[22]

422 54 26
                                    

Ostry dźwięk, jak zwykle drażnił twoje uszy.

- Boże, dlaczego to zawsze musi tak piszczeć? - powiedziałaś sama do siebie, podnosząc się z ziemi i otrzepując kurz z ciuchów. Ręce całkowicie ci odrosły, ale rękawów płaszcza, jak nie było, tak nie ma. Szkoda ci było nowego ubrania, ale nic już nie mogłaś zrobić. 

Rozejrzałaś się dookoła, by ustalić, gdzie się znajdujesz. Wysokie drzewa przysłaniały ci widok na horyzont. Było ciemno. Panowała tutaj błoga cisza, przerywana od czasu do czasu, trzepotaniem skrzydeł, szumem drzew i odgłosem łamanych przez zwierzęta gałęzi. Gwiazdy na niebie stanowiły jedyne oświetlenie. 

Las... nie jest źle. Przynajmniej się stamtąd wyrwałam. 

- Dobrze, że Hisoczka wykonał swoje zadanie. - rzuciłaś rozciągając się przy okazji. Dawno nie oddychałaś tak świeżym powietrzem. Było rześkie, a każdy oddech napędzał cię pozytywną energią do działania. Chciałaś już ruszać przed siebie, kiedy coś przykuło twoją uwagę. 

- Ooo, zrobiłem nawet więcej ~ - usłyszałaś głos dochodzący zza jednego z drzew i już wiedziałaś, że spieprzyłaś sprawę. 

- O kurwa... Co ty tu jeszcze robisz? - zawołałaś, kiedy oparł się plecami o wielki pień i tasował karty, wlepiając w ciebie swój wzrok. 

- Różnie mnie już nazywano, ale do tego zawsze będę miał sentyment. - wygiął usta w lekkim uśmiechu, ale widać było, że nie miał teraz ochoty na żarty. Tak jak ty, bo obawiałaś się najgorszego. 

- Dlaczego nadal tu jesteś? Nie taka była umowa! - serce podeszło ci do gardła i czułaś, jak zaciskają ci się na szyi szpony rychłej porażki. 

- Masz na myśli zadanie od Rossaldy? Że mam pozbyć się ciała? Nie przypominam sobie, by mówiła, że nie mogę się w koło nich kręcić. - rozłożył ręce i karty zniknęły. Z poważnym wyrazem twarzy, zaczął kierować się w twoją stronę. - Przyznaję, że byłem zaskoczony, kiedy zobaczyłem jak z twojego ciała, w spektakularny sposób odrastają ręce. Ale nawet wtedy nie spodziewałem się, że wstaniesz i zaczniesz...- szukał odpowiedniego słowa - ...chodzić. 

- Więc, to widziałeś... - cofnęłaś się, nie pozwalając mu się za bardzo zbliżyć. - Co teraz zamierzasz? Wydasz mnie? 

- To zależy od ciebie. - zatrzymał się i obdarzył pięknym uśmiechem, który dobrze znałaś.-...

On coś cholera knuje...

- ...Powiedz mi, po co był ten cały teatrzyk. 

Mogę mu powiedzieć prawdę? Jak zareaguję? No cóż, nie tak to sobie wyobrażałam, ale to Hisoka. Dopóki może coś na tym zyskać, nie powinien robić mi problemów. 

- Zgoda, powiem ci wszystko. Ale nie tutaj i nie teraz. - potrzebowałaś czasu by ułożyć sobie nowy plan, albo przynajmniej przemyśleć parę rzeczy. - Jak wiesz, Pakunoda może cię sprawdzić. Wolę uniknąć wycieku informacji. Poza tym, chcę wziąć prysznic. 

- Dlaczego mam ci zaufać? - zapytał podejrzliwe. 

- Proszę cię...- prychnęłaś.- Oboje wiemy, że nie ufasz nikomu. Poza tym nie proszę cię o zaufanie, tylko o cierpliwość. Teraz, jak już wiesz, że jestem nieśmiertelna, nie ma sensu ukrywanie tego. W sumie nawet mi ulżyło, nie mogłam się doczekać, aż się dowiesz. 

- A to niby dlaczego?

Jak już zaszłam tak daleko, to mu powiem. Nie czas na bycie wstydliwą...

- Bo... Przy tobie najciężej byłoby mi utrzymać gardę. Nieważne zresztą.

Hisoka uśmiechnął się wyraźniej i jeszcze bardziej zmniejszył dystans między wami. Serce waliło ci jak młot i zastanawiałaś się, co planuje zrobić. Tak bardzo chciałaś, by cię dotknął, ograniczył... Powstrzymywałaś się przez długi czas, by nie płakać ze szczęścia patrząc na niego. Chciałaś go tylko dla siebie, ale wiedziałaś, że to niewykonalne. On nie jest tego typu osobą. Nie jest dla ciebie. Serce bolało cię, jak nigdy dotąd i mimo, że już dawno o tym wiedziałaś, to nie chciałaś tego zaakceptować. Dlatego jeszcze bardziej cię pociągał, bo był niedostępny. 

Welcome To Isekai《hunter x hunter》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz