XIV

783 31 1
                                    

- Tom nie chce już tego odwlekać- warknęła stanowczo kobieta- doskonale wiesz że rozmawiania o uczuciach także nie sprawia mi przyjemności.

- Dobrze- wyrzucił ramiona w powietrze z frustracji jaka się w nim zebrała- proszę, mów. Opowiedz mi o tym jak nie potrafisz mnie kochać i jak nie wiesz co zrobić.

- Zasadniczo to mam nieco odmienne zdanie od tego które ogłosiłeś- odrzuciła swoje loki za siebie i rzuciła mu zaciekłe spojrzenie- Miałam w planach wyznać Ci, że czuję przebłyski mojej dawnej miłości. Ale tak, jeśli wolisz to wmawiaj sobie co zechcesz.

- Dalej mnie, kochasz?- wychrypiał z ledwością. Czuł jak słowa znikają z jego języka, a umysł zaczyna snuć irracjonalne teorie. Wiele lat temu, wyznała mu że go kocha, to wspomnienie było prawdopodobnie jednym z nielicznych które chciał pamiętać. Pamiętał jak leżeli w Pokoju Życzeń na wielkim łożu, rozkoszując się swoją obecnością w ciszy. Jak powiedziała te dwa słowa których wcześniej nie słyszał od nikogo. Z jaką szczerością mu to wyznała.

- Nie wiem- mruknęła, ale wzięła głęboki wdech- Nie pamiętam już tego uczucia, dawno zapomniałam jak smakuje i liczyłam że już go nie doznam. Ale coś czuję Tom, dalej po tych latach.

Riddle milczał analizując jej słowa. Jak to możliwe że dalej mogła go kochać? To było dla nich obojga trudne; dla niej, bo wiedziała że Tom nigdy jej nie pokocha i dla niego, bo wiedział że nigdy nie da jej tego co powinien.

- Wiesz Melody, że definiowanie uczuć nie jest dla mnie łatwe. Ale, gdy wróciłaś, gdy znowu cię zobaczyłem, poczułem coś, sam nie wiem co. Przez te wszystkie lata tak strasznie żałowałem że dałem ci odejść. Ja, tęskniłem za tobą- wyznał w końcu. Przeczesał nerwowo włosy i pozwolił jej wtulić się w swoje ramię. objął ją w tali i ucałował w czoło. Może troska to jakaś oznaka jego człowieczeństwa? Ale wiedział że dla kogoś takiego jak Melody, nie dało się nie czuć przynajmniej tego. Przynajmniej tej cholernej troski.

W Hogwarcie, raz spytał się jej jak się czuje miłość. Odpowiedziała wtedy "Miłość Tom, to uczucie które każe mi się z tobą godzić po kłótniach i uspokajać gdy jesteś zły. Żebym spędzała czas u twego boku, żebym pomagała Ci zasnąć gdy nie potrafisz. I że byłabym w stanie zabić każdego który coś Ci zrobi". Być może czuł do niej jakieś ograniczone uczucia pozorujące miłość, ale nie wiedział tego. I nie chciał mówić jej o swoich podejrzeniach.

- Przepraszam za to że cię zostawiłem- szepnął do jej ucha. Od dłuższego czasu się do tego zbierał, gdyż wyrzuty sumienia zadręczały jego głowę.

- Nie jestem zła- odpowiedziała tylko i wyszła spod jego rąk. Rozsiadła się na fotelu, odchylając głowę do tyłu, a jej włosy swobodnie spłynęły na jej plecach- wybaczyłam Ci już dawno.

Voldemort uniósł kąciki ust w górę. Usiadł w fotelu obok i sięgnął do jednej z przednich kieszeni czarnych spodni. Chwilę czegoś w niej szukał, jednak ostatecznie wyciągnął pierścień ze złota. Wzrok przyciągał czarny duży kamień, który mienił się w świetle świecy zapalonej na stoliku. Na nim wygrawerowany był znak insygniów śmierci, wyglądający majestatecznie, a moc jaka biła od niego była niemalże uzależniającą.

- U ciebie będzie bezpieczny- odrzekł i łapiąc jej dłoń, wsunął jej pierścień na palec- nie zdejmie go nikt prócz ciebie.

- To twój horkruks?- spytała chcąc się upewnić, a on skinął głową. Kobieta przez chwilę podziwiała pierścień i delikatnie smyrała opuszkami po smolistym kamieniu- kolejna biżuteria od ciebie której nie zdejmę, w tej kwestii jesteś bezkonkurencyjny.

- Nie musisz przypominać Kochanie- odpowiedział tylko, prychając jakby pragnąc zaakcentować swój prym w życiu blondynki- musimy ustalić jeszcze coś.

Nigdy Więcej || Tom Marvolo RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz