Gigantyczny kac, budzi mnie około południa. Na stoliku nocnym mam przygotowaną aspirynę i szklankę wody. Ciekawe kto to tu postawił...
Do pokoju wchodzi Zayn. Nie patrzy na mnie. Czy ja mu coś powiedziałam? Och, zapomniałam że się nienawidzimy. Bierze ręcznik i idzie do łazienki. Zasypiam ponownie. Muszę odespać to szaleństwo poprzedniego wieczoru.
Budzę się z krzykiem. Miałam cholernie zły sen, albo erotyczny, jak kto woli. Dla mnie sen z Zaynem w roli głównej to koszmar.
Zayn pali papierosa w oknie. Podchodzę do niego. Nie mam pojęcia jak zacząć rozmowę. Zdobywam się na odwagę i zaczynam mówić.
- Zayn, jak wczoraj wróciłeś to mówiłam co głupiego?- pytam i widzę jak zaciska szczękę. Cholera, jest gorzej niż myślałam.
- Nie, nic takiego nie mówiłaś. Poszedłem spać. Nie mam pojęcia o co Ci chodzi.
- Miałam sen, z resztą nieważne- mówię, a Zayn opuszcza pokój. Idę pod prysznic a następnie mam zamiar pójść na plażę. Gdy wracam do sypialni Zayn pakuje swoją walizkę. Jestem dość zdziwiona jego zachowaniem.
- Co robisz? Wyjeżdżasz?- pytam
- Nie, przenoszę się do pokoju obok-mówi. Z jednej strony się cieszę, z drugiej nie. Sama nie wiem czego chcę.
- Zrobiłam ci coś? - pytam a jego klatka piersiowa zaczyna się gwałtownie unosić i opadać
- Nie, nie zrobiłaś. Daj mi spokój- mówi i wychodzi z pokoju, a ja stoję jak wryta. Co ja mu zrobiłam? Muszę to z niego wyciągnąć.
*
Cały dzień spędziłam w pokoju. Nie miałam ochoty schodzić. Postanowiłam posprzątać pokój. Wytarłam kurze i odkurzyłam pokój. Miałam już zabierać się za zmianę pościeli, gdy dojrzałam na niej ogromną białą plamę na prześcieradle. Mam go, to dlatego zmienił pokój. Bzykał na moim łóżku jakaś panienkę i zamiast zmienić pościel, poprostu zmienia pokój. Cham jeden. Ściągam prześcieradło i wchodzę z nim z pokoju. Czas powiedzieć mu wszystko co o nim myślę.
Taki tam nudny. Za to w następnym będzie już lepiej :)