Wiele można by było rzec o Wybrańcu. Jednak czy aby na pewno to że dobrowolnie zechce porozmawiać z Panią Cienia? Nie koniecznie. Harry zaszył się w rodowej bibliotece rodziny Black i szukał ciekawej książki. Tak. Harry Potter chciał sam z siebie czytać.
Na jego ambicje wpłynęła Melody, zarzucając mu że za dużo narzeka a za mało robi. Chłopak postanowił udawać urażonego jej słowami. Jednak wewnętrznie czuł że ma choć odrobinę racji.Z tego właśnie powodu brunet przeglądał regały i szukał interesującego tytułu. Było już późno w nocy, więc nikt nie zaburzał jego spokoju. Opuszkami palców muskał grzbiety ksiąg, czytając ich tytuły.
"Magia, bez względu na czerń i biel". Właśnie ten tekst szczerze go zainteresował.
Od zawsze mówiono mu że magia dzieli się na czarną i białą, ale co jeśli tak nie było? Jeśli to było tylko nic nieznaczące ograniczenie.Usiadł na bardzo wygodnym, choć starym fotelu i otworzył księgę na pierwszej stronie. Bardzo szybko wczytał się, nie zważając na upływ czasu.
Głównym celem autora było przedstawienie swego poglądu na magię, oraz określenie niektórych, nieznanych Harremu, zaklęć. Był zauroczony stylem pisania i tym jak starannie zostało wyjaśnione stanowisko pisarza. Czytając o zaklęciu Protego Diabolica, uświadomił sobie jak mało jeszcze wie o czarach. Jednak po chwili skojarzył fakty i wiedział że tego zaklęcia użyła Clarke. A tym co kojarzyło mu się z błękitem była Melody. Głównie dlatego że kiedyś opowiadała mu o kamieniach szlachetnych, wymieniając szafiry, jako te najpiękniejsze.Jedno pytanie teraz zagarnęło władze na całym jego umysłem. Czy Melody to Clarke? Czy miałaby jakiś cel w udawaniu.
- Czy miałam kiedyś okazję wspomnieć że jesteś cholernie inteligentny?- zapytała znienacka. Harry uśmiechnął się słysząc jej głos. Ale jednocześnie pomyślał o swoich wcześniejszych pytaniach.
- Co masz wspólnego z Clarke Melody?
- Odpowiedź na te pytanie możesz uzyskać tylko jeśli się ze mną spotkasz Harry- odpowiedziała mu, a brunet bez zastanowienia rzucił "Tak".
Chwilę później obok siebie usłyszał dźwięk deportacji. Rozejrzał się nieco zadziwiony i zawiesił wzrok na kobiecej postaci stojącej kilka metrów po jego prawej.
Aksamitny czarny kaptur zakrywał połowę jej twarzy, odsłaniając pełne wiśniowe usta i porcelanową cerę. Na jej szyi spoczywał szafir, w którym mrugało światło okolicznych świec. Była niesamowita. Harry musiał to przyznać. A jej czarna szata tylko dopełniała jej, nieco mroczny wizerunek.- Muszę rzec, że miło Cię w końcu widzieć- przywitała się z nim i podeszła do niego. Nadal czuł się jak w transie, jego jedyna przyjaciółka właśnie stała tuż obok niego. Po raz pierwszy- zechciałbyś wysłuchać historii, która wiąże się z mą osobą?
- Oczywiście Melody- wykrztusił w końcu- naprawdę chętnie jej wysłucham.
- Clarke, która niedawno odwiedziła Zakon, to ja. A właściwe moja iluzja. Tak samo jak śmierciożercy którzy ją zaatakowali. To wszystko było moją iluzją- wyjaśniła mu pierwsza kwestie która borykała jego myśli- nie zaczęłam rozmawiać z tobą bez powodu. Nie chcę abyś walczył z Voldemortem, bo jestem świadoma tego że to może zabić was dwóch. Niemniej, jego idee wcale aż tak nie różnią się od twoich. Jego działania już tak, jednak myślę że gdyby nie zagrożenie ze strony Dumbledore'a, Tom nie pokusiłby się na tak radykalne środki.
Spojrzała na niego, jednak on nie mógł tego zobaczyć. On analizował to co właśnie usłyszał. I doszedł do wniosku że Mel ma rację. Idea Voldemorta jest według niego słuszna. Choć nie chciał aby szlamy zostały zabite, nie chciał też aby ingerowały w życie czarodziei.
- Znasz mnie lepiej niż ja- mruknął nieco rozbawiony- czy chcesz powiedzieć mi coś jeszcze?
- Właściwe to tak- powiedziała spokojnie- Jestem Panią Cienia i znam wszystkie sekrety Dumbledore'a.
Potter wytrzeszczył oczy i przez chwilę nie oddychał. O jakich sekretach Dumbledore'a mówi ta kobieta?
- Zechciałbyś zostać moim cieniem Harry?
CZYTASZ
Nigdy Więcej || Tom Marvolo Riddle
FanfictionMy nigdy nie potrafiliśmy Tom. Ale nauka przychodzi z niewiedzy, a miłość z nienawiści. Tak proste prawdy których nie potrafiliśmy zaakceptować, a mimo tego ukształtowała nas miłość. Ona była w nas nieświadomie, nie byliśmy w stanie jej czuć. Większ...