XX

510 18 1
                                    

- Dzień dobry Harry- przywitał się dyrektor ze sztucznym uśmiechem na twarzy. Każdy z nich nie miał najmniejszej ochoty, na przebywanie z drugim.

- Dzień dobry profesorze Dumbledore- odpowiedział kulturalnie- czy coś się dzieje?

- Właściwie to chciałem cię zaprosić do mojego gabinetu, pokazać kilka, istotnych informacji- wytłumaczył i kilka minut później weszli do gabinetu dyrektora.

Nic się w nim nie zmieniło, od czasu gdy Harry był tu po raz ostatni. Nadal stało tu tak wiele ksiąg i magicznych przedmiotów. I myślodsiewna, przy której stał regał na zdobionych nóżkach z wieloma fiolkami, zawierającymi wspomnienia. Starzec zaproponował mu cytrynowego dropsa, jednak on odmówił, wyraźnie chcąc dowiedzieć się po co go tu sprowadzono. Ledwo co Potter zapisał się na lekcje teleportacji i miał zamiar zaszyć się w swoim dormitorium, a ktoś znowu coś od niego chce.

- Wiem że najpewniej jesteś zmęczony, jednak chciałbym pokazać ci dwa wspomnienia, o nikim innym jak Tomie Riddlu- wytłumaczył mu pozornie miło, jednak w rzeczywistości naprawdę nie chciało mu się męczyć z tym ignorantem Potterem- podejdź tu do mnie Harry.

Albus sięgnął po odpowiednią kryształową fiolkę i wlał jej zawartość do misy na zdobionym filarze. Płyn gładkimi smugami rozlał się w wodzie i po chwili, oboje znaleźli się na szkolnym korytarzu, tuż przy szeregu starych zbroi.

Potter usłyszał kroki za sobą więc się odwrócił.

Za nim szedł Tom Riddle, którego już widział w Komnacie Tajemnic i piękna dziewczyna. Doskonale wiedział kto to. Starannie ułożone loki do ramion, jasna nieskazitelna cera i hipnotyzujące szafirowe oczy. Oboje mieli na sobie szkolne mundurki. Wyglądali jak żywe rzeźby, stworzone przez jakiegoś wybitnego artystę.

- Tak Kochanie- odparł krótko, a ona posłała mu bajeczny uśmiech. Slughorn wyszedł zza rogu, a widząc tą parę zatrzymał się z szerokim uśmiechem na twarzy i zachwytem w oczach- dobry wieczór profesorze.

- Dobry wieczór- usłyszał ten melodyjny głos, który towarzyszył mu już od dłuższego czasu.

- Witajcie moi drodzy, ależ pięknie razem wyglądacie- zachwycał się nimi, a ona odpowiedziała mu kolejnym pięknym uśmiechem. Riddle poprawił swoją dłoń na jej talii.

- Dziękujemy- podziękował i także się uśmiechnął, a Melody ukradkiem na niego spojrzała. 

- W sobotę jest spotkanie klubu ślimaka, liczę że się pojawicie?

Riddle poruszył się odrobinę niespokojnie co nie uszło uwadze Pottera. Jednak blondynka u jego boku spokojnie odpowiedziała profesorowi.

- Jak zawsze- rzuciła lekko i poprawiła lok wpadający do jej oczu- Przepraszam profesorze ale właśnie szliśmy na spotkanie z pozostałymi prefektami.

- Ah tak oczywiście- machnął niechlujnie ręką- idźcie idźcie. Już was nie zatrzymuje.

I szybko zniknął za rogiem korytarza. Wyraz twarzy chłopaka zmienił się w sekundę, z pogodnej, w iście kamienną. W jego spojrzeniu zobaczył chłód.

- Musiałaś prawda?- wysyczał zupełnie chłodno. Blondynka nic sobie z tego nie zrobiła i dumnie uniosła głowę. Posłała mu wyzywające spojrzenie i stale patrząc mu w oczy odpowiedziała. 

- Tak- zaczęła powoli, głosem który miał być jak najbardziej wyprany z uczuć. Pusty, ale pełny harmonii- Dobrze wiesz dlaczego to zrobiłam. O niczym mi nie mówisz Riddle, a teraz masz czelność uznać moje zachowanie za nieodpowiednie.

- Uspokójże się- warknął ostrzegawczo, a jego dłoń zacisnęła się na materiale koszuli, tuż przy jej tali- te mury mają uszy, dobrze o tym wiesz.

Nie odpowiedziała. Zacisnęła szczękę i wyrwała z jego uścisku. Jej wzrok mógłby zamrażać, był chłodniejszy niż lód i gorszy niż największe katusze. 

- Daj mi spokój- odwarknęła tylko i szybko odeszła w czeluści szkoły. 

Tom, warknął niebezpiecznie i zacisnął dłonie w pięści. Knykcie pobielały mu ze złości, a jego oblicze opanowała nicość. Odszedł w przeciwnym kierunku, jeszcze raz warcząc przeraźliwie.

Harry gwałtownie wyszedł z myślodsiewni. Musiał kilka razy zamrugać aby jego oczy złapały ostrość, Dumbledore przyglądał mu się z lekkim uśmiechem. Widział jego zaskoczone spojrzenie, nie mając świadomości że chłopak ostatnio widział się z ową dwójka. Było w nim zaledwie ziarno podejrzeń, które jeszcze nie zaczęło nawet zapuszczać korzeni. Dopiero zacznie.

- Tom Riddle i Melody Ralles- skwitował starszy- Diabeł i dobra dziewczyna, która już wtedy wiedziała że coś jest nie tak.

- Myśli Pan że ona nie wiedziała o tym co robił?- spytał chcąc zabrzmieć jak zaciekawiony. Ale musiał przyznać, temat był conajmniej ciekawy.

- Myślę że wiedziała tyle ile pozwolił jej wiedzieć, czyli nic- sprecyzował- powinieneś zobaczyć jeszcze jedno wspomnienie.

W tym wspomnieniu Harry zobaczył coś bardzo osobistego. Tom Riddle był starszy, prawie taki sam jakim widział go ostatnio. Jego brwii były nieco zmarszczone, a wyraz twarzy spokojny, bezuczuciowy. Ani krzty ciepła. Siedział na skórzanej kanapie w dobrze skrojonym garniturze i spoglądał zniecierpliwiony na Dumbledore'a.

- O co chodzi profesorze?- spytał bez ogródek, patrząc przenikliwie na nauczyciela. Czarne włosy były nienagannie ułożone, a palce rytmicznie stukały o obicie kanapy.

- Tom, ja mam dla ciebie starszną wiadomość- zaczął ciężko, zmęczonym i pełnym żalu głosem Dumbledore'a. Riddle zaciekawił się jeszcze bardziej, jego wzrok szukał odpowiedzi.

- Czy coś się stało profesorze?- spytał zaniepokojony. Smutny uśmiech nauczyciela miał być potwierdzeniem.

Tom poruszył się niespokojnie czując się niepewnie.

- Melody nie żyje- wyrzucił z siebie Albus.

Zamarł, jego oczy przestały krążyć po pomieszczeniu. Grydyka zadrgała, a szczęka zacisnęła się z nieludzką siłą. Ociężale przełknął ślinę i zmusił się do uniesienia wzroku do oczu profesora. Nie wiedział co powiedzieć, a pustka jaką poczuł w duszy darła jej strzępy w napadzie dzikiej furii.

- Dziękuję za informację- wydusił z siebie, nie pamiętając już o swoim silnym głosie jakim mówił jeszcze przed chwilą- dowidzenia.

Pożegnał się i od razu ruszył do wyjścia. Czuł się jakby przegrał. Był przegranym. Stracił swoją królową, mimo tego że ją porzucił, miała być jego. Miała stać u jego boku. Miała być tą spokojną ostoją do której mógłby wrócić. Mogłaby rządzić razem z nim. Spieprzył to. Spieprzył na całej lini.

Uczucia targające okropnymi torsjami, smagały się z jego słabym ciałem. Czuł się po raz pierwszy winny. Czuł się źle. Czuł się opuszczony. Zacisnął dłoń na różdżce.

Potter wrócił do gabinetu dyrektora. I czuł się niesamowicie dziwnie, z tym że z każdym tygodniem, będzie poznawać tą zagmatwaną historię swoich przełożonych i tych którym ślubował swoją wierność.

Oh, a Melody, odczuła chęć zagarnięcia całej kolekcji myśli Dumbledore jak najszybciej i bardziej niż kiedykolwiek. Chciała zobaczyć każde wspomnienie dotyczącej jej i Riddla. Bo nikt nie miał prawa to oglądania tych chwil. Nikt.

---

Miłego dnia!

Nigdy Więcej || Tom Marvolo RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz