21. You're cute.

240 13 0
                                    

Zostałam wyrwana ze snu o 3 rano przez budzik, który sobie ustawiłam, aby mieć wystarczającą ilość czasu na wyszykowanie. Piosenka Actin up nie przestawała grać, a ja nie przestawałam się irytować. O tak wczesnej godzinie jedyne o czym marzyłam to pozostanie w łóżku, a nie szykowanie się na wyjazd. Z głośnym jęknięciem opuściłam łóżko, następnie je zaścielając. Spojrzałam w okno Justina, aby sprawdzić czy jemu również wstanie z łóżka przyszło z tak wielkim trudem, jednak jego rolety wciąż były do połowy opuszczone, a pokój wypełniała ciemność.
Leń jeszcze śpi pomyślałam, w drodze do łazienki, gdzie wykonałam rutynowe poranne czynności. Wory pod oczami, które dosłownie krzyczały „Hej, spałam jedynie 4 godziny i wyglądam jak potwór!" zamaskowałam cienką warstwą podkładu. Byłam po prostu zbyt leniwa by nałożyć podkład oraz fluid na całą cerę, więc to powinno wystarczyć.
Po wytuszowaniu rzęs podeszłam do szafy tym razem nie mając problemu z wyborem ciuchów. Postawiłam na ciepło i wygodę, po sprawdzeniu na telefonie, że pogoda na kilka następnych dni dla Stratford była zimna i deszczowa, a w obecnej chwili za oknem było jedynie 9 stopni.
Gdy byłam już ubrana założyłam przez głowę czarną bluzę oraz wsunęłam na nogi rosh runy w tym samym kolorze. Po raz ostatni sprawdziłam również czy wszystko spakowałam i wraz z walizką zeszłam do kuchni, gdzie ze spokojem zaczęłam przygotowywać sobie śniadanie, wiedząc, że mam jeszcze pół godziny.
Nie było opcji, żebym zjadła coś obfitego o tak wczesnej godzinie, więc jedynie zaparzyłam sobie kawę oraz uszykowałam kanapkę z serem, pomidorem i ogórkiem. Nie mogłam wziąć tabletek lokomocyjnych na czczo, więc musiałam chleb wepchnąć w siebie siłą, aby podróż minęła mi bez żadnych niespodzianek.
Kilkanaście minut później otrzymałam sms-a od Justina, że czeka na mnie przed domem. Odstawiłam naczynia do zlewu, a następnie wyszłam przed dom, gdzie od razu podbiegł do mnie Justin, witając mnie buziakiem w policzek.
-Cześć piękna. - powiedział, odbierając ode mnie walizkę i pakując ją do bagażnika.
-Nie kłam. Wiem jak wyglądam o czwartej nad ranem. - wsiadłam do samochodu, zapinając pasy i wygodnie lokując się na siedzeniu. - Długo będziemy jechać?
-Coś koło 4 godziny, ale wliczając postoje 5 albo i więcej. Zdrzemnij się może, czeka nas długi dzień.
-Gdybym wiedziała, że wstałam tylko po, aby wsiąść do auta to kazałabym Ci zanieść mnie tutaj i nie budzić tak wcześnie! - parsknęłam, posyłając szatynowi gniewne spojrzenie.
W odpowiedzi szatyn zaśmiał się i posłał mi przepraszający uśmiech, jednak nie trzeba być geniuszem, by wiedzieć, że wcale nie było mu przykro. - Dramatyzujesz, skarbie. Dla spędzenia trzech wspaniałych dni ze mną warto się poświęcić.
-Wybacz, ale wolałabym spędzić trzy dni w łóżku niż z tobą. Upss... - uśmiechnęłam się słodko, trzepocząc rzęsami.
-Skarbie, nie zapominaj o fakcie, że nie wiesz gdzie jedziemy i w każdej chwili mogę zakopać Cię w pierwszym lepszym lesie. No, a teraz na zadośćuczynienie poproszę całusa, o tutaj! - uśmiechnął się szelmowsko, palcem wskazującym uderzając o prawy policzek.
Prychnęłam w odpowiedzi, na co uśmiech Justin jeszcze bardziej się poszerzył. - Ja wciąż czekam, skarbie.
-I sobie jeszcze trochę poczekasz. - wystawiłam mu język, chichotając pod nosem na nasze dziecinne zachowanie.
Justin zatrzymał samochód na czerwonym świetle i korzystając z okazji chwycił moją twarz w swoje dłonie i połączył nasze wargi w krótkim, soczystym pocałunku.
-Pamiętaj kochanie, że jeśli Bieberowie czegoś chcą to zawsze to dostają. - stwierdził, postawiając wyimaginowany kołnierzyk.
-Pamiętaj kochanie, że jeśli ktoś wkurzy Hamiltonów nie kończy za dobrze. - zripostowałam, uśmiechając się słodko.
-Zadziorna. Lubię to.
-Nie oszukujmy się, ty lubisz wszystko co jest związane z dziewczynami, a w szczególności ze mną.
-A to niby ja w tym związku jestem tym, który lubi koloryzować historię. - prychnął Justin i po jego minie mogłam się zorientować, że nazwanie relacji pomiędzy nami „związkiem" było nieprzemyślane i pod wpływem impulsu. Jednak czemu by tego nie wykorzystać i trochę go powkurzać?
-Whoa, whoa zwolnij skarbie, chyba miałeś na myśli związek radziecki, bo my jesteśmy przyjaciółmi z korzyściami.
-Jak ostatnio sprawdzałem to przyjaciele z korzyściami chodzą ze sobą do łóżka, więc kiedy nasza kolej skarbie? - dupek. Zawsze musi mi odpowiedzieć ripostą, która często jest lepsza od mojej.
-Wikipedia uaktualniła niektóre definicje, więc radziłabym Ci sprawdzić tą ponownie. - boyaa, mamy 1:1 Bieber.
-I tak wiem, że fantazjujesz o mnie po nocach. - szatyn posłał mi swój pewny siebie uśmieszek.
-Masz rację. Najczęściej w tych snach testuje na tobie wszystkie kary śmierci.
-Jesteś pewna, że nie chcesz iść spać i pofantazjować o mnie w trochę inny sposób?
-Co do tego drugiego to chyba spasuję. Ale propozycja drzemki brzmi kusząco, więc dobranoc Bieber.
-Kolorowych snów, Jessi. - usłyszałam, na co uśmiechnęłam się pod nosem, wygodnie się układając na fotelu.
~~*~~

Chłopak z sąsiedztwa.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz