- To jedne z naszych ostatnich zajęć przed egzaminami, więc proszę wszystkich o skupienie!Piskliwy głos profesora Flitwicka z różnym skutkiem docierał do grupy szóstoklasistów zgromadzonych tego popołudnia w sali, gdzie odbywała się lekcja zaklęć.
Lily zrobiła staranne notatki z kolejnych słów profesora Flitwicka, próbując się skupić pomimo coraz większego rozprężenia panującego w szkolnej klasie. Późną wiosną, gdy w południe promienie słoneczne radośnie wpadały do klasy, zgromadzona tam młodzież większą uwagę przywiązywała do swoich popołudniowych planów niż kolejnej powtórki potencjalnie niepotrzebnego zaklęcia.
Jej palce jednak szybko poruszały się nad pergaminem – niezależnie czy pierwsze czy ostatnie zajęcia w semestrze, Lily równie mocno przykładała się do wszystkich. Wrodzony perfekcjonizm nie pozwalał jej odpuścić.
- Część z was radzi sobie całkiem dobrze. Brawo panno Abbott! A teraz dobierzcie się w pary i ćwiczcie na zmianę, poprawiając swojego partnera.
Słowa profesora zacisnęły się w gardle Lily – praca w grupach zawsze była koszmarem każdego indywidualisty, a jeszcze większym indywidualisty samotnika, który siedzi samotnie na zajęciach. Mary nie uczęszczała na zaawansowane zaklęcia, a Dorcas od tygodnia siedziała pod oknem z chłopakiem z Ravenclawu, który miał spore szanse na zastąpienie Syriusza w jej sercu i życiu. Lily cieszyła się jej szczęściem, ale teraz poczuła lekki przebłysk irytacji z tego powodu. Z kolei Marlena... Cóż, krótkie spojrzenie na nią wystarczyło, by stwierdzić, że błyskawicznie dobrała się z jakąś blondwłosą Krukonką, jakby bała się, że w przypadku pracy z Lily może skończyć w skrzydle szpitalnym ze smoczą ospą.
- Zacznijcie szybciej pracować. Kto nie ma jeszcze pary? Pan Grottger przesiądzie się do pana Notta, a panna Evans.... Tam z tyłu pan Potter nie ma pary.
Dłonie Lily zacisnęły piórze, gdy przeszła na tył klasy, aby zająć miejsce w ostatniej ławce pod oknem obok Jamesa. Chłopak obracał różdżkę między palcami, zerkając na nią niepewnie gdy usiadła obok.
- Cześć – mruknął.
- Widzieliśmy się już dzisiaj – odpowiedziała sztywno, zdrętwiałymi palcami próbując otworzyć podręcznik na właściwej stronie.
- Lily Evans, miła jak zawsze – odburknął James. Prychnął, odchylając się na krześle do tyłu. – Nikt ci nie mówił, że można być dla kogoś tak po prostu miłym?
- Naprawdę myślę, że powinniśmy się skupić na lekcji....
- Po co?
Lily spojrzała na niego z zaskoczeniem:
- Dlatego, że mamy pracować razem, a to nie towarzyskie spotkanie?
James usiadł prosto, a nogi jego krzesła stuknęły o podłogę.
- Wiesz równie dobrze jak ja, że na egzaminach końcowych nigdy nie dają materiału z ostatnich zajęć. Nawet ty nie powinnaś mieć tak gorącej potrzeby opanowywania materiału dla samej idei.
Lily się zaczerwieniła. Każda odpowiedź w jej głowa wydawała się brzmieć, jak zachęta do kontynuacji tej rozmowy, więc postanowiła milczeć. Pozwoliła włosom opaść na twarz, aby nieco zasłoniły jej rumiane policzki, gdy palce przerzucały kolejne strony książki.
- Co to? – zapytał James. Zabrał jej książkę, odsuwając rękę, a Lily przeszedł krótki dreszcz, gdy ich palce się zetknęły. Przez głowę przemknęło jej pytanie, czy on to też poczuł, ale postanowiła się tym dłużej nie zastanawiać, zwłaszcza, że jego uwaga była skoncentrowana na czymś zupełnie innym. Przerzucił kilka stron książki i wyjął spomiędzy dwóch kartek zasuszony kwiat, ostrożnie obracając go w palcach.

CZYTASZ
Wszystko dla Lily. Historia Lily Evans i Jamesa Pottera
FanfictionŚmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie pokonany. James. Wcześniej dostrzegł tę miłość. Pokochał ją i wiedział, że żadnej innej nigdy nie będzie. Pragnął ją czcić, wielbić i chronić. Tego ostatniego nie udało mu się dopilnować. Lily. Opierał...