[16]

410 71 13
                                    

- Zanieś to do recepcji... - drugą podał Nazaku, który stał za twoimi plecami podsłuchując. - Boże, kto to słyszał by dziewczyna tak wrzeszczał na starszego od siebie mężczyznę! Co za brak kultury...- odszedł w swoją stronę narzekając pod nosem na twoje wychowanie.

Ręce opadają...

Stałaś tak jeszcze przez chwilę zastanawiając się, co ze sobą zrobić.

- To co teraz? - zapytał Nazaku?

- Jak to co?

***

Po tym jak została ci udzielona "pierwsza pomoc" i twój policzek został poskładany w całość za pomocą niesamowitej ilości szwów, nie myślałaś o niczym innym, jak o jedzeniu i chęci zażycia długiej kąpieli. Jedzenie wygrało. 

Siedziałaś na placu przed Areną, zajadając tanią bułkę z sałatą i czymś, co przypominało ser, ale raczej na pewno nim nie było. Wyobraźnia oczywiście podsuwała ci masę pomysłów na to, co to mogło być, skutecznie tym samym pozbawiając cię apetytu. Byłaś zła na siebie, że nie udało ci się wygrać. Nie pomyślałaś, że zakaz używania broni może także dotyczyć terenu... 

- Cholera, ale zjebałam... - westchnęłaś i ścisnęłaś pozostałości kanapki, zamieniając je w papkę. Z każdym gryzem, duży opatrunek przyklejony do twojej twarzy, podnosił się i opadał w dół. Przeżuwanie było niesamowicie trudne, kiedy ma się rozszarpaną twarz. Mimo ogromnej dawki leków przeciw bólowych, nadal odczułaś tępy ból. 

- Noo, nie popisałaś się, haha! - roześmiał się siedzący niedaleko ciebie mężczyzna. 

- Tak w ogólne to... czemu za mną łazisz...? 

- Też byłem głodny. - odpowiedział, zajadając swój kawałek pizzy. 

- To wcale nie jest odpowiedź na moje pytanie... - złapałaś się za głowę i opadłaś ciężko na oparcie ogromnej ławki, mrużąc oczy, którym przeszkadzało czerwone światło zachodzącego już słońca. Zapach ciepłej pizzy przypominał ci o tym, jak bardzo brakuje ci teraz pieniędzy. 

- Właściwie to... nie zamierzasz się przebrać? - powiedział bez odwracania się w twoją stronę. - Czuć od ciebie śmiercią. - Nadal miałaś na sobie zakrwawione czarne ciuchy od Carmellii, które na dodatek pokrywał biały kurz z kruszonych kamieni. Od czasu walki nawet się nie przebrałaś, nie mając na to czasu. 

- Akurat ty nie powinieneś mi o tym przypominać...- powiedziała patrząc na jego skurzano-włochatą przepaskę, która chroniła jego orzeszki przed wyziębieniem. W zachodzącym słońcu jego stalowe mięśnie wydawały się lśnić. Zastanawiałaś się, czy można by było wykrzesać ogień przez samo uderzanie w niego krzemieniem. - Ludzie patrzą się na ciebie, jak na jakiegoś zboczeńca, zaraz ktoś wezwie policję. - wywróciłaś oczami. 

- Ee? Serio tak się na mnie patrzą?!? - widać było u niego lekki popłoch na twarzy i targały nim mieszane uczucia. 

- Serio tego nie zauważyłeś? - zaraz po tym, jak zadałaś to pytanie zobaczyłaś, jak 'wpatruje' się w ciebie swymi białymi oczami. Sięgnął palcem do swojej prawej, dolnej powieki i pociągnął ją w dół, odsłaniając więcej białka i widoczne pod nim czerwone żyłki. 

- Naprawdę myślisz, że te oczy mogą coś zobaczyć? - zapytał, a ty odwróciłaś wzrok, żeby nie patrzeć na tą obrzydliwą scenę. 

Welcome To Isekai《hunter x hunter》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz