20

2K 139 2
                                        

Miesiąc później.
Kolejny raz krocze przez biuro z głową  podniesioną tak wysoko, że aż boli mnie kark. Co działo się u mnie w ostatnim czasie? Nic, no może poza błaganiami ze strony Zayn'a, który był w moim tyłku już tak bardzo głęboko, że prawie doszedł do jelita ślepego. Po tym cudownym balu wcale nie płakałam, wręcz przeciwnie poszłam do Rubby z nowymi przyjaciółmi i o nim nie myślałam. Nie był tego wart, jego narzeczona kilka razy była u mnie by sprawdzić czy nie siedzi przypadkiem w moim mieszkaniu. Skutecznie się jej jednak pozbyłam mówiąc, że jest moim szefem i przyjacielem mojego brata i naprawdę mnie nie obchodzi. Nasze stosunki ograniczyły się do służbowych i niestety mogę szczerze powiedzieć, że jednak wolałam te drugie. I oto jestem w zimnym biurze, zimnego Zayn'a Malika, który kolejny dzień będzie próbował mnie przekonać jak bardzo mnie kocha. Dowiedziałam się już naprawdę wielu rzeczy, niektórych nawet nie wiedziałam o sobie np: że śpię z otwartymi ustami, ale wiecie...tak bardzo otwartymi ustami, nieważne! Zayn powiedział mi, że kocha patrzeć jak śpię -nawet  gdy moje usta są otwarte, stwierdziłam poprostu, że ma dziwny fetysz i jest zboczony. Myślę, że moje nerwy niebawem puszczą, facet naprawdę się stara - zdążył nawet zerwać swoje zaręczyny i wygnać ją z domu, ale to było już dwa tygodnie temu.
A więc jestem tu i czekam na swoje kolejne zadania. Drzwi biura otwierają się a w nich stoi sam Zayn Malik. Moje serce jak każdego ranka bije mocniej na widok tych czekoladowych oczek i zarostu - czy wspominałam już, że mam słabe serce?
Ubrany jest w szary, dopasowany garnitur, który mimo jego piórkowej wagi leży na nim idealnie, oraz czarną koszulę i buty. W dłoni trzyma siatkę z mnóstwem kopert.
- Sofio, chciałbym byś wypisała dziś te koperty i wysłała jak najszybciej, to dla mnie bardzo ważne.
- Co to jest? - pytam wskazując na koperty.
- Zaproszenia, muszą dziś opuścić nasz budynek.
- Nie wiedziałam nic o żadnej konferencji - ciągnę temat zaproszeń. - To zaproszenia na ślub - przełykam slinę, ostatnie pytanie.
- Czyj ślub?
- Mój - czuję jak grunt pod nogami mi się zawala, moje serce pęka na milion kawałków. Zayn patrzy w moje oczy i zbliża się do mnie. Zabieram koperty z jego rąk i idę do swojego biurka, które znajduje się za tą wielką 'szafą' - którą nazwałam tak moje biuro ukryte za rozsuwanymi drzwiami pierwszego dnia. Mogłam mu od razu wybaczyć a nie bawić się w jakieś urażone dumy, ale w sumie do cholery on prowadził podwójne życie przez pół roku. Twierdził że odkąd mnie poznał, to nie robił nic z tą całą Sarą, z resztą sama już nie wiem komu wierzyć.
Zajęłam się pracą by nie myśleć o tym całym ślubie, ciekawe czy i ja dostanę zaproszenie... Jednak jestem jakąś chora.
Gdy moja praca była skończona, ubrałam płaszcz i poszłam na pocztę.
Zimny wiatr uderzył prosto w moją twarz, teraz już wiem, że wole moją kochaną Atlante - przynajmniej jeżeli chodzi o pogodę. U nas w grudniu jest o wiele cieplej tu jest totalny mróz jak dla mojego ciała. Zanoszę koperty na pocztę i płacę pani za przyklejanie znaczków bo jakoś nie chce mi się tego robić. Wychodzę z poczty i postanawiam wypić szybką kawę w budce z jedzeniem. Klimat świąteczny opanował już to miasto dwa miesiące temu , ale teraz jest tego o wiele więcej. Mikołaje biegają na szczudłach, mikołaje rozdają ulotki i mikołaje zbierają pieniądze. Stary włóczęga podchodzi do mnie, gdy widzi mnie odbierającą kawę.
- Panienko złota, czy zostawiłabyś mi trochę tego napoju? Jest mi bardzo zimno - mówi i kompletnie trafia tym w moje serce.
- Poproszę jeszcze dwa hamburgery i duży kubek herbaty z cytryną - mówię do chłopaka z budki a ten uśmiecha się szeroko.
- Kupię panu tą herbatę - mówię.
Odbieram zamówienie i idę z włóczęgą na ławkę w małym parku. Siadamy i wręczam mu jedzenie oraz herbatę. Moje serce się cieszy gdy widzę jak zadowolony je hamburgera.
- Panienka ma złote serce - mówi przecierając wąsy brudne od sosu.
- Nie mogę patrzeć na cierpienie innych - mówię - jestem Sofia.
- Stary Hank miło mi - Hank jest uroczym sześćdziesięcioletnim mężczyzną, który swoją opowieścią chwyta mnie za serce. kiedyś był bardzo zamożnym człowiekiem, ale popadł w długi przez swoją uzależnioną od hazardu żonę. Jego żonę zamordowano a wszystkie jej długi przeszły na niego. Musiał sprzedać wszystko co miał by spłacić cały dług, tak właśnie wylądował na ulicy. Całkowicie się zapominam rozmawiając ze staruszkiem i nie ma mnie już półtorej godziny. Dopiero telefon od Zayn'a uświadamia mnie jak długo mnie nie ma.
- Muszę się zabierać, szef do mnie dzwonił - mówię wstając z ławki - chciałabym panu pomóc, jeśli by pan chciał.
- Zapełniłaś mój żołądek, to mi wystarczy.
- Nalegam, to mój adres - zapisuję szybko na kartce - ale wiem, że pan się nie zjawi, dlatego będzie mi miło jak powie mi pan gdzie mogę Pana znaleźć - wiem że jestem natrętna, ale czuję że muszę mu pomóc.
- Teraz śpię niedaleko central parku ale to nie jest miejsce dla Damy.
- Ok, zatem będę tam o siódmej. Do zobaczenia. Zanim przechodzę przez jezdnię odwracam się i macham pięć razy. Hank przypomina mi mojego dziadka, który od długiego czasu nie żyje.

- Gdzieś ty była? - pyta Zayn.
- Na poczcie, a potem pomogłam pewnemu bezdomnemu - mówię jakby nic się nie stało - bo w sumie nic się nie stało.
- Nie powinnaś rozmawiać z takimi ludźmi, chcą tylko na alkohol - spuszczam głowę na jego słowa.
- On poprosił tylko o trochę cieplej kawy Zayn, mam zamiar mu pomóc, umówiłam się z nim na siódmą. Przypomina mi mojego dziadka i zabiorę go do Atlanty - mówię otwarcie.
- Nie znasz tego człowieka Sofia ! Zachowujesz się jak dziecko.
- Powiedział mi o tym jak wylądował na ulicy, to wystarczy by się dowiedzieć że jest inteligentnym starszym panem, który potrzebuje pomocy i ma dobre serce.
- Dobra pójdę tam z tobą, ale najpierw coś dla mnie zrobisz - mówi Zayn.
- Mianowicie?
- Dziś jest mój wieczór kawalerski, chciałbym byś spędziła go ze mną - facet kompletnie zwariował. Ja, jego była dziewczyna - lub cokolwiek, mam spędzić z nim wieczór kawalerski. Ten pomysł wydaje się być tak głupi i absurdalny, że nie wiem co mam powiedzieć. Najlepsze jest to, że mimo iż jest głupi to zgadzam się.
- Dobra, to będzie dość śmieszne - siadam za biurkiem i chwytam swój telefon - chcę zadzwonić do mamy i powiedzieć o swojej nowej znajomości.
- Uwierz, to będzie niesamowita przygoda dla nas obojga - tymi słowami zbija mnie totalnie z tropu, ale skoro się zgodziłam to muszę pójść.

To jest ostatni rozdział :) jeszcze epilog i zakończę to ff :)

Princess Z.M ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz