[3]

543 67 20
                                    

Zimno... Noga mi chyba zdrętwiała...

Podniosłaś się do siadu i przetarłaś oczy. Twoje ciało było bardzo ciężkie i czułaś się jakbyś straciła przytomność po przebiegnięciu maratonu. 

Co...? Gdzie ja...

Przez twoją głowę zaczęły przelatywać wspomnienia, jak przewijany film. Wszystko sobie przypomniałaś i momentalnie zakryłaś usta dłonią, żeby przypadkiem nie krzyknąć. Łzy zaczęły płynąć ci po twarzy.

Ja... umierałam.

Walcząc z szokiem, przeniosłaś wzrok na swój brzuch bojąc się, w jak fatalnym stanie będzie. Sukienka od zakrzepniętej krwi przykleiła się do ciała, a przez dziury w niej zrobione widziałaś, że po za materiałem nic więcej nie ucierpiało.

Jestem cała? Nie trafił mnie? To... skąd ta krew? Nie... jestem pewna, że mnie trafił...

Co raz to więcej myśli kłębiło się w twojej głowie, ale teraz to nie to było najważniejsze. A ty o tym wiedziałaś. Podniosłaś głowę i szybko rozejrzałaś się dookoła, by zobaczyć, czy twój oprawca zniknął.

Nie zniknął. Leżał na ziemi w kałuży wymiocin, głową do dołu, nie ruszając się. Podniosłaś się z ziemi, zgarnęłaś pałkę i powoli zbliżyłaś się do niego. Dalej się nie poruszył. Zebrałaś się na odwagę i trąciłaś go nogą. Zero reakcji. Był sztywny.

Czy on... Czy ja... Zabiłam go?

Mocniej pchnęłaś nogą, obracając go na plecy. Oczy miał przekrwione, a jego siny, spuchnięty język spoczywał na wierzchu. Leżał tam blady jak trup.

Zabiłam go. Naprawdę to zrobiłam... Ja... zabiłam...

Nawet widok jego twarzy wykrzywionej w przedśmiertnym cierpieniu, nie wywołał u ciebie już więcej żadnych specjalnych emocji. Patrzyłaś na niego, zastanawiając się, czy to przez doznany szok, a może przez to, że ten fakt jeszcze do ciebie nie dotarł. Jedynie zemdliło cię, gdy zdałaś sobie sprawę z własnej obojętności.

On chciał zabić mnie pierwszy... Jesteśmy kwita... Jesteśmy kwita.

Na niebie zaczęło się przejaśniać i to przypomniało ci, w jakiej sytuacji się obecnie znajdujesz. Rozejrzałaś się dokładnie zastanawiając się, czy nie było tutaj żadnych świadków, którzy mogliby wezwać pomoc. Nikogo nie było, więc chciałaś, jak najszybciej oddalić się z tego miejsca. Kiedy wypatrzyłaś drogę powrotną, zatrzymałaś się jeszcze na chwilę. Do głowy przyszedł ci pewien pomysł.

Chyba nie powinnam tego robić... Ale, skoro go już zabiłam... to okradnięcie go, nie będzie moim największym przewinieniem...

Przyklęknęłaś przy nim i obmacałaś jego kieszenie. Kiedy znalazłaś portfel, wsunęłaś go do swojej torebki. To samo zrobiłaś z zegarkiem. Zamarłaś, kiedy na jego palcu dostrzegłaś złotą obrączkę. Przeklęłaś pod nosem starając się uświadomić sobie fakt, że nie znajdujesz się w realnym świecie. Że to nie dzieje się na prawdę. Ją także zabrałaś.

Jesteśmy kwita... On skrzywdził mnie pierwszy... Zasłużył sobie... Nie mam za co się obwiniać. Świat będzie lepszy bez niego... Nawet ten sztuczny.

Wmawiałaś sobie.

Uciekłaś tą samą drogą, którą przyszłaś. Obejrzałaś się jeszcze po sobie, by upewnić się, że nie wyglądasz podejrzanie. Martwiło cię to, że nadal jesteś cała we krwi i, że będziesz zwracać na siebie uwagę. Teraz nie mogłaś nic z tym zrobić, więc uznałaś, że usuniesz ją przy najbliższej okazji.

Welcome To Isekai《hunter x hunter》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz