13. Początek wakacji

215 17 11
                                    

Zatłoczony peron na dworcu King's Cross nieodmiennie przytłaczał Lily. Tego czerwcowego dnia, gdy powoli wysiadła z pociągu, wyciągając swój kufer na peron, wcale nie miało być inaczej. Mnóstwo rodziców, krzyczące rodzeństwo i głośny świst lokomotywy kojarzyły jej się zawsze z nerwowym oczekiwaniem. Zawsze przyjeżdżała tu by za czymś tęsknić - w Hogwarcie tęskniła za swoją rodziną, a w domu za magią i światem czarów. Wewnętrzne rozdarcie potęgowało poczucie, że to już niemal koniec - ostatnie wakacje przed siódmą klasą, po której miało nastąpić nieuchronne spotkanie dorosłością. Nie czas, o tym teraz myśleć, zganiła się sama w myślach.

Przeszła z kufrem kilka kroków dalej, nie chcąc blokować przejścia i szukając twarzy rodziców. Zwykle byli bardzo punktualni, ale przebywanie tutaj zawsze stanowiło dla nich spore wyzwanie. Uwielbiali panującą tu atmosferę i Lily z powodzeniem mogła sobie wyobrazić, że stali gdzieś z boku, przyglądając się oryginalnym strojom i przedmiotom czarodziejów. Tak, jej rodzice zdecydowanie byli bardzo zafascynowani magią.

Rozejrzała się po peronie. Większość jej znajomych trafiła już w bezpieczne objęcia rodziców. Mary tonęła w objęcia kilku młodszych sióstr, Marlena szła w stronę wyjścia z dystyngowanym mężczyzną, zapewne swoim ojcem. Z prawej stronty Remus uśmiechał się do smutnej kobiety o zmęczonej twarzy, a tam dalej... Lily zmrużyła oczy, dostrzegając Jamesa wymieniającego uściski ze starszym panem o równie poczochranych włosach. Przez chwilę przemknęło jej przez glowe pytanie, czy to jego rodzice, a może dziadkowie?  Przesunęła się w prawo, chcąc mieć lepszy widok, gdy niespodziewanie na kogoś wpadła.

- Na Merlina, bardzo przepraszam! - wykrzyknęła pospiesznie.

Kobieta nie wyglądała jednak na urażoną, tylko mocno zmęczoną życiem. Ciemne włosy pozbawione blasku zwisały smętnie po obydwóch stronach głowy, a blada twarz wyglądała dziwnie niezdrowo.

- Pani Snape - wyjąkała Lily, przełykając ślinę, gdy zdała sobie sprawę, że ma przed sobą matkę Severusa.

- Miło cię widzieć, Lily. Strasznie dawno cię nie widziałam - powiedziała pani Snape, po czym uśmiechnęła do dziewczyny.

Lily zaś kiwnęła głową, próbując znaleźć w głowie odpowiednie słowa. Znała panią Snape z czasów, gdy Sev... Snape był najważniejszą osobą w jej życiu. Zawsze dziwiło ją wtedy, jak tak oschła kobieta mogła wychować tak wrażliwego i pełnego empatii syna. W domu rodzinnym Snape'ów było bowiem mało miłości, a jeszcze mniej wzajemnego szacunku. Późniejsze wydarzenia pokazały jej jednak, że tak naprawdę mało go znała.

- Tak, trochę się pozmieniało - odpowiedziała w końcu Lily, odpowiadając bladym uśmiechem.

Nie wiedziała, co Snape powiedział matce o ich kłótni, a nie chciała sama zaczynać tego tematu, powodując lawinę pytań. Głęboko zakorzenione poczucie lojalności sprawiało też, że pomimo fiaska ich przyjaźni, nie chciała mu przysporzyć problemów w i tak skomplikowanej relacji z matką.

Co prawda, w czasach gdy jeszcze rozmawiali, on sam nigdy nie mówił o Eileen i tym, jak boli go jej bierność wobec ojca, ale musiałaby być ślepa, aby nie dostrzec. Wiedziała to i nie naciskała, licząc, że wie, że ma w niej oparcie, niezależnie od tego wszystkiego.

Teraz jednak stojąc koło pani Snape czuła, że w sumie nie wie, co powinna zrobić – zapytać o pogodę? Zagaić o wakacjach? A może wystarczyłoby się przywitać i po prostu odejść w swoją stronę? Na to ostatnie Lily miała największą ochotę, ale nie chciała wyjść na nieuprzejmą. W końcu to nie wina pani Snape, że jej syn zachował się niegdyś jak kretyn.

- Aż trudno uwierzyć, że został wam tylko rok w Hogwarcie.

Owszem, został tylko rok, ale tak by tego też nie ujęła. Hogwart był na tyle duży miejscem, że przy odrobine szczęścia i chęci mogli odnajdywać się w swoich częściach zamku. Czekał ją więc siódmy rok w szkole, tak jak i jego. Ale zdecydowanie nie czekał on ich razem.

Wszystko dla Lily. Historia Lily Evans i Jamesa PotteraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz