01. I'm coming!

704 21 0
                                    

 Obudziłam się słysząc pierwsze nuty piosenki Rity Ory „R.I.P.”. Jak to możliwe, że ulubiona piosenka może stać się najbardziej znienawidzoną w przeciągu kilku sekund? Może, gdy usłyszysz ją o 6:00 rano w poniedziałek. Pomyślałam przecierając oczy, licząc na to, że chociaż w małym stopniu mnie to rozbudzi.  Zła i niewyspana podniosłam się z łóżka, lecz uczucia te szybko przeminęły, gdy moje oczy napotkały wyróżnioną na czerwono datę w kalendarzu. 14 czerwca – wyprowadzka.

   W podskokach i z ogromnym uśmiechem na twarzy udałam się do łazienki, aby odświeżyć się przed samolotem do Stratford, który miałam o 11. Pewnie teraz zastanawiasz się co jest pozytywnego w przeprowadzce z Nowego Jorku – miasta non stop tętniącego życiem – do spokojnego miasteczka w prowincji Ontario? Dla wielu usłyszenie od mamy słów „Kochanie, wyprowadzamy się” nie było by dobrą wiadomość lecz, nie dla mnie. Pewnie uważasz mnie teraz za dziwną szesnastolatkę, lecz ja wolę używać słowa oryginalną. W tutejszym liceum byłam jedną z tych „popularnych” dziewczyn, głównie ze względu na to, że moja mama jest sławną projektantką mody. Nie specjalnie cieszyłam się z tego, że należą do szkolnej elity, gdyż spośród tych wszystkich „przyjaciół”, ufałam tylko Demi. Ta przepiękna blondynka z brązowymi oczami jest moją najlepszą przyjaciółką już od 10 lat i mam nadzieję, że pozostanie tak już na zawsze. Z Demetrią poznałam na lekcjach baletu u pani Lucy Montgomery, gdzie  zostałyśmy zapisane z przymusu przez nasze mamy. Zarówno ja i Demi miałyśmy dwie lewe nogi przez co wpadałyśmy na wszystkie inne sześciolatki w różowych strojach primabalerin, przez co musiałyśmy stać w kącie do końca zajęć. Moja przyjaciółka zrezygnowała z tańca w wieku 10 lat, gdy po raz pierwszy była na pokazie mody organizowanym przez moją mamę. Zainspirował on ją do tworzenia projektów różnych sukienek, które aktualnie wydaję w swojej nowej kolekcji „For sixteen”. Natomiast ja nie poddawałam się i wylewałam siódme poty aby stać się najlepszą, co w końcu mi się udało. Po czym to wnioskuję? Otóż nie każdemu udaje dostać się do grupy tanecznej „The Snipers” jednego z najlepszych choreografów w całym stanie – Emilio Arccadi. Jest to jeden z powodów dla których zmieniam miejsce zamieszkania, drugi to nowa sieć butików mojej mamy otwartych w Kanadzie.

Kończąc moje rozmyślenia, zdjęłam z siebie ubrania wchodzące w skład mojej piżamy i stanęłam pod prysznicem odkręcając kurek z ciepłą wodą. Jęknęłam z zachwyty, gdy ciepły strumień wody oblał moje chude ciało, rozbudzając mnie do końca. Na rękę wylałam swój czekoladowy, żel pod prysznic po czym wtarłam go w swoje ciało to samo robiąc z czekoladowym szamponem. Wspomniałam już, że kocham czekoladę? Po skończonym prysznicu owinęłam się  puchowym ręcznikiem w kolorze mokka i udałam się w kierunku mojej białej garderoby. Roześmiałam się na myśl, że po raz pierwszy nie będę miała problemów z  wybraniem outfitu, gdyż wszystkie moje ciuchy są spakowane, oprócz ubrań, które przygotowałam sobie dzień wcześniej.

 Wsunęłam na siebie krótkie dżinsowe spodenki i kremową bluzkę z krótkim rękawkiem, sięgającą przed pępek. Aby dopełnić swój strój przewiązałam sobie w pasie czerwoną koszulę w czarną kratę. Ubrana usiadłam przed toaletką gdzie wykonałam swój rutynowy makijaż, składający się z fluidu, tuszu rzęs i pomadki w kolorze nude. Swoje długie brązowe włosy postanowiłam spiąć w koka na czubku głowy ze względu na fakt, że czeka mnie dość długa podróż samolotem. Gotowa, przejrzałam się w lustrze aby stwierdzić, że wyglądam seksownie i podkreśliłam wszystkie swoje atuty. Tak, jestem jedną z tych kobiet, które są seksowne i zdają sobie z tego sprawę. Jednak wciąż nie czyni mnie to zapatrzoną w siebie lalką Barbi.

Wyszłam ze swojego pokoju podążając za zapachem pysznych domowych naleśników mojej mamy. Tak jak się spodziewałam dotarłam do kuchni, gdzie ujrzałam moją mamą smażącą naleśniki i uśmiechniętego Dylana wcinającego jednego z nich. Podeszłam do mojego brata witając go całusem w policzek, po czym udałam się w stronę mojej mamy aby uczynić to samo. Po drodze o mało co nie wywróciłam się przez porozstawiane kartony z naszymi rzeczami.

Usiadłam przy stole czekając na swoje śniadanie, które chwilę później dostałam. Czułam jak ślinię się na widok naleśników oblanych czekoladą, bitą śmietaną i bananami w kostce. Nie ma to jak porządna bomba kaloryczna na dobry początek dnia. Wzięłam pierwszy kęs, rozkoszując się niebiańskim smakiem naleśnika, który dla mnie był ambrozją.

-Smakuje Ci, skarbie? – powiedziała mama, spoglądając w moją stronę z uśmiechem.

-A czy kiedykolwiek mi nie smakowało?- odparłam retorycznie.

-Masz rację. – zachichotała wraz z Dylanem, który przysłuchiwał się naszej rozmowie.

Po skończonym posiłku umyłam talerz i udałam się z bratem do salonu, gdzie oglądaliśmy bajki, aby nie przeszkadzać facetom z firmy od przeprowadzek w przenoszeniu kartonów. Włączyłam Disney Channel, na którym leciała Hannah Montana, co bardzo ucieszyła mojego brata. Chłopcy w jego wieku oglądali bajki o wojownikach czy innych gównach, a Dylan wolał pośpiewać sobie przy „Best of both words” wraz z dziewczyną w peruce. W sumie to nie dziwię mu się, skoro od urodzenia był zmuszony do oglądania wszystkich dziewczyńskich bajek począwszy od „Słonecznej Sonny”, a kończący na „Kucykach Ponny.” Sama nie mogę w to uwierzyć, że marnowałam swój cenny czas na tego typu pierdoły. 


Z myśli wybudził mnie dzwonek mojego telefonu, który znajdował się w mojej sypialni. Biegiem udałam się po schodach, o mało co nie łamiąc sobie nóg przy przeskakiwaniu co trzy stopnie. Zdyszana, chwyciłam  do ręki mojego złotego iPhona wciskając zieloną słuchawkę nie patrząc na to, kto dzwoni.

-Dzień dobry Jessi! – do moich uszu doszedł melodyjny głos mojej przyjaciółki.

-Ugh.. Nie nazywaj mnie tak, albo zrobię Ci takie Paranormal Activity, że nie zaśniesz do końca życia. – powiedziałam, próbując powstrzymać wybuch śmiechu na fakt, że Demi panicznie boi się tego filmu, a ja ciągle jej to wypominam.

-Eii! Ten film naprawdę był straszny. – oburzyła się.

-Taa, a Barack Obama i Michael Jackson mieszkają na farmie na Manhatanie, a jutro wszyscy razem idziemy na zakupy. – nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem, słysząc warknięcie, a chwilę później chichot mojej przyjaciółki.

-Boże, jesteś głupia czy głupia?

-Czyżby to było podchwytliwe pytanie? – powiedziałam, wyobrażając sobie jak Demi wywraca oczami co miała w zwyczaju robić.

-Ugh… Denerwujesz mnie. Mniejsza z tym. Kiedy będziesz w Kanadzie? Tu jest tyle gorących chłopaków. – jęknęła, powodując mój napad śmiechu na fakt jak napalona była. A tak po za tym to wspomniałam już, że Demi również przeprowadza się do Stratford? Jej tata dostał tam propozycję pracy w jakimś dużym przedsiębiorstwie, dzięki czemu Demi będzie mogła  dalej rozwijać się w projektowaniu kreacji u boku mojej mamy.

-Nie napalaj się tak, bo zaraz będziesz miała wodospad Niagara w majtkach. – zachichotałam. -Skarbie, musze kończyć, bo niedługo mam samolot. Kocham Cię, pa. – powiedziałam zanim rozłączyłam się, nie czekając na odpowiedź przyjaciółki.

Chwyciłam swoją czarną skórzaną torebkę i wrzuciłam do niej najpotrzebniejsze rzeczy min. iPhone, słuchawki, okulary przeciwsłoneczne, słodycze i kilka kosmetyków. Chwyciłam wszystko i odwróciłam się próbując zapamiętać najdrobniejszy szczegół ze swojego starego pokoju. Turkusowe ściany, dwuosobowy łóżko z baldachimem,  ściana pełna plakatów i zdjęć oraz tablica korkowa nad białym biurkiem tworzyły moje małe królestwo, z którym musiałam się pożegnać już na zawsze..

-Nowe życie, nadchodzę. – wyszeptałam, po czym wyszłam ze swojego pokoju, a następnie z budynku, w którym znajdował się nasz apartament i wsiadłam do białego BMW mamy, czekając aż ruszymy na lotnisko, aby zacząć wszystko od początku w nowym miejscu. Lepszym miejscu. 

Chłopak z sąsiedztwa.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz