XIII

714 32 0
                                    

Snape, był właśnie w gabinecie Dumbledore'a, rozważając nad tym co robi. Zdradzał Czarnego Pana, któremu obiecał swą lojalność. Jednak wiedział też że musi to robić.

- Czyli u Toma nic nowego Severusie?- spytał Albus rozsiadając się w swoim fotelu i zajadając dropsami cytrynowymi. Nauczyciel przyszedł do niego przed chwilą, chcąc zdać krótki raport o poczynaniach Riddla.

- Prawie- odrzekł beznamiętnie- podobno część Śmierciożerców była ostatnio świadkiem bardzo, dziwnego spotkania. Okazało się bowiem że Alecto Carrow jest sługą Pani Cienia. Lecz gdy Bellatrix czekała na przybycie Czarnego Pana, do sali wpadła sama Pani Cienia. Skrępowała ją zaklęciem i aportował się tam także on. Ponoć zawarli sojusz.

- Pani Cienia i Voldemort zawarli sojusz?- spytał zaskoczony dyrektor. A w jego wnętrzu rozlała się wściekłość- to fatalne wieści Severusie.

Czarnowłosy pokiwał głową, wiedząc o tym co to dla nich znaczyło. Jednak poczuł znajome pieczenie na lewym przedramieniu. On go wzywał.

- Dumbledore- skupił na sobie uwagę mężczyzny- Czarny Pan mnie wzywa. Przyjdę później.

- Naturalnie mój drogi- odrzekł mu jedynie dyrektor i Snape zniknął z dźwiękiem pustego trzasku.

Teleportował się do gabinetu Czarnego Pana. A gdy tylko zauważył go w fotelu, ukłonił się nisko.

- Witaj Severusie- przywitał się Tom.

- Witaj Panie- odpowiedział i nieznacznie skinął głową, na znak szacunku. Poczuł na sobie przenikliwy wzrok kogoś innego niż Riddle i powoli obejrzał się za siebie.

Na skórzanej kanapie siedziała kobieta. Jej twarz była skryta za czarnym kapturem, a on widział tylko jej krwiste usta z przywdzianym grymasem zadowolenia. Nie wiedział jak zareagować na jej towarzystwo, więc zaledwie skinął jej głową. Ta prychnęła i czekała na dalsze słowa bruneta.

- Poznaj uroczą Panią Cienia i następnym razem okaż jej należny szacunek, gdyż jest ona tak ważna jak ja- syknął na koniec- przejdziesz dzisiaj rytułał krwi, z którym ta dama nam pomoże.

- Oczywiście Panie- powiedział, jednak w środku aż dygotał ze strachu. Ale nie pozwolił sobie na chwilę słabości i nie zdjął z twarzy maski obojętności. Nie wiedział czym jest taki rytułał i tego obawiał się najbardziej.

Usiadł na fotelu który wskazał mu Lord Voldemort. Obok niego stały jeszcze dwa takie siedziska, oba po jego lewej stronie, choć środkowe było odrobinę bardziej z tyłu. Takowe zajęła Pani Cienia i kolejne Riddle.

- Podaj mi rękę- wydała mu prosty rozkaz, tonem mrożącym krew w żyłach. Mimo tego jej głos brzmiał jak harmonia dźwięków. Wystawił dłoń w jej stronę, a on bez większych problemów nakuła ją różdżką. Poczuł ogromne zimno w miejscu gdzie ich skóra się stykała. To było dla niego przerażające- gdy on będzie zadawać ci pytania, odpowiadaj będę. Rozumiesz?

- Tak Pani- rzucił ostatkami sił. Widział jak ona kłuję także dłoń Czarnego Pana i ją łapie. Dłoń Snape także złapała i zaczęła mówić.

- Sali, sali, sali- powiedziała a pomieszczenie stało się chłodniejsze.

- Będziesz wierny swym Panom?- spytał Tom i oboje poczuli mroczną moc wnikającą w ich żyły. Przenikającą. Jakby szukającą czegoś.

- Będę- odpowiedział, nie mając innego wyboru.

- Będziesz dbał aby nikt nie dowiedział się o naszych planach?- spytał po raz drugi, czując jak mrok wypełnia całego jego ciało.

- Będę- odpowiedział Snape.

- Będziesz gotów umrzeć za nas?- spytał po raz trzeci. Jego głos był inny. Pełny magii, która buzowała teraz w tym pomieszczeniu.

- Będę.

- Oa ka sangiss venon Oa yao, sali boleae u intatti ocidetrit languido- powiedziała kobieta, głosem całkowicie innym niż chwilę temu- oto nowy zrodzony z krwi. Który stoi przed obliczem swych Panów. Mas sali, Ves sali, Nas sali.

Zakończyła i wyrwała dłonie z ich uścisków. Tom jedynie podał jej fiolkę z eliksirem a ta łapczywie go wypiła.

- Jeśli zdecydujesz się mnie zdradzić, ta magia cię zabije. Tyle, możesz odejść- rzucił, a ten także się pożegnał i teleportował się z powrotem- Jak się czujesz Kochanie?

- Spać- odpowiedziała mu tylko, a ten pokiwał głową i wziął ją w ramiona.

Szedł z nią przez korytarz, a magią otworzył przed sobą drzwi do sypialni. Weszli do środka i on od razu pomógł jej usiąść na skraju wielkiego łóżka. Zdjął jej pelerynę i odwiązał suknie, która sama opadła na materac. Mimo ciepła które generował w nim jej widok, podał jej koszulę, której kilka guzików zapiął. Pozwolił jej się położyć i szczelnie okryć grubą kołdrą.

Fiolka którą przedtem wypiła miała w sobie kilka kropel eliksiru słodkiego snu i resztę eliksiru wzmacniającego. Dlatego też Melody zasnęła po kilku krótkich sekundach. Riddle przez chwilę stał i patrzył na jej spokojny sen. Wiedzieli jednak że rytułał działa, a to było najważniejsze. On będzie mógł być pewny swego najbliższego kręgu.

Snape zaraz po powrocie do swej kwatery, opadł na kanapę. Jego szpiegostwo zostało właśnie ostatecznie zakończone. Na stole stał stos wypracowań uczniów, ale nie miał do tego głowy. Najwyraźniej, po dwóch spokojnych tygodniach w Hogwarcie, coś musiało się stać. Choć kwestią sporną może być ten domniemany spokój. Zmiana domu Pottera i Umbridge, byli największymi wydarzeniami w szkole póki co. Mimo tego nie wydarzyła się żadna tragedia i uczniowie czuli się bezpiecznie.

Sojusz Pani Cienia i Lorda Voldemorta dla Snape miał tylko jeden znaczący plus, zaistniała szansa że Harry Potter nie zginie. A on był jego ostatnim zobowiązaniem wobec Lily. Jego Lily, jego cudownej gryfonki. Przypomniał sobie jej delikatny głos, jej rude włosy i zielone oczy. Przypomniał sobie całą ją. To jak wielkoduszne było jej serce i to jak odważna była. To jak zaskakiwała każdego swoją inteligencją oraz wyczuciem. Nikt nigdy nie będzie w stanie być choć w połowie tak dobry jak ona. Tyle razy starał się dostrzec w Harrym choć cień jego matki. Czasami nawet go widział, ale jednocześnie był zbyt podobny do ojca.

Sam Albus Dumbledore siedział w gabinecie od momentu zniknięcia Snape'a. Sprawy zaczynały toczyć się naprawdę fatalnie dla niego. Zaczynał myśleć gorączkowo, jak odkryć tożsamość tej przeklętej kobiety. Gdyby wiedział kim jest, mógłby mieć nad nią sporą przewagę i na pewno znalazłby odpowiednio dotkliwy sposób by to wykorzystać. Potrzebował dowiedzieć się jak mocny jest sojusz między tą dwójką, oraz choćby spróbować znaleźć jego kruchy punkt.
Kolejną niepokojącą sprawą zaczął być Harry. Jego nagła zmiana domu i odcięcie od tych dwóch nieco przygłupich, ale zaślepionych gryfonów, było niepokojące. Potter ostatnio ponownie zbudził w Albusie jego uśpionego demona i jedną z jego największych porażek- Melody Ralles. Zajął się nią nieodpowiednio, pozwalając na jej wszystkie niebezpieczne podróże. Ona mogłaby być jego kluczem, ale zginęła. Gdyż jak powszechnie wiadomo, stara miłość nie rdzewieje.

Ten starzec nie wiedział jak wielką ma rację, bo nie mógł tego wiedzieć. Zdrada wśród osób najbliższych naszemu sercu jest najbardziej bolesna i druzgocąca. A on nie był świadomy jak dotkliwie odczuje skutki jej działań oraz jak bardzo skomplikują one jego plan. Bo Melody Ralles jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa.

Nigdy Więcej || Tom Marvolo RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz