Rozdział 11

184 2 0
                                    

Aragorn poprowadził nas prawym ramieniem rzeki. Zatrzymaliśmy się na łące, przez którą spływał strumyk.

- Tu przenocujemy. Widzicie łąkę Parth Galen, która za dawnych czasów była czarownym miejscem. Miejmy nadzieję, że jeszcze nie dotarły na nią złe siły - rzekł Dunedain

Wciągnęliśmy łodzie na zielony brzeg i rozłożyliśmy się przy nich obozem. Wystawiliśmy wartę, jednak wroga nie było ani widać, ani słychać. Mimo to jak noc mijała, ogarniał mnie coraz większy niepokój. Przed świtem wstałam i podeszłam do Froda, który pełnił wartę.

- Dlaczego nie śpisz? Nie twoja kolej teraz wartować - powiedział

- Nie wiem. Jakiś cień i groźba spowiła moje myśli. Dobądź proszę miecza - powiedziałam

- Po co? Czy zbliża się nieprzyjaciel? - spytał

- Zobaczymy, co twoje Żądło nam powie - powiedziałam

Hobbit wyciągnął miecz z pochwy, a on zajarzył się nikłym blaskiem.

- Orkowie. Niezbyt blisko, ale z pewnością za blisko. Tego właśnie się lękałam - powiedziałam

Dzień wstał w ogniu i dymie. Na wschodzie u widnokręgu leżały zwały czarnych chmur. Słońce podświetliło je na czerwono, jednak po jakimś czasie weszło na pełne niebo, a szczyt Tol Brandir, błysnął złotem. Zjedliśmy śniadanie, po czym Aragorn zwołał całą Drużynę.

- Wybiła w końcu godzina, godzina wyboru, z którym zwlekamy od tak dawna. Co się teraz stanie z naszą Drużyną, dotychczas wędrującą w braterskiej zgodzie? Czy skręcimy wraz z Boromirem na zachód i pójdziemy wojować w obronie Gondoru? Czy na wschód, do kraju Grozy i Cienia? Czy wreszcie rozbijemy Drużynę i podzielimy się, a każdy skieruje się w jedną lub drugą stronę wedle swej woli? - rzekł Strażnik

- Cokolwiek zrobimy, trzeba działać szybko. Nie możemy tu długo popasać. Nieprzyjaciel, jak wiemy panuje na wschodnim brzegu, lecz obawiam się, czy orkowie nie znajdują się już po tej stronie Anduiny - powiedziałam

Długi czas trwało milczenie, nikt się nie poruszył ani nie odezwał.

- A więc, na ciebie, mój Frodo, spada ciężar decyzji. Ty zostałeś mianowany przez Radę, Powiernikiem Pierścienia. Tobie tylko przystoi wybór własnej drogi. Nic ci w tej sprawie doradzać nie mogę. Nie jestem Gandalfem, chociaż starałem się zastąpić w podróży. Nie wiem, jakie zamiary i nadzieje wiązał z tą godziną i czy w ogóle miał jakieś z góry ułożone plany. Najprawdopodobniej, nawet gdyby Czarodziej był między nami, decyzja należałaby w tej chwili do ciebie. Taki los już ci przypadł - przemówił w końcu Aragorn

- Rozumiem, że trzeba się spieszyć, lecz nie mogę zdobyć się na rozstrzygnięcie. Brzemię jest za ciężkie dla mnie. Zostaw mi jeszcze godzinę do namysłu. Chcę zastanowić się w samotności - powiedział Frodo

- Zgadzam się Frodo, synu Droga. Daruję ci godzinę samotności. Będziemy tu czekali, nie odchodź jednak dalej, niż sięgają nasze głosy - powiedział Dunedain

Po tych słowach Frodo wstał i odszedł. Zauważyłam, że gdy wszyscy inni powściągali ciekawość i nie patrzyli za odchodzącym niziołkiem, Boromir śledził go pilnie, póki nie zniknął wśród drzew. Szturchnęłam lekko Legolasa, który siedział obok mnie, aby dać mu do zrozumienia, że warto pilnować syna namiestnika. Przesiadłam się bliżej niego, po czym przytuliłam się. Z początku Drużyna niecierpliwiła się, aż w końcu zaczęli rozmawiać. Rozprawialiśmy o dawnych dziejach Gondoru, szczątkach wielkich dzieł, jak na przykład kamienne posągi królów, strażnice na szczytach Amon Lhaw i Hen, wielkie schody przy wodogrzmotach Rauros. Lecz myśli i słowa wszystkich krążyły uparcie wokół Froda i Pierścienia.

Elendila - Władca PierścieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz