15. Nowy prefekt

346 18 21
                                    


Pożegnania nigdy nie były jej mocną stroną.

Lily wiedziała o tym. Próbowała to zmienić, walczyć, a ostatnio nawet zaakceptować, ale nie było to łatwe zadanie. Trudno było jej się uśmiechać, gdy serce już bolało z tęsknoty, a rozum wiedział, że rozłąka wcale nie staje się łatwiejsza z każdym kolejnym rokiem.

W takich momentach jak dzisiaj czuła to szczególnie mocno. Pożegnania po wakacjach były bolesne. Ponad dwa miesiące mugolskiej rzeczywistości i przyczajania się do świata, do którego już nie należała, by wreszcie wrócić do świata magii. Przed chwilą rozstała się z rodzicami na peronie i właśnie z trudem wtaszczyła swój ogromny kufer do środka. Wiedziała, że oni chętnie zostaliby z nią moment dłużej na peronie – wymienili jeszcze kilka uścisków, gorączkowych słów, że będą więcej pisać. Wymówiła się jednak obowiązkami prefekta naczelnego, a oni – chociaż wątpiła by tak naprawdę było, skoro mieli tak niewielką wiedzę o świecie magii, który codziennie ją samą zaskakiwał – powiedzieli tylko, że rozumieją i są z niej bardzo dumni. Jak było naprawdę nie miała siły dociekać i nie chciała znowu utonąć we łzach.

- Przepraszam! - krzyknęła, próbując się przepchać wąskim korytarzem, gdzie dwie dziewczyny wymieniały się plotkami. Ruszyła do przodu. Zanim dotarła do wagonu zarezerwowanego dla prefektów, czuła, że ciężko dyszy z wysiłku, a jej policzki są mocno zarumienione.

Otworzyła drzwi, przystając w progu zaskoczona. Przedział dla prefektów zajmował niemal cały wagon – nie dzielił się na małe przedziały, jak było w przypadku wagonów, którymi podróżowali uczniowie. Miało to umożliwić ponad dwudziestu prefektom lepszą komunikację między sobą, jak też możliwość szybszej wymiany informacji. Zamysł zapewne był bardzo dobry, ale zwykle mało kto wolał podróżować w towarzystwie współprefektów zamiast swoich przyjaciół. Zwykle wygrywał własny komfort. Wszyscy zjawiali się więc na kilka chwil, dzieląc wagonami i pospiesznie odchodząc do wyznaczonych rewirów.

Dzisiaj jednak niemal wszystkie miejsca były zajęte, a kufry nad głowami podróżujących wyraźnie wskazywały, że większość jej kolegów i koleżanek zamierzała tu zostać na całą podróż. Lily zmarszczyła brwi, czując, że coś jej umyka.

- Ciekawie, kiedy się zjawi! – Lily usłyszała podekscytowany głos Ślizgonki ze swojego roku.

- Myślę, że pewnie zrobi wielkie wejście. W końcu to było totalne zaskoczenie – odpowiedziała Krukonka, też z siódmego roku. Lily kojarzyła ją z zajęć. Miała na imię Melanie - a może Melissa?

- Przyznam, że też się tego totalnie nie spodziewałam, ale... Nie było to niemiłe zaskoczenie – Ślizgonka zaśmiała się gardłowo. – Nie dość, że jest kapitanem drużyny qudditcha, to jeszcze prefektem naczelnym? Zawsze był bardzo interesujący, ale teraz to już w ogóle... - Reszta słów dziewczyny utonęła w jej gardłowym śmiechu.

Lily zdała sobie teraz sprawę, że zupełnie nie wie, kto otrzymał drugą odznakę. W wakacje nie poświęciła myśleniu o tym zbyt wiele czasu, ale byłaby kłamczuchą, gdyby nie przyznała sama przed sobą, że nie przemknęło jej przez głowę, co jeśli to będzie Snape? Jak powinna go wtedy traktować? Czy powinna próbować rozmawiać na zamknięty temat, a może schować się za uprzejmą pośredniością? Jednak ta rozmowa uświadomiła jej, że to na pewno nie Snape – nie tylko pogardzał qudditchem, ale też zdecydowanie nie był kapitanem szkolnej drużyny swojego domu.

Przez dwa niespokojne uderzenia serca Lily, czuła dziwne rozczarowanie pomieszczane z ulgą. Uczucia te nasiliły się, gdy Severus wkroczył do przedziału z wzrokiem wbitym w podłogę. Nie targał ze sobą kufra – zapewne planował spędzić podróż ze swoimi przyjaciółmi tak ceniącymi wartość czystej krwi. Poczucie ulgi wygrało wewnętrzną walkę w uczuciach Lily, że to jednak nie on dostał drugą odznakę.

Wszystko dla Lily. Historia Lily Evans i Jamesa PotteraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz