"Everything was so sweet until you tried to kill me"
Tego dnia w Cruz del Sur dokonano nietypowego przeszukania. Osadzone nie zostały jak zwykle ustawione na korytarzach, przed swoimi celami, a w rządkach na spacerniaku, kiedy strażnicy demolowali całe więzienie w poszukiwaniu bóg jeden wie czego.
- Stać spokojnie!
Dwóch mężczyzn okrążało szeregi kobiet ubranych w żółte uniformy. Jak na razie żadna z nich nie wykazywała chęci wychylania się. Niektóre nerwowo przestępowały z nogi na nogę; najwyraźniej dręczyło je nieczyste sumienie, a raczej lęk przed złapaniem i izolatką. Inne wymieniały tylko zaciekawione spojrzenia. W końcu wszelka odmiana od nudnej codzienności w takim miejscu pozwalała im w końcu odetchnąć od duszącej je stale rutyny.
Macarena Ferreiro twierdziła, że rutyna wcale nie jest taka zła, zapewne dlatego, że nie zaznała jej w więzieniu aż tyle, co reszta. Stała się w końcu celem Zulemy Zahir, która była jak tykająca bomba. Nikt nie potrafił przewidzieć, czy nie wybuchnie po tym, jak Maca spróbowała powiesić ją na prześcieradle w więziennej toalecie.
- Byłam bliska śmierci wiele razy - powiedziała cicho Zulema, pochylając się nad jej ramieniem. Stała za jej plecami, więc Maca nie widziała jej twarzy ani własnoręcznie obciętych na krótko, z wyjątkiem dwóch kosmyków, włosów. - Kilka sekund dłużej i by mnie tu nie było - kobieta mówiła zaskakująco spokojnie, jakby nie omawiała właśnie okoliczności, przez które mogłaby teraz wąchać kwiatki od spodu.
Macarena nie była pewna, jak powinna na to zareagować. Przez brak lepszej opcji, wybrała milczenie. Po chwili Zulema kontynuowała.
- Wiesz, o czym myślałam, gdy krew przestała dopływać do mózgu? - czarnowłosa zrobiła dramatyczną pauzę. - Że na to zasłużyłam.
Maca odwróciła głowę, nie wierząc w to, co słyszy. Zmarszczyła brwi. Ślady po prześcieradle na szyi stojącej za nią kobiety raziły w oczy i były dowodem na to, że jej próba morderstwa naprawdę miała miejsce.
- Zasłużyłam na śmierć - przyznała Zulema. - Chcę, żebyś wiedziała, że nie musisz się już mnie obawiać. Mam dla ciebie prezent.
- Niczego od ciebie nie chcę - odparła Maca, przysuwając się bliżej i patrząc prosto w ciemne oczy znienawidzonej osadzonej.
- To zechcesz. Ale jeszcze o tym nie wiesz.
***
Drogi pamiętniku, piszę to pod prysznicem, nie jestem nawet pewna w jakim kraju, więc nie będzie wyglądać to zbyt estetycznie. Jednak ostatnie kilkadziesiąt godzin zasługuje na opisanie z najdrobniejszymi szczegółami.
Zaczęło się od tego, że strażnik przyszedł do mnie z pisemnym wezwaniem na przesłuchanie. To była dla mnie ogromna szansa - sąd chciał rozważyć odwołanie i zadecydować o moim dalszym losie. Miałam dowód na to, że faktycznie byłam w związku z szefem i że to on kłamał podczas wcześniejszej rozprawy. Nie mogłam nic poradzić na nadzieję, którą czułam, chociaż wiedziałam, że nie powinnam. Z moim szczęściem wszystko potrafi zmieniać się o sto osiemdziesiąt stopni w najmniej oczekiwanym momencie. Ale wszystko układało się w końcu po mojej myśli, rodzice mieli nie płacić kaucji, a ja miałam wrócić do domu i zacząć życie od zera.
Czułam, że nie zasługuję na wolność, skoro już wiedziałam, że jestem zdolna do morderstwa. Nie, nie zabiłam jej, ale wiem, co czułam w tamtej chwili. Zrobiłabym to, gdyby nikt mnie nie powstrzymał. Wcale nie jestem lepsza od tych, które mordowały innych ludzi. I wcale nie jestem lepsza od Zulemy, jak mi się na początku wydawało. Wszystkie trafiłyśmy tu za popełnione błędy, a ja, zamiast uczyć się na własnych i cudzych, popełniam coraz gorsze. Mimo że jej nie zabiłam, jestem morderczynią i już nic tego nie zmieni. Nie mogę tego znieść. W więzieniu stałam się najgorszą wersją siebie i nie wiem, czy da się to odwrócić.
CZYTASZ
Scorpio
RomantiekZatruwała jej życie, odkąd tylko ta trafiła do więzienia. Nie pozwalała zaczerpnąć powietrza. Zmuszała do potwornych czynów. Wyciągnęła potwora z otchłani jej duszy, zmuszając do zemsty. Wzbudziła czystą nienawiść. Upokarzała raz za razem. Właśnie w...