Prologue

2K 62 4
                                    

Cygaro i czarny kaptur to były zdecydowanie jej znaki rozpoznawcze. Jej długie blond włosy wystawały zza aksamitnego materiału, nie odsłaniając skrawka nieskazitelnej twarzy. Choć można było wyczuć jej przeszywający zimny wzrok i grymas na twarzy.

Pokonanie Dumbledore, to jedyna część planu blondynki, która pokrywała się z planem Voldemorta. Pani Cienia była inna niż on. Tak kompletnie inna i taka sama jednocześnie. Pragnęła tego co on, mimo tego, pragnęła inaczej.
Była taka niewinna, zresztą, tak jak on. Mimo tego, krew każdego dnia stygła na jej rękach i mieszała się ze strzępkami jej duszy. Determinacja płynęła w ich żyłach zamiast krwi, bo cała krew potrzebna do życia była przelewane przez ich ręce. Jedno można było zaobserwować. Jednak mówienie o tym kończyło się śmiercią w niewyjaśnionych okolicznościach, więc ta informacja nie dobiegła do szerszego grona.

Cóż, Tom miał godnego przeciwnika.

***

- Jeśli ta kobieta połączy siły z Sami-Wiecie-Kim, nie mamy szans- powiedział Syriusz i oparł się na krześle. Westchnął przeciągle, czarnoksiężnik odebrał mu tak wiele, a teraz dochodzi jeszcze Pani Cienia, przez to, bał się o życie Harrego nieustannie.

- Swoją drogą, to niesamowite jak ta kobieta sprawnie działa. Nikt nawet nie wiedział o jej istnieniu. Ba, nie wiedzieliśmy nawet o żadnym z jej popleczników. Jak oni się nazywają?- różowowłosa zmarszczyła brwii- ah, tak, nie wiemy.

- Nie wiemy o niej nic- odezwał się po raz pierwszy Dumbledore- nawet nie wiemy czy kiedykolwiek była w Hogwarcie. Boję się mówić, ale chyba mamy teraz większe zmartwienie niż Śmierciożercy. Nie wiemy czego chce, ilu ma ludzi i gdzie ich ma. Może prowadzi już infiltrację ministerstwa. Niczego nie wiemy. Niczego.

Zebranie Zakonu Feniksa nic nie wniosło. Wręcz wprowadziło jeszcze większe zamieszanie i frustrację. Harry siedział wściekły w jednym z pokoi. Czarny Pan chciał go zabić, wszyscy traktują go jak zagubione dziecko i jeszcze pojawia się ta cała Pani Cienia. Denerwował go brak informacji. Zrozumienia i generalnie wsparcia. To był dla niego cios, szczególnie ze strony Dumbledore'a. Syriusz przynajmniej próbował przekazywać mu strzępki informacji.

- Harry...- chłopak poruszył się niespokojnie słysząc nieznany głos- nie bój się Harry, nie chce zrobić ci krzywdy.

Głos był kobiecy i niesamowicie melodyjny. Przez chwile brunet nie wiedział co zrobić, jednak postanowił odpowiedzieć.

- Kim jesteś?- szepnął zaintrygowany. Potrzebował kogoś, kogo nie miał. Podświadomie liczył, że ten głos będzie jego oparciem.

- Jestem nikim. I chciałabym Cię poznać.

---

Dzień dobry kochani! To znowu ja, w bardziej dojrzałej i logicznej odsłonie. Mam nadzieję że komuś przypadnie do gustu moja twórczość. Miłego dnia.

Nigdy Więcej || Tom Marvolo RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz