"Zła najczęściej nie da się naprawić; możemy je tylko pomścić."
~Dumas: "Hrabia Monte Christo"
⑅
Reflektory gasną, a publiczność wstrzymuje oddech. Kiedy światło znów pada na scenę, Seokjin staje w centrum zainteresowania ponad dwustu osób. Trybuna są pełne. Mężczyzna wpuszcza powietrze do płuc, a potem wypuszcza je powoli. Zamyka oczy w oczekiwaniu na dźwięk pianina.
- To takie dziwne - zaczyna śpiewać, gdy muzyka zaczyna rozchodzić się po wnętrzu cyrkowego namiotu. - Na pewno bardzo cię kochałem. Chciałem ze wszystkim się do Ciebie dostosować i także żyć dla Ciebie, ale im dłużej to robiłem, tym bardziej nie mogłem poradzić sobie z burzą w mym sercu. Spod uśmiechającej się maski ukazuje się moje prawdziwe ja*. - Jego głos płynie i współgra z melodią, a ludzie milczą, chcąc wczuć się w każdą nutkę, choć nie znają znaczenia słów koreańskiej piosenki. - To ja jestem tym, którego powinienem kochać na tym świecie - przechodzi w refren, starając się panować nad głosem, który tak bardzo chce się teraz załamać.
Trudno jest śpiewać i hipnotyzować, gdy czuć w tchawicy rosnącą gulę. Seokjin od długiego czasu nie może się jej pozbyć i boi się, że każdy wstęp może być tym ostatnim. Robi co może, by nie zawieść widzów. Przyszli tu posmakować magii, zobaczyć coś niesamowitego. Seokjin czuje, jakby był jedną z ostatnich atrakcji na pokładzie. Mikrofon zaczyna mu się ślizgać w dłoni.
Wysęp kończy się ostatnim wersem piosenki, więc Seokjin oznajmia światu, że to on jest tym, którego powinien kochać, a potem są już tylko brawa, ukłon i zaproszenie do innych, dodatkowo płatnych atrakcji. Mężczyzna schodzi ze sceny.
Łapie się poręczy, kiedy kotara za nim zostaje zasłonięta. Po kulisach kręci się ochrona, ale na horyzoncie nie ma Namjoona. Seokjin korzysta więc z tego, że nikt go nie zaczepia i postanawia, że przebierze się w swoim namiocie. Kiedy jednak dochodzi do siebie, wita go niespodziewany gość. Choć może wcale nie tak niespodziewany.
- Wiem, że jesteś zmęczony - zaczyna Namjoon, ale Seokjin ignoruje go i siada przed toaletką, zaczynając zmywać makijaż. - Ale chciałem z tobą porozmawiać o występach.
- Jeden właśnie się skończył.
- Mam dla ciebie jeszcze jedną piosenkę - oznajmia, podchodząc do toaletki. Dotyka złotej ramy. Obaj dobrze wiedzą, ile kosztowała. W lustrze odbijają się ich smutne miny. Seokjin udaje niewzruszonego. Zdejmuje kolczyki. - Ale chcę żebyś zaczął znów normalnie funkcjonować.
- Funkcjonuję normalnie.
- Codziennie płaczesz. Makijaż nie ukryje opuchniętych oczu ani bladej skóry. Nie śpisz po nocach. Lunatykujesz. Masz koszmary. Nic nie jesz. Nie pozwalasz mi się dotknąć. Wymieniać dalej?
- Zostaw mnie w spokoju - mówi tylko, ale Namjoon nie ustępuje. Nachyla się nad Seokjinem, a dłoń przenosi z zimnej, złotej ramy lustra na ramię, okryte materiałem marynarki. Po chwili zsuwa ją ze skóry ukochanego.
- Może pomógłbym ci się zrelaksować, hmm?
Namjoon całuje szyję kochanka, ale ten nie przestaje zmywać makijażu, a potem nakłada na siebie krem. Ostatecznie wstaje, nie dbając o zapędy lidera cyrku.
Namjoon wzdycha, patrząc jak Seokjin ubiera szlafrok. Ostatnio ciągle w nim chodzi. Przebiera się tylko na występy, a kiedy ma wolne, całymi dniami leży w łóżku i nigdzie nie wychodzi. Z nikim nie rozmawia. Namjoon zaczyna tęsknić za Seokjinem sprzed wyjazdu z Yoongim i Jisoo. Z tym, że teraz ani Jisoo, ani Yoongi nie żyją.
CZYTASZ
Euphoria Garden | pjm&jjk
FanfictionCzy jeśli jesteśmy "inni", to czy w grupie odmieńców będziemy mogli czuć się w końcu "normalni"? I jak wiele jesteśmy w stanie zrobić dla kogoś, od kogo decyzji zleżeć będzie reszta naszego życia? Jeongguk jest "inny", a jego rodzina podkreśla to n...