07. Calm down, bro

544 15 0
                                    

Gdy słowa nieznajomego dotarły do mnie, odwróciłam się by sprawdzić kogo udało mi się doprowadzić do takiego stanu. Przede mną stał Cody, ledwo trzymający się na nogach. Przeczuwam, że od również przesadził tej nocy z alkoholem.

-Nie wiedziałam, że tu będziesz.

-Ja natomiast nie wiedziałem, że potrafisz być taka seksowna. Chociaż nie… To wiedziałem odkąd cię tylko zobaczyłem. Nie wiedziałem, że potrafisz tak działać na facetów. – jego wypowiedź i głupkowaty uśmiech spowodowały, że zachichotałam i uderzyłam go żartobliwie w ramię.

-Wiele rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz. – powiedziałam, uśmiechając się przy tym zadziornie i puszczając mu oczko. – Chodź się napić!

Chłopak chwycił mnie za rękę i pociągnął w kierunku kuchni, przepychając się przez tłum imprezowiczów szalejących do piosenki Taio’a Cruz’a Hangover. Coś czuję, że jej tekst będzie idealnie odzwierciedlał mój jutrzejszy nastrój.

Przechodząc przez salon, zauważyłam Demi przysypiającą na kolanach Chrisa, Ryana i Chaza z jakimiś blondynkami, które wyglądały jak bliźniaczki oraz Justina wpychającego język do ust swojej nowej zdobyczy. Kątem oka zauważyłam jak po skończonym pocałunku ociera usta ręką i spogląda w moją stronę, początkowo się uśmiechając, lecz zmieniło się to w grymas, gdy zauważył ciągnącą mnie za sobą rękę Codiego.

Po dotarciu do naszego celu, którym okazała się kuchnia usiadłam na marmurowym blacie, skąd miałam dobry widok na poczynania blondyna z grzywką postawioną do góry. Najwyraźniej był już tu wcześniej i doskonale znał ten dom, gdyż wiedział gdzie znajdują się poszukiwane przez niego przedmioty.

Gdy znalazł już wszystko czego potrzebował, ustawił na blacie obok mnie dwa kieliszki, wódkę meksykańską, sól i limonke. Wszystkie te składniki były potrzebne do przygotowania tequili, czyli mojego ulubionego drinka.

Niebieskooki wypełnił obydwa kieliszki palącą gardło cieczą, a następnie podał mi je, uprzednio wznosząc toast za udaną noc. Obydwoje na 3 zlizaliśmy sól ze swoich dłoni, następnie popijając to wódką i na koniec zagryzając wszystko limonką. Czynności te powtórzyliśmy jeszcze kilka razy, dopóki nie byliśmy zbyt pijani, aby ustać na nogach.

Nie kontaktowałam zbyt dobrze, ale zdążyłam zauważyć, że jesteśmy jedynymi osobami w pomieszczeniu. Następnie swój wzrok przeniosłam na Codiego, który oblizywał usta i ewidentnie mnie obczajał. Nie pozostając mu dłużną, poszłam w jego ślady i zlustrowałam go wzrokiem. Czerwona koszula w grubą czarną kratę oraz czarne rurki lekko zwisające mu na biodrach i odkrywające czarną gumkę jego bokserek od Calivn’a Klein’a sprawiały, że wyglądał gorąco. A nawet bardzo.

Wcześniej nie zdawałam sobie sprawy z tego jak bardzo jest przystojny. Nie dostrzegłam tego prawdopodobnie dlatego, że rzadko kto wygląda pociągająco w za dużych dresach i przepoconej koszulce. Nie wiem czy to jego wygląd, czy alkohol płynący moich żyłach podkusił mnie do pocałowania go.

Przyciągnęłam go do siebie za kołnierzyk i zaatakowałam jego wargi swoimi, czując jak bez zastanowienia oddaje pocałunek. Był on przepełniony wyłącznie pożądaniem i niczym innym. Obydwoje zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że jest to nic nie znacząca i jednorazowa sytuacja. Z tego też powodu postanowiliśmy ją w pełni wykorzystać.

Cody przygryzł moją dolną wargę i chwycił mnie za uda, które oplotły go w pasie. Trzymając mnie za pośladki chłopak ścisnął je, powodując, że zajęczałam z przyjemności i uchyliłam usta, tym samym dając jego językowi pozwolenie na penetrowanie ich. Toczyliśmy zawziętą walkę o dominację, którą wygrałam, uśmiechając się przy tym chłopakowi w usta z samosatysfakcji.

Chłopak z sąsiedztwa.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz