20 - freak show

379 68 34
                                    

Z zabijaniem tak już jest, że dopóki się tego nie zrobi, nigdy nie można mieć pewności, czy jest się do tego zdolnym.

~Rick Yancey: "Piąta fala"


– Kurwa, kurwa, kurwa! – rozchodzi się po Edenie. Namjoon wpija paznokcie w mokrą trawę i wyrywa ją, rzucając przed siebie, jakby kępki ziemi były teraz lepszą bronią niż kule, które niestety już mu się skończyły. Cały teren cyrku musi być teraz naszprycowany łuskami.

Jisoo stoi parę metrów za mężczyzną i trzęsie się, patrząc na swoje ręce. Kiedy Namjoon do niej podchodzi, ledwo go zauważa. Teraz jest zbyt skupiona na tym, co się stało. Może i nie ma na rękach krwi, ale czuje się, jakby była w niej zanurzona po szyję. Dopiero kiedy RM potrząsa nią, patrzy w jego wściekłe oczy. Kiedy ją puszcza, Jisoo odwraca się na pięcie i wraca uliczką do swojej przyczepy, gdzie rozbiera się do naga, drąc swoje rzeczy na strzępy i płacze, obejmując się rękoma za kolana.

Hałas już wcześniej wybawił parę osób z łóżek i teraz Namjoon tłumaczy kilku, co zrobić z ochroniarzami, którzy leżą nadal w namiocie z rekwizytami i euforią. Sam pali, chcąc by tytoń uspokoił jego zszargane nerwy.

– P–przepraszam – dociera do niego głos jednego z mężczyzn, którym kazał się zająć ochroniarzami. – B–bo jeden z nich ciągle żyje.

Namjoon przekręca oczami tak mocno, że zaczyna go boleć głowa.

– Co mu jest?

– Postrzał w trzewia.

– To go kurwa dobij, a nie głupio pytasz – syczy przez zęby, a kiedy znów zostaje na dworze sam, w końcu podchodzi do jeszcze jednego trupa. Unosi twarz nastolatka, który dostał sztyletem od Jisoo w plecy.

Długo nie cierpiał, myśli, widząc, że ostrze przeszyło serce i pozwoliło mu wykrwawić się w mniej niż minutę. Niebieskie oczy patrzą w nicość, a gęba chłopaka jest szeroko otwarta, jakby był zdziwiony, że umarł. Namjoon rozkazuje potem jednemu z pracowników, zając się również i tym ciałem.

– Odjechali jakimś innym, białym samochodem. Sprawdźcie w okolicy, kto takimi jeździ – podaje kolejne polecenia, gdy Jihyung, właściciel Edenu organizuje spotkanie w swojej przyczepie, by jakoś zaradzić kolejnym tragediom. Ludzie wymieniają spojrzenia. W końcu odzywa się jakiś grubszy facet z łysą głową i tatuażem kotwicy na ramieniu.

– W okolicy są tysiące białych samochodów. Nie znamy marki?

– Nie zwróciłem na nią uwagi – mówi Namjoon, mając na myśli to, że niezbyt zna się na samochodach. Poza tym, stres i emocje zrobiły mu sieczkę z mózgu i gdyby wróg uciekł na koniu, mógłby pomylić zwierze z hipopotamem.

– Takie szukanie zajmie cały tydzień – odzywa się jakaś kobieta z kokardą we włosach. – A jutro mieliśmy jechać dalej. Widowni już znudził się cyrk.

– Nie obchodzi mnie to – sapie lider Ogrodu Euforii, a sytuację ratuje właściciel Edenu.

– Możemy zostać jeszcze parę dni. Z rana zaczniemy poszukiwania.

– Nie z rana, tylko teraz. Daleko nie uciekli – mówi znów RM, ale Jihyun rozkazuje rozejść się tym, którzy mają już jakieś zadanie. Kiedy zostają z trójką mężczyzn, zwraca się do nich. – Będzie trzeba upozorować ciała Jimina i Jeongguka.

– Nie wiem, gdzie znajdziesz martwego azjatę.

– Ty możesz robić za jednego, jeśli bardzo chcesz – warczy RM, znów szukając cygara. Jest bez swoich ludzi i czuje się, jakby w każdej chwili jakaś kula miała przeszyć mu wnętrzności, jak jednemu z ochroniarzy. – Rozwali się twarze tamtych – mówi w końcu, mając na myśli ofiary strzelaniny w namiocie. – Seokjin będzie trochę wściekły, ale w końcu mi uwierzy.

Euphoria Garden | pjm&jjkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz