7. Najciemniej pod latarnią

127 12 5
                                    

Maj

Macarena i Zulema na jeden dzień zamieniły niewielkie mieszkanie blondynki w jednostkę wywiadowczą. Na stoliku rozłożyły szczegółową mapę okolic, markery, pojedyncze kartki papieru i laptop Macareny z 2008 roku, który z trudem obsługiwał choćby przeglądarkę. Po uporządkowaniu nazw wszystkich okolicznych wysypisk alfabetycznie (Zulema miała na tym punkcie obsesję) i wykonaniu kilkunastu, a może kilkudziesięciu telefonów oraz oznaczeniu krzyżykiem wszystkich obdzwonionych miejsc, Zulema uderzyła w laptopa ze złością. Wplotła palce we włosy i wzięła kilka głębokich wdechów. Następnie ponownie chwyciła telefon.

— Dobry wieczór, inspektor Miramontes — przedstawiła się. — Potrzebuję informacji o pojeździe typu kamper. Podaję numer rejestracyjny: B4903IS.

— Sprawdzę w bazie — odparła kobieta, która odebrała telefon. Przez chwilę słyszalne było szybkie stukanie w klawiaturę, a następnie sekretarka dodała: — Pojazd sprzedano nam w 2016 roku.

Zulema kucnęła i chwyciła długopis, natomiast Macarena wyrwała jej komórkę z dłoni i włączyła tryb głośnomówiący, by obie mogły dobrze słyszeć rozmowę.

— Sprzedawcą był niejaki Aníbal Rojo, podpisał umowę dnia 26 kwietnia 2016 roku.

— Czy wciąż znajduje się w waszej bazie? — zapytała Zulema, czując gromadzącą się w jej wnętrzu niezwykle przyjemną satysfakcję.

— Niestety nie, rok później kamper został skradziony.

Kątem oka dostrzegła, że Macarena marszczy brwi.

— Złodzieje nie zostali zidentyfikowani — ciągnęła kobieta. — Wysłano nam jedynie palec mojej zastępczyni, która wówczas miała zmianę. Tylko tyle mi wiadomo.

— Dziękuję za informacje — odparła Zulema i powoli odłożyła słuchawkę. Podciągnęła kolana do klatki piersiowej, oparła się o nie i wbiła wzrok w okno, za którym lśniły ostatnie, czerwono-złote promienie wiosennego słońca.

— Jesteś lepsza od policji — stwierdziła Maca, siadając obok niej. — Bo już wiesz, gdzie on jest, mam rację?

Zulema nie odpowiedziała od razu. Uniosła prawą dłoń i przejechała kciukiem po wszystkich pozostałych paznokci jej dłoni. Następnie przygryzła go lekko. W końcu wzięła głęboki wdech i powiedziała:

— Oprócz Hanbala, Karim miał jeszcze pięciu siostrzeńców. Wszyscy byli braćmi. Karim nie miał z nimi szczególnie dobrego kontaktu, więc praktycznie ich nie znałam. Zresztą Hanbal też nie żył z nimi w zbytnio dobrych stosunkach, zwłaszcza po tym, jak po raz pierwszy i ostatni dostał się do aresztu za drobne wykroczenie, a oni nie pomogli mu w ucieczce. Wiem, że wszyscy są poszukiwani przez Interpol i że obcinają swoim ofiarom palce...

— I ukrywają się w tym miejscu, o którym mówiłaś — dokończyła Maca, a Zulema skinęła głową. — Więc zagramy w rosyjską ruletkę — powiedziała i wybuchła głośnym śmiechem na widok miny towarzyszki. Zawsze zazdrościła osobom, które potrafią unosić tylko jedną brew, ale Zulema Zahir robiła to po mistrzowsku.

***

— Masz — powiedziała Zulema, uderzając dłonią o blat tak, że Macarena podskoczyła; bardziej z zaskoczenia niż ze strachu. Gdy zabrała rękę, oczom blondynki ukazał się niewielki prostokącik ze zdjęciem paszportowym towarzyszki. — Kretyn kazał mi zmyć moją pseudołzę. Żałosne.

— Nie powinnaś jej nosić — oznajmiła Maca, po czym wzięła duży łyk zielonej herbaty ze stojącego przed nią ciemnofioletowego kubka. — Sprawia, że się wyróżniasz. Po kilku napadach to będzie twój znak rozpoznawalny. Zulema Zahir, wszelkie prawa zastrzeżone.

ScorpioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz