*22 Urodziny*

487 38 1
                                    

24 Stycznia czyli 22 urodziny mojego ukochanego Tadeusza tym samym minęły trzy tygodnie od śmierci Carvera. Było trudno, cholernie trudno świadomość że jego już na tym świecie nie ma i już nigdy się nie zobaczymy, nie porozmawiamy że po prostu go tu już nie ma ale dzięki Szmaragd, Alkowi i Zośce udało mi się podnieść po tej tragedii i odpędzić od siebie na nowo te cholerne głosy z mojej głowy wmawiające mi że nie powinienem żyć. Oni zrobili wszystko abym wrócił do stanu sprzed tego gówna i udało im się za co do końca życia będę im wdzięczny. Alicja pomogła mi również w ogarnięciu wszystkiego na urodziny Zosi nie dość że udało jej się zorganizować bukiet pięknych białych róż to dodatkowo załatwiła na prezent przecudny srebrny wisiorek z malutkim otwieranym sercem z naszym zdjęciem w środku i naszymi inicjałami.



-Gdzie idziemy Januś?- Zapytał Tadeusz splatając nasze palce razem. Przyciągam jego dłoń do swoich ust i cmokam jej wierzch.

- W specjalne Miejsce. Za chwile będziemy na miejscu kochany.- Tłumacze uśmiechając się w stronę chłopaka. Szmaragd również dała mi namiary na jej ulubione miejsce gdzie zawsze spotyka się z jej chłopakiem Tomkiem abyśmy mieli spokój od wszystkiego. Nie minęły trzy minuty a weszliśmy na piękną polane przez którą przebiega rzeczka a na jej środku stoi duży dąb pod którym leży czarny kocyk a na nim leży bukiet kwiatów, prezent zapakowany w pudełeczko i koszyk z owocami, kieliszkami i winem. Ciągnę go za rękę pod drzewo a kiedy już się pod nim zatrzymujemy podnoszę kwiaty i pudełeczko z koca i daje to mężczyźnie cmokając go szybko w usta z uśmiechem.

- Wszystkiego najlepszego z okazji 22 urodzin Tadziu- Szepcze mu na ucho a chłopak rozczulony przytula mnie mocno na siebie, odwzajemniam uścisk i głaszczę go czule po blond włosach i składam kilka pocałunków na jego szyi.

- Dziękuje Rudy ale nie musiałeś- Mówi odsuwając się delikatnie oglądając kwiaty z fascynacją.

- Ale chciałem żeby mój ukochany chociaż raz świętował swoje urodziny tak ja powinien robić to zawsze- Odpowiedziałem wpatrując się w jego cudowne oczy.

- No już otwieraj chce wiedzieć czy ci się podoba- Poganiam chłopaka a on wywraca oczami z uśmiechem na ustach jednak słucha się mnie i delikatnie otwiera pudełko i wyciąga z niego łańcuszek oglądając go dokładnie jednak nic nie mówiąc. Już chce mówić że jeśli mu się nie podoba mogę wykombinować coś innego ale ten nie pozwala mi nawet zacząć zdania łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku który po chwili odwzajemniam równie mocno, stając na palcach i obejmując chłopaka za szyje. Mężczyzna obejmuje mnie czule za biodra przeciągając mnie jak najbliżej siebie. Odsuwamy się od siebie dopiero kiedy nie mamy już czym oddychać.

- Tak cholernie cię kocham- Wyznaje Zośka oddychając głęboko i patrząc w moje zielone ślepia. Uśmiecham się szeroko.

- Ja ciebie też Tadeusz- Mówię kładąc dłoń na policzku chłopaka.

- Założysz mi go?- Pyta mnie Zawadzki podając mi łańcuszek na co kiwam głową i staje za Harcerzem zapinając biżuterie na jego szyi po czym staje ponownie przed chłopakiem z uśmiechem oglądając jak błyskotka wygląda na Zośce.

- Jest przepiękny.- Mówi Tadeusz a ja ciągnę go abyśmy abyśmy położyli się na miłym w dotyku kocu co robimy a ja od razu wtulam się w chłopaka a on obejmuje mnie mocno ramionami.

- To Alka go skądś wykombinowała. Chyba nigdy się jej nie odziedziczę.- Tłumacze kładąc głowę na miejscu serca mężczyzny a ten kładzie dłoń na moich włosach bawiąc się nimi delikatnie.

- Tak bardzo cieszę się że masz przy sobie kogoś takiego jak ona... Jestem pewien że gdyby coś mi się stało to pomogła by ci się pozbierać.- Marszczę brwi niezadowolony z słów chłopaka.

- O czym ty pieprzysz Zośka? Nawet tak nie mów a nawet tak nie myśl nic ci się nie stanie.- Mruczę wtulając się twarzą w jego szyje a mężczyzna śmieje się smutno cmokając mnie w czoło.

- Tego nie wiesz kochanie wszystko się może zdarzyć a ja nie chce cię zostawić bez pożegnania zbyt cię kocham żeby tak się stało wiesz?- Pyta wyjaśniając wszystko a ja siadam zatykając mu usta dłonią.

- Siedź cicho idioto nie wolno ci czegoś takiego mówić rozumiesz? To nie są twoje ostatnie urodziny dożyjemy razem starości i nie obchodzi mnie to co sobie myślisz bo ja wiem jak będzie- Mówię zdenerwowanym tonem głosu patrząc mu w oczy. Tadeusz również siada i przyciąga mnie do siebie otulając swoimi silnymi ramionami.

- Przepraszam Rudy nie potrzebnie o tym wspomniałem- Cmoka mnie kilka razy w usta sprawiając że cała moja złość od razu opadła.



Obserwujemy gwiazdy opierając się o pień drzewa a bardziej to Tadeusz się opiera o pień a ja opieram się o jego klatkę piersiową. Sączymy powoli czerwone wino co jakiś czas skradając sobie z ust słodkie pocałunki.

- Jestem pewny że kiedyś cały kraj będzie świętował twoje urodziny jako bohatera.- Szepcze cmokając jego malinowe usta aby po chwili łyk wina.

- Przesadzasz Janek.- Odpowiada wywracając oczami a ja kręcę głową na nie.

- Wcale nie Zosiu ja jestem tego pewny. Zresztą już jesteś bohaterem ale na razie moim prywatnym.- Śmieje się cichutko wpijając się w jego usta co od razu odwzajemnia odkładając nasze kieliszki do koszyka i pomagając mi usiąść na jego kolanach.



To jeden z najlepszych dni w moim życiu


-----------------------------------------------------

Nie zapomnijcie o gwiazdce! 

*Inna strona lustra* Kamienie na szaniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz