W życiu każdego z nas nastają dni kiedy mamy dość wszystkiego; otaczającego nas świata, rodziny, szkoły, przyjaciół, a w szczególności samych siebie. Denerwują nas te beznadziejne i nieprzemyślane wybory, które teraz dają nam się odczuć i sprawiają, że nie możemy pogodzić się z myślą jak dużo błędów już popełniliśmy, jak bardzo głupi byliśmy i jak dużo osób przez to straciliśmy. Podjęcie głupiej decyzji zajmuje nam bodajże siedem sekund, natomiast wyrzuty sumienia dręczą nas ponad siedem dni. Jednak nie ważne jest to jak bardzo głupia była podjęta przez Ciebie decyzja dopóki będziesz walczył, aby naprawić siebie i wszystko co zrobiłeś źle. Poddanie się to najgorsza możliwość, to droga na skróty, która w przyszłości da nam ponownie o sobie znać i sprawi, że znienawidzimy siebie jeszcze bardziej.
I prawdopodobnie taki, a nie inny monolog wygłoszę sobie w myślach, gdy wspomnieniami wrócę do tej właśnie w chwili, w której się poddaję.
Po prostu jestem już tak bardzo zmęczona życiem i osobą jaką się stałam, że nie mam już ani siły ani zapału, aby walczyć o to na co mi zależy. Jeśli kogoś kochasz daj mu odejść; jeśli naprawdę Cię kocha to wróci.
Gówno prawda.
Weźmy za przykład sytuację, gdy dziewczyna rozstaje się z chłopakiem z bliżej nieznanych przyczyn. Czy będzie on o nią walczył, nawet jeśli widzi, że każda cząstka jej go nienawidzi? Oczywiście, że nie. Zdecyduje się wyjść z kumplami do klubu, gdzie upije się do nieprzytomności po to aby przestać myśleć o tym jak bardzo ją zranił i jak bardzo ją kocha, poderwie jakąś cycatą blondynkę, a następnie prześpi się z nią, po to aby naprawić swoje zranione ego.
I wiem, że dokładnie tak samo będzie z Justinem, więc wolę zgasnąć na starcie, niż wypalać się powoli. Tak jest po prostu łatwiej...I mniej boli.
-Cholera, nie…- wyjęczałam żałośnie, czując, że gula w moim gardle stopniowo rośnie i niedługo znowu doprowadzi mnie do płaczu.
Podniosłam z ziemi nieduży kamień i z całej siły, która była wprost proporcjonalna do wypełniającej mnie złości rzuciłam go do jeziora, obserwując jak wpada do bezdennej głębiny.
-Idiotka, idiotka, idiotka! – powtarzałam te słowa jak mantrę i próbowałam pogodzić się z ich znaczeniem; jestem idiotką, a moje decyzje są idiotyczne. Poprawka; jestem beznadziejnie zakochaną idiotką w równie beznadziejnym idiocie, a to co jest między nami jest tak samo idiotyczne jak moje decyzje względem swojego życia. Idiotycznie, co nie?
Przysiadłam na konarze drzewa, w frustacji przeczesując swoje włosy i próbując się uspokoić. Liczyłam wdechy i wydechy, wpatrując się w jezioro.
Znajduję się w pięknym i zacisznym miejscu, do którego od dawna chciałam przyjechać wypocząć, więc dlaczego kiedy mam ku temu sposobność nie robie tego?
Bo widok Justina i Seleny razem skutecznie rujnuje twój dobry nastrój? napomknęła Cassidy. Oh, witamy wśród żywych, dawno cię tu nie było, co?
Paulo Coelho w swojej książce „Być jak płynąca rzeka”, która jest jedynym jego utworem przeczytanym przeze mnie, powiedział, że wtedy kiedy mamy okazję warto usiąść w ciszy i zapominając o otaczającym nas świecie wysłuchać swojej duszy, która ma nam wiele do powiedzenia.
Co prawda on zrobił to podczas ulewy na swoim ogródku, jednak pomijając to, postanowiłam pójść w jego ślady.
Usiadłam w siadzie skrzyżnym z zamkniętymi oczami i wsłuchałam się w głos swojej duszy, nie przywiązując uwagi do tego jak bardzo szalenie to brzmi.
CZYTASZ
Chłopak z sąsiedztwa.
Fanfic"Chłopak z sąsiedztwa" tak bardzo niepozornie to brzmi, prawda? A jednak za tymi słowami kryje się powód przez który moje życie obróciło się o 180 stopni. Po przeprowadzce wszystko miało się zmienić. Na lepsze. A skończyło aię na tym, że opowiadam...