Rozdział 9

223 6 0
                                    

Następnego ranka po uczcie całą drużynę wezwano do komnat Galadrieli i Celeborna. Dziadkowie przywitali się z nami i zaczęli rozmowę. Jak się okazało babcia i dziadek podarują nam łodzie, którymi wyruszymy w dalszą drogę. Pożegnaliśmy się z nimi i poszliśmy do swojego namiotu, bowiem chcieliśmy się naradzić. Długo debatowaliśmy co zrobić, aby jak najlepiej wypełnić swoje zadanie. Część chciała iść do Minas Tirith, jednak pod przewodem, zgodzilibyśmy się pójść do Mordoru. 

- Pójdę do Minas Tirith sam, jeśli inaczej się nie da, bo to mój obowiązek. Jeśli chcesz tylko zniszczyć Pierścień, zbroje i miecze na niewiele ci się zdadzą. Ludzie z Minas Tirith nic ci nie będą mogli pomóc. Ale jeśli chcesz zniszczyć zbrojną potęgę Czarnego Władcy, byłoby szaleństwem zapuszczać się bez armii w jego dziedziny. Szaleństwem też byłoby, gdybyś rzucił... - syn Denethora urwał swoją wypowiedź

- Byłoby szaleństwem, gdybyś rzucił na pastwę śmierci życie swoje i towarzyszy, chciałem rzec - dokończył zdanie

Po tej urwanej wypowiedzi, zrozumiałam, że babcia miała rację, Boromir zaczął ulegać mocy Pierścienia. Po jego słowach narada się zakończyła. Każdy zajął się swoimi sprawami. Ja i Legolas poszliśmy na ostatni spacer po Lorien. Spacerowaliśmy pod mallornami ciesząc się swoją obecnością i patrząc na gwiazdy. 

- Legolasie, trzeba zwrócić uwagę na Boromira, podczas naszego pierwszego spotkania babcia, przemówiła do mnie w myślach i ostrzegała, że zaczyna on ulegać mocy Pierścienia - powiedziałam cicho do mojego narzeczonego

- Dobrze, skoro Galadriela ostrzegała cię przed tym zwrócimy na niego większą uwagę - odpowiedział równie cicho

Po tych krótkich słowach zamilkliśmy i z powrotem zwróciliśmy uwagę na gwiazdy. Przypomniał mi się wieczór sprzed wielu lat, kiedy to po raz pierwszy spotkałam miłość mojego życia. Wspominałam jak podczas równie pogodnej nocy jak ta, wyznaliśmy sobie po raz pierwszy miłość. Przez moją głowę przeleciało tysiące wspomnień z naszych wspólnych podróży, a także tych samotnych. Podczas każdej z takich samotnych wypraw, wieczorem kładłam się na trawie i oglądałam gwiazdy. Tak się zamyśliłam, że zapomniałam o obecności Legolasa obok mnie. 

- Co się stało? - spytał 

- Wspominam stare dzieje, wydarzenia i przygody. Wszystkie minione lata, których jest naprawdę dużo. Czasem nieśmiertelność może być przekleństwem. Cóż z tego, że przeżyjesz wszystkie ery świata, kiedy wszyscy twoi przyjaciele, którzy są śmiertelni umrą? Ile naszych pobratymców do końca świata nie znajdzie drugiej osoby, którą pokocha? Ilu z nas widziało śmierć i przemoc? Chociażby przykładem tego jest mój ojciec, nawet ja nie wiem dokładnie ile ma lat. Spójrz na mnie, ile przyjaciół straciłam, nie tylko ja inne elfy również. Straciłam Thorina, Kiliego, Filiego, Balina, Oina i Oriego. Nie ważne, że byli krasnoludami, byli też moimi przyjaciółmi. Nie mam też pojęcia co stało się z moją matką, czy udało się jej dopłynąć do Amanu? Ile przyjaciół stracę na tej wyprawie? Jeśli udałoby nam się wszystkim przeżyć, umrą ze starości, i nic tego nie zmieni. Nieśmiertelność to dar, ale jednocześnie przekleństwo. Niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę. Wielu uważa, że nieśmiertelność jest czymś wspaniałym, to nie jest prawdą - powiedziałam smutno

Legolas spojrzał na mnie i mocno mnie przytulił. Odwzajemniłam jego gest.

- Wracajmy już odpocząć. Jak jeszcze dłużej popatrzysz w gwiazdy to mi się tu załamiesz, a tego nie chcę - powiedział przekornie

- Ty to wiesz jak mnie pocieszyć i właśnie za to cię kocham - powiedziałam rozbawiona

- Tylko za to? Czy za coś jeszcze? - spytał

Elendila - Władca PierścieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz