Lew idąc zaciera ogonem ślady swych łap, lecz czym zatrzeć ślady ogona?
⑅
Ludzie klaszczą, gdy kłaniamy się nisko i po kolei schodzimy ze sceny. Uśmiecham się ładnie, bo wiem, że choć gwiazdą wieczoru nie jestem to mój strój i tak przyciąga spojrzenia - ich ciekawskie spojrzenia, które nigdy wcześniej nie widziały kogoś tak wygimnastykowanego, kogoś kto zakłada nogę za szyję i jeszcze się przy tym dobrze bawi. Ale wiem, że widownia otwiera szeroko usta na nasz widok nie tylko dlatego, że jesteśmy w jakiś sposób uzdolnieni, czy po prostu dziwni. Jesteśmy inni. Nie jesteśmy stąd i to tak ich fascynuje. Zawsze jest to jakiś dodatkowy plus, który zachęca ich do przyjścia na pokaz i zapłacenia za bilet. Dlatego też na widowni nie ma ani jednego wolnego miejsca. Niektórzy przepychają się, by zająć siedzenia w pierwszym rzędzie. Jakieś dzieciaki trzymają barierki, a ich usta układają się w duże "O".
Gdy show się kończy, wracam do swojego namiotu. Nie jest może tak duży, jak naszego prowadzącego, czy naszej gwiazdy, ale i tak nie mogę narzekać. Mój namiot jest bardziej przytulny niż ten Namjoona i na pewno jest w nim cieplej niż w małym pałacu Seokjina.
Zdejmuję kostium, a potem siadam przed toaletką i zmywam makijaż. Zostawiam jedynie brokat we włosach, bo musiałbym umyć je, by się go pozbyć, a na razie jestem zbyt zmęczony, by to zrobić. Wiem, że czeka mnie jeszcze pakowanie, bo dziś w nocy, czyli za dosłownie kilka godzin będziemy się już stąd zabierać. Pula występów się skończyła, tak samo jak pula zadań i obowiązków w tym mieście. Namjoon jest zadowolony. Słyszę, jak gwiżdże chodząc między namiotami. Zatrzymuje się, by z kimś porozmawiać i słyszę jego śmiech. Nie omija i mojego namiotu. Odsłania zasłonę, którą zawsze mam opuszczoną i wchodzi do środka.
– Pamiętasz, że zaraz się pakujemy? – pyta, a wtedy patrzę na jego twarz odbijającą się w lustrze. Kiwam głową na "tak". Namjoon podchodzi bliżej. Odkłada na moją toaletkę swój kapelusz. Kładzie mi rękę na ramieniu. Może i bym się zawstydził, bo siedzę przed lustrem nagi, ale Namjoon już tyle razy widział mnie, gdy się przebierałem, że mam to w poważaniu. Mimo tego wiem, że lustruje moje ciało wzrokiem. Nawet zagryza dolną wargę, gdy jego oczy przyglądają się moim dolnym partiom ciała. W końcu patrzę na niego, a on posyła mi swój klasyczny, ciepły uśmiech. – Byłeś dziś świetny, Jiminie – mówi, więc też się uśmiecham. – Jak zawsze z resztą.
– Ty też – odpowiadam, a on na chwilę zjeżdża dłonią na moje plecy. Pierścionki na jego palcach są chłodne.
– Zajrzysz do Taehyunga? – pyta nagle, więc znów kiwam głową. – Chciał o czymś porozmawiać, ale nie mam za bardzo czasu. Wiesz, jaki on jest.
Namjoon kręci głową z lekkim śmiechem, więc obiecuję, że zajrzę do Tae. Potem zostaję w namiocie sam i zerkam na ramię, na którym chwilę temu spoczywała ręka Namjoona. Seokjin by mnie zabił. Tae by mnie zabił, choć nic złego nie robię. Malu by mnie zabił. Wystarczy, że ktoś kładzie na mnie palec, a Malu już mocniej zaciska zęby i gotuje się do walki. Zazdrośnik, myślę, patrząc na chwilę na siniaka pod moim okiem, którego do tej pory ukrywał makijaż. Wiem, jaki jest Namjoon. Gdyby nie jego duma pewnie zaprosiłby mnie do siebie prędzej czy później, nie zważając na Seokjina. Zastanawiam się, dlaczego więc Namjoon nie pozbędzie się Malu? Mógłby to zrobić. Właściwie to wystarczyłoby jego jedno słowo. Myślę, że wiem, dlaczego się go nie pozbywa, ale wolę o to nie pytać. Im mniej wiem, tym spokojniej śpię. Albo w ogóle śpię.
Ubieram na siebie długą bluzkę, która zasłania moje pośladki, ale nie na tyle, by każdy po kolei się za mną nie oglądał. Czekam w namiocie dopóki muzyka na terenie cyrku nie ucichnie. Goście wracają do domów. Wtedy u nas robi się głośno. Każdy schowa namioty, kilku ludzi pomaga ze zwierzętami. Inni zajmują się zabezpieczeniem rekwizytów i naszych rzeczy. Wychodzę z namiotu.
CZYTASZ
Euphoria Garden | pjm&jjk
FanficCzy jeśli jesteśmy "inni", to czy w grupie odmieńców będziemy mogli czuć się w końcu "normalni"? I jak wiele jesteśmy w stanie zrobić dla kogoś, od kogo decyzji zleżeć będzie reszta naszego życia? Jeongguk jest "inny", a jego rodzina podkreśla to n...