- Ten rok będzie inny.
Słowa Marleny sprawiły, że trzy siedzące obok niej dziewczyny popatrzyły na nią. W oczach Dorcas malowało się pobłażanie, jakby wiedziała, że słowa przyjaciółki to tylko czcze gadanie, skoro co roku czyniła takie same deklaracje. Lily patrzyła uważnie, jakby doszukując się drugiego dna. Z natury była mocno nieufna. Najwyraźniej jednak go nie znalazła, bo tylko lekko skinęła głową. Z kolei Mary wydawała się dziwnie zamyślona.
- Zupełnie nie rozumiem, dlaczego mi nie wierzycie?
Marlena zrobiła nadąsaną minę.
- Pewnie dlatego, że co roku mówisz to samo – prychnęła Dorcas, zasłaniając ręką oczy przed słońcem.
- Teraz jednak wiem, że mam rację – powiedziała z przekąsem Marlena. – To w końcu nasz ostatni rok w szkole.
- O ile dobrze pójdzie i wszystkim uda się skończyć szkołę – dopowiedziała Dorcas. Jej słowa przerwał wybuch śmiechu i piski od strony Hogwartu.
Dziewczyny natychmiast spojrzały w tamtą stronę. Huncwoci jak zwykle swoim pojawieniem się wzbudzali reakcje w szkolnej społeczności. Trudno było ocenić, czy robili to celowo, czy to efekt przypadku. Na pewno jednak tego nie unikali, jakby wiedzieli, że szkolna popularność jest im niejako przeznaczona.
Teraz stali przy rozłożystym drzewie nieopodal jeziorka, wesoło o czymś dyskutując. Remus kręcił głową, jakby nie miał siły powtarzać tłumaczeń, a Peter usiadł na trawie. Syriusz i James wpatrywali się w kawałek pergaminu.
- Wyglądają jakoś inaczej – zaczęła Marlena, nie odrywając oczy od Huncwotów.
- Może ty po prostu inaczej na nich patrzysz? – zasugerowała Dorcas.
- Dla mnie wyglądają zupełnie normalnie – wtrąciła Mary, gdy Marlena jednak na nią spojrzała nie mogła oprzeć się wrażeniu, że policzki koleżanki zdobią jasne rumieńce. – Tak zupełnie normalnie.
- Mary, ja nie jestem ślepa. Widziałam, jak na siebie patrzyliście.
- O co chodzi? – wtrąciła zdezorientowana Lily, a Marlena poczuła satysfakcję, że jej słowa nawet pannę-doskonałą-zawsze-zapracowaną oderwały od czytania książki.
To nie było tak, że nie lubiła Lily. Po kilka latach w jednym dormitorium znała jej dobre strony, wiedziała, jak lojalna ta potrafi być. Doceniała zdolności organizacyjne Lily i szczodrość w dzieleniu się notatkami. Wiedziała, że gdy poprosi ją o pomoc, ta na pewno nie odmówi i zrobi, co w jej pomocy.
Gdzieś jednak w głębi duszy nie mogła się powstrzymać nad zazdrością. Lily tak łatwo sięgała po wszystko. Jej zaklęcia zawsze były idealne, a o eliksirach profesor Sloughron mógłby pisać hymny. Wśród rówieśników zaś, choć nie miała duszy liderki i wydawała się nieśmiała, wzbudzała szacunek i autorytet.
Natomiast w kwestii płci przeciwnej – cóż, to Marlenę napędzało zawsze największym zdumieniem. Lily w jej ocenie nie była pięknością, a tak wyróżniające ją rude włosy zdecydowanie nie były czymś, co jej zazdrościła. Mimo to chłopcy w Hogwarcie zaskakująco wysoko oceniali jej wygląd - poczynając od pokrzywionego Snape'a, a na Jamesie kończąc. Czasami Marlena zastanawiała się, czy to właśnie James nie był tego przyczyną. To on pierwszy poprosił Lily na randkę, popularyzując jej imię, a jednocześnie nieco odstraszając innych konkurentów.
Zawsze Lily, pomyślała z ironią Marlena, próbując się otrząsnąć z niemiłych myśli i powracając do rzeczywistości:
- Nasza mała Mary ma wielbiciela.

CZYTASZ
Wszystko dla Lily. Historia Lily Evans i Jamesa Pottera
FanfictionŚmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie pokonany. James. Wcześniej dostrzegł tę miłość. Pokochał ją i wiedział, że żadnej innej nigdy nie będzie. Pragnął ją czcić, wielbić i chronić. Tego ostatniego nie udało mu się dopilnować. Lily. Opierał...