"Wysoki sądzie, zwracam się z prośbą o pozwolenie na wykonanie badania DNA płodu jako niezbędnego dla mojej obrony".
Myślę, że to ostatnia nadzieja, jaką mogę mieć na wyjście z tego miejsca. Próbowałam już wielu desperackich sposobów, a ten wydaje się najrozsądniejszy z nich wszystkich. Gdyby potwierdziło się, że dziecko jest Simona, wskazywałoby to na to, że jednak była między nami jakaś relacja głębsza niż pracownica-szef. To z kolei byłby jawny dowód na to, że jego zeznania były fałszywe.
Od wypadku Zulemy sytuacja w więzieniu wcale się nie poprawiła. Co prawda ulżyło mi, że nie ma jej w zasięgu wzroku, ale koniec końców okazało się, że to nie ona jest tu moim największym zagrożeniem. Nadal dzielę celę z Anabel i ugania się za mną bezpodstawnie zazdrosna Saray.
Tego, co Saray czuje do Owcy, nie można już nazwać miłością. Jest okropnie zaborcza, traktuje ją dosłownie jak swoją własność. Jak rzecz. Jeśli to jest miłość, nie chcę nigdy być w takiej relacji, nie chcę nikogo tak kochać. Nie, to nie może być miłość. Nie atakuje się kogoś krzesłem tylko dlatego, że twoja była jest z tą osobą. Pomijając już to, że nie jestem z Owcą. Znaczy... nie, nie jestem z Owcą. Jestem hetero. Musiałam się bronić, a Saray jest silna, więc nie było to łatwe. Zrzuciłyśmy telewizor. Akurat w dzień, kiedy wszystkie zamierzały oglądać jakiś film.
Za bójkę mnie i Saray zlecono malowanie pasów w hali więziennej. Nie mam pewności, czy zrobiła to specjalnie czy nie, ale w pewnym momencie ochlapała farbą but przechodzącego strażnika. To, jak ci ludzie reagują, jest kolejną okropną rzeczą w tym miejscu. Jaki jest problem w umyciu skórzanego buta? Ten gbur najwyraźniej jakiś widział. Zdecydowanie nie spodobało mi się, jak szarpnął Saray i kazał jej szorować obuwie włosami. Całe szczęście, że udało mi się go powstrzymać. Kamery w więzieniu to zdecydowanie zaleta, a grożenie nimi strażnikom — jeszcze większa.
Saray jednak powiedziała mi coś ważnego. W zasadzie wypowiedziała na głos to, co gdzieś w głębi duszy już wiedziałam. Powody tutaj zawsze są banalne; to nie one się liczą, a to, co później. Gierki, kłamstwa, manipulacja i zemsta. "Zabawa w głuchy telefon z samymi sukami" to trafne określenie. Ostatecznie nikt już nie pamięta, dlaczego chce połamać ci nogi; po prostu to robi, bez żadnych skrupułów. Ta sieć nie ma końca. Zawsze któraś strona będzie pragnąć zemsty; błędne koło będzie trwać. Bo ktoś kogoś zdenerwował. A ja dziś zepsułam telewizor I DO TEGO pocałowałam Owcę.
***
Maca uważnie przyglądała się obrazkom w katalogu. Po obejrzeniu kilkudziesięciu różnych wzorów tatuaży, jej wzrok przykuły fantazyjne, czarne linie układające się w więdnącą różę. Jeden z jej płatków był zaprojektowany tak, by wyglądał jakby opadał powoli na ziemię. Podobał jej się sposób, w jaki róża prezentowała się obok minimalistycznego skorpiona, zupełnie jakby stanowiły jedną całość. Nie żeby planowała zrobić sobie jakikolwiek tatuaż.
—— Te dwa mi się podobają powiedziała, odwracając katalog, by Daniel mógł rzucić okiem na to, co pokazywała. Wzrok Macareny padł natomiast na pistolet w dużej dłoni mężczyzny, którym zręcznie operował, wodząc nim po brzuchu Daniela. Zafascynowana przyglądała się powoli powstającym kształtom na skórze w kolorze kawy z mlekiem.
— Może gdybym nie miał wcześniej projektu. Zawsze chciałem takiego węża — wskazał dłonią na swój brzuch i uśmiechnął się z dumą. — Chyba że następnym razem.
— Sama możesz sobie takie zrobić — zasugerował Marcelo, mężczyzna, który tatuował Daniela. Był on właścicielem małego, nieco obskurnego saloniku i, jak wiedziała już Maca, dobrym przyjacielem Péreza.
CZYTASZ
Scorpio
RomantizmZatruwała jej życie, odkąd tylko ta trafiła do więzienia. Nie pozwalała zaczerpnąć powietrza. Zmuszała do potwornych czynów. Wyciągnęła potwora z otchłani jej duszy, zmuszając do zemsty. Wzbudziła czystą nienawiść. Upokarzała raz za razem. Właśnie w...