Drogi pamiętniku, oficjalnie dostałam pierdolca.
Wszystko zaczęło się od tego, że kiedy obudziłam się w izbie szpitalnej, zobaczyłam kota. Zwyczajnego, szarego kota. Spacerował sobie spokojnie bo całej sali. Problem w tym, że Owca, która przyszła mnie odwiedzić, wcale go nie widziała. Pomyślałam sobie jednak, że kot po prostu zdążył uciec i się schować, kiedy ją usłyszał, w końcu zwierzęta mają dużo lepszy słuch od ludzi. Tego samego kota widziałam później jeszcze dwa razy: na szklanym dachu w kaplicy, a potem na spacerniaku. Tylko że sytuacja się powtórzyła - nikt oprócz mnie go nie widział. Postanowiłam donieść o tym naczelniczce, bo uznałam, że pewnie chciałaby wiedzieć o zwierzętach kręcących się po więzieniu. I tu pojawił się Sandoval.
Już od dawna wiedziałam, że z tym mężczyzną coś jest zdecydowanie nie w porządku. Brzydzę się nim, bo nawet nie krył się z tym, że chce mnie wykorzystać, ale jego gniew to zupełnie inny stopień podłości. Po tym, jak opowiedziałam o kocie, natychmiast postarał się, żeby wszyscy uwierzyli, że jestem wariatką. Sprawił, że wszyscy uwierzyli w jego "badania psychiatryczne", według których jedynym słusznym miejscem dla mnie jest cholerny więzienny szpital psychiatryczny w Alicante. Wszystko przez to, że go odrzuciłam i spoliczkowałam. Zasada numer zapomniałam który: nie drażnij dumy więziennego lekarza.
Chcąc się ratować, znów poszłam do jego gabinetu. Stanęłam twarzą w twarz z tym zboczeńcem i przeprosiłam go za zniewagę i zniszczenie reputacji. Wytrzymałam jego drwiny. Czekałam cierpliwie, leżąc na biurku, aż przestanie uderzać mnie linijką i pozwoli założyć spodnie. Aż znudzi mu się upokarzanie mnie.
Teraz zastanawiam się tylko, czy było warto. Bo ja naprawdę widziałam szarego kota. Czysto, jasno i wyraźnie. A moje sny są o rzeźniczce Zulemie, która zabiła już dwójkę dzieci: moje i moją kilkuletnią bratanicę. Przejechał ją jej chłopak.
Teraz już wiem, że nie zniszczyłam tylko swojego życia. Konsekwencje moich błędów odczuwa tato, mama, brat, a nawet jego narzeczona, z którą przecież nigdy wcześniej nie miałam zbyt wiele wspólnego. I ta biedna dziewczynka. Czuję tak ogromny żal, że nie wiem, jak go opisać, żeby nie umniejszyć jego rangi. Zupełnie jakbym była z żalu zbudowana, jakbym żal jadła i piła do każdego posiłku. A to najłatwiejszy sposób, żeby zostać zabójcą.
*
Macarena pospiesznie zrobiła węzeł na prześcieradle i pociągnęła za nie mocno, upewniając się, że się nie rozwiąże. Z ponurą miną udała się prosto do toalety, gdzie zastała tłumy osadzonych. Kobieta była jednak wyczulona na charakterystyczny nos z niewielkim garbkiem i kruczoczarne włosy, które wraz z niespodziewającą się niczego właścicielką zniknęły za drzwiami do jednej z toalet. Blondynka powolnym krokiem ruszyła w stronę kabiny znajdującek się tuż obok. Zdawało jej się, że szmery rozmów ucichły, pozostawiając po sobie tylko odgłos jej kroków, z których każdy coraz bardziej przybliżał ją do dokonania zemsty. Związane prześcieradło sunęło bezwładnie po podłodze tuż pod jej nogami.
Pozwoliła pościeli przelecieć przez ściankę dzielącą obie kabiny. Już za pierwszym razem udało jej się osiągnąć swój cel - złapała Zulemę na prześcieradło niczym rybę na wędkę. Używając wszystkich swoich sił, zawiesiła się na prowizorycznej lince i zacisnęła zęby. Wsłuchiwała się w desperackie próby zaczerpnięcia oddechu. Choć nie widziała jej twarzy, Maca wiedziała, że czarnowłosa otworzyła usta, starając się zakosztować słodkiego powietrza i przedłużyć swoje życie choćby o sekundę. Sadystyczną połowę młodej kobiety satysfakcjonowały te agonalne jęki sygnalizujące rychłą śmierć; ta bardziej litościwa część wrzeszczała wniebogłosy, wzywając sumienie do pracy.
CZYTASZ
Scorpio
RomanceZatruwała jej życie, odkąd tylko ta trafiła do więzienia. Nie pozwalała zaczerpnąć powietrza. Zmuszała do potwornych czynów. Wyciągnęła potwora z otchłani jej duszy, zmuszając do zemsty. Wzbudziła czystą nienawiść. Upokarzała raz za razem. Właśnie w...