - wszyscy byli zdeterminowani i nikt się nie ruszył. Ponownie nikt, poza tobą. Podniosłaś rękę do góry. 

- W takim razie proszę o wybaczenie! - powiedziałaś na głos i skierowałaś się z powrotem do windy. 

- Pięć? - usłyszałaś za sobą głos Gona. - Co ty... - był zdezorientowany.

- Powodzenia Gon! Dla mnie egzamin tutaj się kończy! - odwróciłaś się i weszłaś do windy. Zanim drzwi się zamknęły widziałaś, jak niektórzy ludzie przyglądają ci się z kpiną wypisaną na twarzy. Zapewne uznali, że to Hisoka cię przestraszył. On także ci się przyglądał, ale ponownie jego mimika nie zdradzała żadnych emocji. Żeby zakończyć to optymistycznym akcentem, uśmiechnęłaś się i pomachałaś do wszystkich po raz ostatni. Kiedy drzwi się zamknęły słyszałaś już tylko stępione głosy. 

- W porządku... Liczba uczestników...

Osiągnęłam to co chciałam. Nie mogę ryzykować, że zmienię bieg wydarzeń... Poza tym naprawdę nie lubię biegać...

Wjechałaś windą na górę i zamówiłaś piwo przy barze. Chciałaś trochę ochłonąć. To co się wydarzyło to wielki krok naprzód. Teraz będzie coraz to zabawniej. 

Hisoka załatwiony... Teraz czas na resztę... 

Wypiłaś swoje piwo i zostawiłaś pieniądze na barze. 

- Dzięki za wszystko!- zawołałaś z wdzięcznością do szefa, na co on się uśmiechnął. Był zdziwiony kiedy zobaczył, że ktoś wysiadł z windy. Zazwyczaj nikt nie rezygnuje przed rozpoczęciem pierwszego etapu.

Czas wrócić do hotelu i znaleźć sobie jakąś maskę...

***

Wiem, że dużo rzeczy wydaje się być niejasne, ale wszystko zostanie wyjaśnione! Podoba się?

Welcome To Isekai《hunter x hunter》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz