Ostatni tydzień mojego życia był dla mnie czystą rutyną. Wstawałam, szłam pobiegać, zamykałam się w swoim pokoju, gdzie oglądałam jakieś zamulacze, czytałam książki lub po prostu myślałam. Jednym słowem izolowałam się od wszystkiego i wszystkich. Mama próbowała ze mną rozmawiać, lecz gdy widziała, że nie jestem skora do rozmów nie naciskała na mnie tylko odpuszczała, za co jestem jej wdzięczna.
W Nowym Jorku zdarzało się, że miałam taką chandrę z różnych powodów; kłótnia z mamą lub Demi, problemy w nauce, zerwanie z chłopakiem lub treningi na których nie wychodził mi układ. Lecz nie tym razem. W Stratford mieszkam już dwa tygodnie, a grill z chłopakami uświadomił mi jak bardzo jestem samotna. Co prawda Demi jest moją przyjaciółką, lecz jak to w przyjaźniach bywa kłócimy się a wtedy nie mam nikogo. Jestem sama.
Więź pomiędzy chłopakami, która jest widoczna na pierwszy rzut oka pokazała mi jak cenna jest przyjaźń i jak wiele straciłam nie kosztując tego wspaniałego uczucia. Dzięki swoim codziennym przemyśleniom zdałam sobie sprawę z tego jak wiele wad posiadam. Nikt z nas nie widzi w sobie tego co najgorsze albo po prostu nie chce? Tego jeszcze nie rozpracowałam, gdyż odpowiedzi na najbardziej nurtujące nas pytania wciąż są nieznane.
W końcu przestałam się oszukiwać, że jestem chodzącym ideałem i patrząc sobie prosto w twarz w lustrze powiedziałam wszystko; że jestem rozpieszczoną, wredną, zbyt pewną siebie nastolatką, która ma wszystko podstawione pod nos. W końcu co się dziwić. Moim dotychczasowym mottem było „Wolę być nieszczęśliwa w Ferrari, niż szczęśliwa na rowerze” oraz od podstawówki byłam już faworyzowana ze względu na swoją pozycje społeczną. Nauczyciele angażowali mnie do każdego wystawianego przedsięwzięcia zapewne licząc na to, że dzięki „panience Hamiltom” zyskają większy rozgłos. Banda pozerów.
Dlatego też kocham taniec. Wyrażam w nim swoją duszę, prawdziwą siebie oraz wszystko co w nim osiągnęłam zawdzięczam WYŁĄCZNIE SOBIE. Pewne teraz, zadajesz sobie pytanie Po co? skoro mogę mieć wszystko na pstryknięcie palcem. I to jest główny powód mojej decyzji. Chciałam być znana jako „ta świetna tancerka Jessica Hamilton” zamiast „ to jest córka Dakoty Hamilton”. Z tego oto powodu na pierwszym castingu w jakim wzięłam udział podałam swój pseudonim artystyczny „Smiley”, który wziął się z tego, że podczas tańca z mojej twarzy nigdy nie znika uśmiech, nawet jeśli coś mi nie wychodzi.
Tak oto zaczęła się moja przygoda z tańcem, która trwa do dzisiaj. Taniec miał ogromny wpływ na większość podejmowanych przeze mnie decyzji i tak zostało do dzisiaj. To dzięki niemu wychodzę ze swojej „jaskini”, w której zmarnowałam tydzień. W końcu nic nie trwa wiecznie.
Dzisiaj jest pierwszy trening grupy „The Snipers” w którym wezmę udział i mam zamiar zaprezentować się im z jak najlepszej strony. Emilio jest jednym z najlepszych, a zarazem najbardziej wymagających choreografów jaką miał okazje poznać świat, więc nie trzeba być Eisteinem żeby domyślić się, że chce ujrzeć pełną energii, ambitną nastolatkę zamiast przymulonej nastolatki bez życia, którą ostatnio zdarzyło mi się być.
Nie miałam jakieś większej tremy przed pierwszym treningiem, gdyż w ciągu ostatniego tygodnia poświęcałam przynajmniej 2 godziny na taniec tak samo jak na obserwowanie Justina. Zaraz, zaraz… co? Ugh, to się wytnie. Na swoje usprawiedliwienie powiem tylko, że podczas moich przemyśleń na parapecie miałam świetny widok na jego okno, w którym jakby specjalnie codziennie trenował bez koszulki. Wybaczcie, ale temu widokowi nie dało się oprzeć.
Zdążyłam także zaobserwować, że jest typowym podrywaczem od którego najlepiej się trzymać z daleka jeśli nie chcesz mieć złamanego serca. Po czym co wnioskuję? Otóż codziennie widziałam go z inną dziewczyną, której mówił to samo co jej poprzedniczce. Komplementował ją na każdym kroku, zgrywał dżentelmena oraz ogólnie był taki słodki, że od samego słuchania ich przez uchylone okno miałam ochotę zwymiotować tęczą. A teraz czas na najlepsze; robił to wszystko tylko po to, żeby po jej wyjściu przespać się z inną. Ugh, słuchanie tych wszystkich jęków było odrażające.
CZYTASZ
Chłopak z sąsiedztwa.
Fanfiction"Chłopak z sąsiedztwa" tak bardzo niepozornie to brzmi, prawda? A jednak za tymi słowami kryje się powód przez który moje życie obróciło się o 180 stopni. Po przeprowadzce wszystko miało się zmienić. Na lepsze. A skończyło aię na tym, że opowiadam...