Rozdział 20

107 3 0
                                    

Po kilku dniach dotarliśmy na pola Pellenoru, gdzie trwała już bitwa. Od tyły zaatakowaliśmy siły wroga, dla którego było to dużym zaskoczeniem, bowiem nie spodziewali się posiłków. Atak poprowadził Aragorn obok, którego pędził Halbarad ze sztandarem zrobionym przez Arwenę. Jeszcze zanim zbliżyliśmy się na tyły wroga zeskoczyłam z konia, po czym odesłałam go, żeby odpoczął. Zaczęłam walczyć na piechotę, a każdy wróg, który znalazł się w zasięgu mojego ostrza, żegnał się z życiem. Podbiegłam do jednego z olifantów i wspięłam się na jego grzbiet, gdzie od razu zaatakowali mnie Haradrimowie. Sprawnie się ich pozbyłam, a gdy ostatni spadł na ziemię zabiłam zwierzę. Gdy już upadało ześlizgnęłam się z jego trąby. Podbiegłam do kolejnego zwierzęcia, z którym rozprawiłam się w ten sam sposób. Bitwa trwała jeszcze jakiś czas, a niedobitki zaczęły się powoli cofać w stronę rzeki. W końcu taktyczny odwrót zamienił się w paniczną ucieczkę. Chciałam za nimi pobiec, jednak stwierdziłam, że wrócę do Szarej Drużyny. Kiedy do nich dotarłam okazało się, że brakuje kilku twarzy, w tym Aragorna, Legolasa i Gimliego.

- Macie już jakieś informacje kto poległ? - spytałam moich braci

- Wiemy tylko że poległ Theoden, Harding, Guthalf, Dunhern, Deorwin, Grimbold, Herefara, Herubrand, Horn, Fastred, Hirluin, Forlong, Derufin, Duilin i jeszcze wielu innych - odpowiedział Elrohir

- Większość z nich kojarzę z opowieści, jedynie Theodena znałam osobiście i mogę powiedzieć, że był wspaniałym człowiekiem i dobrym władcą, a także moim przyjacielem... - mówiłam, jednak ktoś mi przerwał

- Naszym przyjacielem - powiedział znajomy głos

Odwróciłam się i zobaczyłam Legolasa, który stał za mną. Nie zwracając uwagi na braci podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję. Mój ukochany złapał mnie w pasie i mocno przytulił.

- Cieszę się, że nic ci nie jest - wyszeptał mi do ucha

- Ja też się cieszę, że wróciłeś cały i zdrowy - odszepnęłam

Po tych słowach namiętnie mnie pocałował. Dalej cieszylibyśmy się swoją obecnością i tym, że drugiej osobie nic nie jest, jednak ktoś przerwał tą chwilę czułości.

- Nie zapomnieliście o tym, że nie jesteście tutaj sami? - spytał krasnolud

Po jego słowach oderwaliśmy się od siebie, jednak cały czas trzymaliśmy się za ręce. 

- Chodźmy zobaczyć co u Merrego, Pippina i Gandalfa, dowiedziałem się, że są w Domach Uzdrowień - powiedział Aragorn

- W takim razie chodźmy ich odwiedzić - powiedziałam

Po moich słowach poszliśmy do miasta i skierowaliśmy się w stronę lecznicy. Gdy tylko weszliśmy do budynku zostałam przytłoczona ilością rannych. Aragorn spytał się kogoś, gdzie znajdzie czarodzieja, a my zostaliśmy skierowani do jednego z licznych pomieszczeń. Gdy tylko do niego weszliśmy mój wzrok przykuły trzy łóżka stojące w pewnym oddaleniu od reszty. Siedział przy nich czarodziej i Pippin. Podeszliśmy do niego, a ja zobaczyłam, że Merry, Eowina i Faramir leżą nieprzytomni, a ich żyły nabrały ciemnego koloru. 

- Co się im stało? - spytałam zmartwiona

- Faramir został ugodzony strzałą Morgulu, a Merry i Eowina pokonali Czarnoksiężnika z Angmaru - odpowiedział czarodziej

- A skąd Eowina znalazła się na polu bitwy? - padło kolejne pytanie

- Przebrała się za jednego z żołnierzy eoredu i ukryła Merrego, ponieważ król nie chciał się zgodzić, żeby pojechał z Rohirrimami na wojnę - odpowiedział Pippin

Elendila - Władca PierścieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz