5 - family show

648 97 15
                                    


Najstarszą i najsilniejszą emocją ludzkości jest strach, a najstarszym i najsilniejszym rodzajem strachu jest strach przed nieznanym.

~supernatural horror in literature


Idę za mężczyzną, nerwowo rozglądając się na boki. Mój wzrok większość czasu jednak spoczywa na nim samym – niewysokim niebieskowłosym. Idzie przede mną dumnie, odwracając się co jakiś czas, jakby sprawdzając czy nadal tu jestem, ale ja nie zamierzam się oddalać. Widzę ledwo zakryte pośladki chłopaka, widzę jego unoszącą się przy podmuchu wiatru, lnianą koszulkę. Jest mi coraz chłodniej, w dodatku nadal boli mnie całe ciało. Trzęsę się ze strachu, ale i z zimna.

W końcu wchodzimy do namiotu. W środku jest ciepło, a przynajmniej cieplej niż na dworze. Chłopak siada na łóżku, zakłada nogę na nogę i lustruje mnie wzrokiem z uśmieszkiem, którego nie potrafię zinterpretować. Stoję nieruchomo i nieśmiało oglądam wnętrze namiotu. Jest tu całkiem sporo błękitu, ale i bieli, co pasuje do włosów chłopaka i koloru bluzki. Na nogach ma jakieś lekkie obuwie i ono również jest białe. Na podłodze leży za to brązowy dywan i to w niego teraz wciera się brud spod moich bosych stóp. Nie wiem co powiedzieć, więc na szczęście to on się pierwszy odzywa.

– Wiem, że Namjoon i tak będzie z tobą rozmawiał, ale myślę, że nie jesteś głupi i nie trzeba ci mówić, że pozwalamy ci z nami zostać w granicach wyjątku – mówi, a ja patrzę na jego twarz i na fioletowy ślad pod jego okiem.

Wiem, że to on – człowiek–guma, który dał pokaz, przez który zwątpiłem w obecność jakichkolwiek kości w jego ciele. Teraz wygląda inaczej. Brokat osypuje się z jego włosów, nie ma go natomiast na twarzy, której nie przykrywa podkład, czy inne malowidła. Widzę natomiast, że ma bardzo ładne, szczupłe nogi, lekko umięśnione uda, które wcześniej skrywały się pod kostiumem.

– Musisz zmienić imię – dodaje, wstając i zaczynając dopakowywać do walizki ubrania, które do tej pory leżały swobodnie na łóżku. – Nie możesz posługiwać się już tym samym, bo może cię ktoś rozpoznać. Nie myśl sobie, że jesteś pierwszym takim uciekinierem, ale wolimy, jak to się mówi, dmuchać na zimne, no wiesz.

– Zmieniłem imię – odpowiadam, a on zerka na mnie. Kolejny materiał ląduje w walizce.

– Jak miałeś na imię więc?

– Czy to ważne? – odpowiadam pytaniem na pytanie i zastanawiam się, czy to nie zbyt odważnie, ale on tylko lekko się śmieje. – Teraz jestem Jeongguk – dodaję już pewniej, wiedząc, że jedyną osobą, która mogłaby mnie rozpoznać tym imieniem jest mama. Zastanawiam się, czy nadal leży na sofie w salonie.

– To koreańskie imię. Nie wiedziałem, że w Ameryce znajdzie się jakaś koreańska rodzina.

– W tym mieście byłem taki tylko ja – tłumaczę pokrótce, a chłopak posyła mi trochę zdezorientowane spojrzenie, ale wzdycha mówiąc "nieważne". – Myślę, że nie będą mnie szukać – dodaję jeszcze, bo choć dzięki niemu mogę tu zostać to jednak nie wiem aż tak dokładnie na czym stoję. – Raczej moja ucieczka jest im na rękę.

– Rodzicom?

– Tacie.

Chłopak patrzy na mnie, tym razem dłużej. Jego buzia jest krągła, ładna, usta pulchne, a oczy uważne. Marszczy brwi, a ja staram się nie skupiać uwagi na jego siniaku. Podchodzi do mnie bliżej i daje mi trzymane w rękach ubranie. Potem siada, jak wcześniej na łóżku i już teraz jego spojrzenie staje się natarczywe. Czeka, a ja nie wiem, co robić.

Euphoria Garden | pjm&jjkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz