XXII

467 20 3
                                    

Napad na Hogwart!

W zeszłym tygodniu, w nocy z piątku na sobotę wydarzyła się ta tragedia. Do Hogwartu włamali się śmierciożercy i zdemolowali szkołę. Naoczni świadkowie mówią o grupie wyznawców Voldemorta i o tajemniczej kobiecie.
Śmierciożercy zasiali w szkole postrach, zdemolowali Wielką Salę i niemalże zabili Albusa Dumbledore'a. Wejście do szkoły umożliwiła im prawdopodobnie szafka zniknięć, magiczny artefakt działający nieco podobnie do świstoklisków. Wiadomo, że na miejscu była między innymi Bellatrix Lestrange, znana ze swego okrucieństwa. Porachowała ona jedną z aurorów prawie do śmierci. W napadzie uczestyczyli także inni, nieznani nam śmierciożercy.
Wspomniana kobieta spaliła doszczętnie aurorów przybyłych na miejsce, ich identyfikacja okazała się niemożliwa. Ci którym udało się przeżyć, mówią że władała magią tak dobrze, że wydawało się że różdżka jest jej zbędna. Prawdopodobnie użyła zaklęcia szatańskiej pożogi. Świadkowie mówią że nakazała im powiedzieć takie słowa: "Nadchodzą wielkie czasy dla czarodzieji. Ale niegodni muszą zginąć, dla wyższego dobra.", przypominamy że hasło "dla wyższego dobra" było główną domeną Gellerta Grindenwald'a. Czyżby ktoś chciał ukończyć masakryczne dzieło tego czarnoksiężnika? Czy w napadzie na Hogwart uczestniczyła sama Pani Cienia?
Oto relacja naocznego świadka tego brutalnego zdarzenia:

Dziennikarz: Jak wyglądała kobieta z którą Pan walczył?

Auror: Niewiele widziałem i niewiele pamiętam. Wiem, że miała naciągnięty ciemny kaptur i nie było widać jej oczu, zresztą była noc, mało co było widać. Dopiero gdy płomienie zaklęcie rozjaśniły pomieszczenie, ujrzałem młodą kobietę. Cerę miała jak śnieg, usta były czerwone jak krew, wygięte w grymas, od którego po ciele przebiegały ciarki. Władała magią tak jak najwięksi czarodzieje.

Dz: Czy mówiła coś szczególnego? Może Pan opisać bieg wydarzeń?

A: Szliśmy dziesięcio osobową grupą. Mieliśmy odciąć drogę zachodnim skrzydłem. Za rogiem zobaczyliśmy tę czarownicę w ciemnych szatach. Jeden z nas kazał jej opuścić różdżkę. Ledwie kilka sekund później wszędzie pojawił się ogień, parła na nas razem z nim. W końcu staliśmy przygwożdżeni do ściany. Spaliła Alicię. Dała nam wybór, rzucić różdżki, albo zginąć. Nasza czwórka od razu odrzuciła swoje. Jednak pozostali, oni nie stchórzyli. W mgnieniu oka po ich ciałach zostały tylko spalone zwłoki. Kazała nam powiedzieć te słowa, o których przedtem mówiłem. Wyczarowała opaski na naszych oczach i odeszła.

Dz: Myśli Pan, że to była Pani Cienia?

A: Myślę, że jeśli to nie była Pani Cienia, to wszyscy jesteśmy już zgubieni.

Jak widać, sytuacja wygląda dramatycznie. Na bieżące będziemy opisywać państwu nowe fakty i poczynania Ministerstwa.

- Czytałeś?- spytała nieco rozbawiona Ralles, patrząc na Riddla pytająco.

- Tak- odpowiedział- nic specjalnego. Czemu powiedziałaś to z tym wyższym dobrem?

- Sentyment- rzuciła zdawkowo, jednak natarczywy wzrok Toma nie dawał jej spokoju- Jeśli pomyślą że to jakiś poplecznik Grindenwalda, to obsadzą Aurorów dokoła Nurmengardu, co pozwoli mi dokładnie poznać lokalizację pobytu Gellerta.

Riddle popatrzył na nią z uznaniem. To był dopiero plan godny mistrza. A okazuje się że owa Mistrzyni, ułatwi mu drogę do potęgi.

Bo czarna różdżka zapewnia potęgę.



Nigdy Więcej || Tom Marvolo RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz