Z okna gabinetu było widać rozgwieżdżone niebo i księżyc w drugiej fazie cyklu. Mimo tego Dumbledore kompletnie nie zwracał na to uwagi. Rozmyślał nad Panią Cienia, czy ją uczył? Kim była? Jak wielkie były jej siły? Czy ma szpiegów w Zakonie Feniksa? Te wszystkie pytanie zatruwały jego myśli. Martwił się że jego kłamstwa wypłyną na światło dzienne. Tak naprawdę, wcale nie był biednym starcem. Chciał coś osiągnąć, coś więcej niż Hogwart. Wiele razy zastanawiał się co się stanie gdy jego pilnie strzeżone tajemnice, już nimi nie będą. Mimo tego, z perspektywy czasu, widział że jego wybory były lepsze niż te Toma. Riddle kierował się czystością krwii, w którą sam Albus także wierzył. Ale wiedział że szlam i czarodzieji półkrwi jest więcej. I to oni mieli pomóc mu zdobyć władze.
Sam nie wiedział co zrobi z tymi czarodziejami gdy zakończy swoją wojnę. Sam siebie podziwiał. I on nie musiał mieć horkruksów, które zapewne ma Tom, jemu wystarczył kamień filozoficzny które bez problemu sam wpadł w jego ręce. Harry Potter także był po jego stronie i starannie pilnował by tak pozostało. W końcu wszyscy uwierzyli w jego niezwykłość na podstawie fałszu. Wszytsko tak idealnie zaplanowane, że nie budziło zastrzeżeń. A Czarnemu Panu i tak nikt nie wierzył. Bo tylko on znał prawdę. On i Albus Dumbledore. Przynajmniej oboje tak myśleli.
- Z tego co mi wiadomo, gości się wita Albusie- usłyszał chłodny, choć melodyjny głos za sobą. Wzgrydnął się i gwałtownie obrócił. Stała tam młoda kobieta, mająca bladą cerę, czerwone oczy i łagodne rysy twarzy. Kręcone czarne włosy swobodnie opadały na jej ramionach. Z jej postawy biła siła- matka nie nauczyła manier?
- Kim ty jesteś?- warknął i uniósł różdżkę. Nie znał tej dziewczyny, a gdy ona wyciągnęła różdżkę rzucił w nią niewerbalne zaklęcie rozbrajające. Odbiła je i zaśmiała się.
- Twoim największym koszmarem, zaraz po Tomie oczywiście. Swoją drogą mógłbyś szepnąć słówko gdzie się podział drogi Riddle? Oszczędziłbyś mi zachodu- jej spokój irytował Albusa, każde słowo było nacechowane nim, choć można było wyczuć odrobinę ostrości w jej tonie- więc?
- Czego chcesz zmoro?- uniósł głos- wynoś się z mojej szkoły.
- Nie? Musisz mnie przekonać- podeszła do fotela i usiadła na nim, swoje nogi przerzuciła nad podłokietnikiem. W dłoniach zaczęła obracać różdżkę i nie patrząc na niego dokończyła wypowiedź- Albusie naprawdę nie mam ochoty na ciebie patrzeć dłużej niż to koniecznie.
I wyprowadziła dyrektora z równowagi całkowicie. Po krzyku formułki, z jego różdżki wyleciał snop zielonego światła i trafił w kobietę. Uśmiech zszedł z jej twarzy. Zamarła.
Siedziała w bezruchu.
Usta Dumbledore'a rozciągnęły się w zwycięskim uśmiechu.
Z jego miny zaśmiała się zabita kobieta. Rozszerzył oczy, przecież to było niemożliwe żeby ktokolwiek przeżył zaklęcie uśmiercające.- Naprawdę myślałeś że jesteś wart widzieć mnie?- dookoła niego pojawiły się jeszcze trzy takie same kobiety- Jestem cieniem i mistrzynią iluzji. Miło mi było poznać, a teraz chce tego po co tu przyszłam.
W jednej sekundzie jeden z klonów zaczął grzebać w pamięci dyrektora. Przemykała przez jego wspomnienia wyłapując ważne informacje.
- Zniszczę Cię Dumbledore- powiedział czarnoksiężnik. Cóż, nadal był cholernie przystojny. Przynajmniej tak stwierdziła czarownica- Oni wszyscy poznają prawdę, a ty spadniesz na dno.
- Nie dasz rady mnie pokonać Tom. Nigdy- dyrektor zaśmiał się szyderczo rzucając Riddle'owi wyzywające spojrzenie.
- Nie powiedziałbym- Voldemort wypowiedział te słowa z wielką pogardą w głosie- Myślę że sam jesteś wystarczająco destrukcyjny. Ja tylko Ci pomogę.
CZYTASZ
Nigdy Więcej || Tom Marvolo Riddle
FanficMy nigdy nie potrafiliśmy Tom. Ale nauka przychodzi z niewiedzy, a miłość z nienawiści. Tak proste prawdy których nie potrafiliśmy zaakceptować, a mimo tego ukształtowała nas miłość. Ona była w nas nieświadomie, nie byliśmy w stanie jej czuć. Większ...