Rozdział 6

249 10 0
                                    

W milczeniu staliśmy nad grobem Balina. Ci co go znali, wspominali chwile z nim spędzone, wydawało się nam, że to wszystko wydarzyło się w innym świecie i czasie. Po jakimś czasie odstąpiliśmy od grobu i rozejrzeliśmy się dookoła. Wszędzie leżały kości, strzaskane miecze, topory, popękane tarcze i hełmy. Wszędzie walała się broń orków o poczerniałych ostrzach. W ścianach znaleźliśmy wykute nisze, w których stały porozbijane skrzynie. Wszystkie były puste, oprócz jednej, leżała w niej zniszczona księga. Czarodziej oddał kapelusz i różdżkę Peregrinowi, a sam zabrał się za oglądanie księgi. Bylibyśmy jeszcze długi czas spędzili w tamtej komnacie, gdyby nie huk, który się rozległ. Wszyscy jak na komendę odwróciliśmy się w tamtą stronę, gdzie zobaczyliśmy Pippina, który spoglądał w ślad za zlatującym szkieletem. Na nasz nieszczęście razem z kośćmi krasnoluda spadło metalowe wiadro.

- Głupi Tuk! Co też cię ciągnie do sprawdzania wszystkich możliwych dziur i otworów w podłodze! – krzyknął zdenerwowany

Czarodziej podszedł do hobbita zabrał mu kapelusz i różdżkę i odwrócił się w naszą stronę.

- Którą drogą pójdziemy? – spytał syn Denethora

- Wracamy do poprzedniej sali. Nie strwoniliśmy jednak czasu, odwiedzając tę. Teraz wiem gdzie jesteśmy. To jest Sala Mazarbul, a miejsce, w którym nocowaliśmy, to dwudziesta pierwsza sala północnego skrzydła. Z tego wniosek, że należy z niej wyjść przez wschodnie drzwi i kierować na prawo, ku południu i w dół.

Dwudziesta pierwsza sala znajduje się, o ile pamiętam, na siódmym poziomie, to znaczy sześć pięter powyżej Głównej Bramy – powiedział czarodziej

Ledwo wypowiedział te słowa usłyszeliśmy bębny w głębinach.

- Nadchodzą! – krzyknął Legolas

- Nie ma wyjścia – powiedział Gimli

- Jesteśmy w pułapce! Ach, czemuż się nie pospieszyłem! Schwytali nas w potrzask tak, jak przed laty tamtych – dopowiedział czarodziej

- Może zamiast tyle razy powtarzać to samo, weźmy się przygotujmy do obrony – powiedziałam sarkastycznie

- Zatrzasnąć drzwi i zabarykadować! Póki się da nie zrzucajcie bagaży, może zdołamy się przebić – zawołał Aragorn

- Nie! Nie powinniśmy się dać tu zamknąć. Niech wschodnie drzwi zostaną otwarte na oścież. Tamtędy uciekniemy, jeśli się uda – rzekł Gandalf

Szybkim ruchem Mithrandir podszedł do wąskiej szpary uchylonych drzwi i wytknął przez nią swoją różdżkę. Oślepiająca błyskawica oświetliła salę i korytarz do niej prowadzący. Czarodziej na sekundę wychylił głowę, jednak momentalnie schował ją z powrotem, bowiem jęknęły cięciwy i strzały poleciały w jego stronę.

- Orkowie całą chmarą! Mają jaskiniowego trolla! Na chwilę ich wstrzymałem – powiedział

- Odwrót tędy byłby beznadziejny! – skwitowałam

- Wszystko jest beznadziejne, jeżeli idą także drugim korytarzem – powiedział Boromir

- Z tej strony nic nie słychać. Tu korytarz opada w dół schodami i oczywiście nie prowadzi z powrotem do sali. Ale nie ma sensu uciekać na oślep, kiedy pościg jest tak blisko. Drzwi nie możemy zabarykadować. Klucz zgubiony, zamek strzaskany, a przy tym drzwi otwierają się do wnętrza, Musimy najpierw jakimś sposobem wstrzymać nieprzyjaciela. Jeszcze ta Sala Mazarbul stanie się dla nich postrachem! – powiedział z zawziętością

Kroki zadudniły na korytarzu. Boromir rzucił się do drzwi, zatrzaskując je swoim ciężarem i klinując odłamkami mieczy i kołkami. Cofnęliśmy się pod przeciwległą ścianę i dobyliśmy broni. Odrzwia uchyliły się pod siłą ciosu, odpychając kliny. Przez szparę wdarła się ręka i stopa z zielonkawymi łuskami. Otwór z każdą chwilą powiększał się. Boromir rzucił się w kierunku ramienia, jednak miecz odbił się i wyleciał z dłoni. W tym momencie stało się coś co zaskoczyło mnie, Frodo rzucił się w kierunku syna namiestnika i zaatakował stopę poczwary. Syn Denethora naparł na drzwi i zamknął je z powrotem.

Elendila - Władca PierścieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz