- Czemu nie usiądziesz? - zapytała Saray. Zulema od kilkunastu minut krążyła po celi bez wyraźnego powodu.
- Boli mnie bardziej, kiedy siedzę - odparła czarnowłosa z nieukrywaną frustracją. Oparzenia goiły się dobrze, zdaniem lekarza, co nie oznaczało, że bolały mniej. Uczucie to potęgował tylko fakt, że jej działania nie przyniosły żadnych skutków, bo nadal tkwiła za murami więzienia. Nie została odbita w trakcie przewozu do szpitala. - Ten ibuprofen jest do niczego - dla podkreślenia swoich słów, rzuciła garścią tabletek, którą trzymała w dłoni. Pigułki rozsypały się po całej celi, a niemal szyderczy odgłos ich obijania się o podłogę jeszcze bardziej poirytował Zulemę.
- Weź coś mocniejszego - radziła jej przyjaciółka. - Coś na uspokojenie, diazepam...
- Mam morfinę. Ale chcę zachować trzeźwy umysł - przerwała na chwilę, po czym dodała: - Gdy wszystko się sypie, trzeba znaleźć przyczynę.
- No to myśl.
Ale Zulema nie była w stanie zwyczajnie wpaść na przyczynę porażki.
- Na co się gapisz? - rzuciła w stronę opierającej się o piętrowe łóżko Casper. Spodziewała się zobaczyć w jej oczach lęk i uległość, ale tym razem tak się nie stało. Blondynka ledwie drgnęła.
- Teraz należy do Anabel - wyjaśniła Saray. - Spłacasz dług. Zamiast smakować jednej, musi lizać cipki wszystkim babciom - zakończyła ze śmiechem.
- Obiecałaś mi wolność - odezwała się beznamiętnie Casper. Zulema odwróciła się w stronę byłej służki. Podeszła do niej i chwyciła jej policzki obiema dłońmi. Poczuła, jak mięśnie kobiety spinają się nieco. Czyli jednak czuła jeszcze do niej jakiś respekt.
- Będziesz wolna - obiecała. - Będziesz.
Do celi weszła kolejna kobieta.
- Wzywałaś mnie? - zwróciła się do Zulemy.
- Tak. Podobno rzuciłaś pracę w pralni.
- Tak.
- Dlaczego?
- Nie miałam wyjścia. Nie da się. Mam dość. Rzucam to.
- Ma dość - powiedziała Zulema, zwracając się do Saray, która stała tuż za nią.
- Nie sądzę - cyganka stanęła u jej boku. Razem stanowiły siłę, z czego obie zdawały sobie sprawę.
- Czy małpa przestała pocierać patyki, gdy rozbolały ją ręce? - zapytała retorycznie czarnowłosa. - Nie. Odkryła ogień. Myślisz, że stal jest silniejsza od ludzkiej woli?
Osadzona włożyła dłoń do kieszeni i wyjęła z niej wiertło, którego dotychczas używała do pracy. Podała je Zulemie.
- Trzymaj. Nie da się - upierała się.
- Spadaj - szepnęła czarnowłosa i wypchnęła kobietę z celi.
Kolejny plan ucieczki powstał w jej głowie tuż po względnym powrocie do zdrowia. Przekopanie się przez warstwę stali, by potem wykopać tunel prowadzący na zewnątrz więzienia brzmiało na ryzykowne, ale zarazem możliwe do wykonania zadanie. Zwłaszcza biorąc pod uwagę miejsce: pralkami łatwo było zakryć powstający tunel. W związku z tym Zulema zatrudniła kilka osadzonych do pomocy. Choć plan nie był najlepszy, aż do tej pory wydawało się, że działa. Teraz jednak nadzieje zaczynały z niej parować. Podała Saray wiertło i na chwilę oparła czoło o ramię przyjaciółki.
CZYTASZ
Scorpio
RomanceZatruwała jej życie, odkąd tylko ta trafiła do więzienia. Nie pozwalała zaczerpnąć powietrza. Zmuszała do potwornych czynów. Wyciągnęła potwora z otchłani jej duszy, zmuszając do zemsty. Wzbudziła czystą nienawiść. Upokarzała raz za razem. Właśnie w...