*Wytłumacz Mi*

769 56 3
                                    

Mimo tego iż bardzo starałem się zasnąć tak jak prosił mnie o to Zośka po prostu nie jestem w stanie i doskonale zdaje sobie sprawę że muszę z nim porozmawiać na temat tego co się ze mną dzieje nie ważne jak bardzo tego nie chce tego robić i nie ważne jak bardzo się tego boję. Otworzyłem zmęczone ślepia i spojrzałem na piękny profil przyjaciela, codziennie nie byłem w stanie pojąć jakim cudem żywy człowiek może być aż tak piękny i wyglądać jak laleczka z najdelikatniejszej porcelany będąc przy ten niebywale mądrym i silnym. Błękitne oczęta wgapiają się w widok za oknem odruchowo cały czas mnie głaszcząc. Mimo tego że bacznie obserwuje to co dzieje się za moim oknem to ja doskonale wiem że jest głęboko pogrążony w swoich myślach. Bardzo długo uczyłem się umiejętności rozpoznawania tego co robi w tej chwili Tadeusz ponieważ wtedy kiedy po prostu obserwuje świat jest podobny do swojej wersji która myśli o życiu a różni te wersję tylko to zamglone spojrzenie podczas rozstrzygania jego rosterek o których nikt nie wie. Biorąc głęboki wdech i wydech szturcham delikatnie ramię mojego towarzyszą aby na mnie spojrzał chcąc mieć tą trudną rozmowę jak najszybciej za sobą. Kilka minut musiało minąć aby do mózgu chłopaka dotarło że cały czas tyrpie go w ramię. Spojrzał na mnie trochę zdezorientowany i chyba troszkę... Wystraszony?

-Coś się stało Rudy? - spojrzał w moje zielone oczy z troską i poprawił kosmyk moich włosów opadających mi na Oczy- Ja...Nie...Tak? Po prostu chyba musimy porozmawiać o.... TYM - Kompletnie nie wiem jak mam ubrać w słowa to co chce powiedzieć a może po prostu nie wiem co mam mu powiedzieć?- Och... Tak musimy o tym pogadać...... Ale Janek zanim cokolwiek powiesz chce żebyś wiedział że niezależnie czego się dowiem zawszę będę przy tobie i możesz na mnie liczyć.... Postaram ci się pomóc jak najlepiej będę mógł- Podniósł się do siadu a ja zrobiłem to zaraz za nim czując nieprzyjemne zimno będąc już przyzwyczajonym do otulającego mnie ciepłego ciała a ja zacisnąłem swoje dłonie w pięści wbijając swoje paznokcie boleśnie w delikatną skórę - Boję się Tadeusz... - Czuję jak Mężczyzna czule obejmuje moje ręce otwierając zaciśnięte piąstki i łapiąc mnie za dłonie przenosi nasze złączone palce na swoje kolana dodając mi otuchy przy okazji cały czas delikatnie się uśmiechając- Spokojnie po prostu wytłumacz mi swoje uczucia. A ja zrobię wszystko co w mojej mocy żeby wrócił mój dawny Janek- Chwila... Byłem jego Jankiem..? Czemu tak powiedział? Czemu na te słowa przeszły mnie takie dreszcze? Czemu.... Czuję tak bardzo przyjemne ciepło na sercu? Zdezorientowany spoglądam w jego oczy starając doszukać się w nich jakichkolwiek oznak kłamstwa jednak jedyne co widze to szczerość i chcieć pomocy. Nie żartuję... Jestem jego Jankiem.

-Uh.. Ja... Nie wiem od czego mam zacząć... Jeju nie wiedziałem że powiedzenie tego będzie aż takie trudne i... Chyba straszne? Sam nie wiem co to za uczucie ale jest cholernie nie przyjemne i chce się go jak najszybszybciej pozbyć.... To może zacznę od najważniejszego mimo tego że pewnie już doskonale o tym wiesz. Kłamałem. Grałem idealnie przez tyle czasu nigdy nie zapominając swojego tekstu i mimo trudności maskę cudownego aktora zdejmowałem tylko kiedy byłem sam ale to widocznie było o wiele za mało. Nie pamiętam kiedy zaczęło być aż tak źle... Kiedy pojawił się ten Cholerny głos to było... Takie nie do przewidzenia, mimo tego próbowałem grać dalej ale czasami nawet ci najlepsi aktorzy zapominają tekstu swej roli i gubią się w jej odgrywaniu. Czuję się tak cholernie nie potrzebny i nie kochany że myślę tylko o śmierci.... Boże co ze mnie za żołnierz? Jako mój przełożony teraz pewnie będziesz starał się żeby odsuneli mnie od szarych szeregów ale chce żebyś wiedział tylko że nigdy nie chciałem cię skrzywdzić albo sprawidź ci przykrości. Ja.... Chciałbym żebyś był szczęśliwy i wiem że ja ci w tym zawadzam ale obiecuję że jeszcze troszkę i już mnie to nie będzie.. I- Chce mówić dalej ale czuję oplatające mnie ponownie ciepłe ramiona Tadeusza przyciągające mnie do siebie i mocno tulące do swojej piersi, czuję jak jego ciałem wstrząsa szloch przez co czuje się cholernie źle ponieważ wiem że to moja wina. Przypominam sobie czasy po zabraniu Jacka, Tadeusz zachowywał się bardzo podobnie... Był po prostu załamany ale teraz wygląda jakby był w swego rodzaju Agoni. Pamiętam jak wtedy go uspokajałem więc ponawiam swoje gesty czule go obejmując prawie sadzając sobie na kolanach co swoją drogą musi wyglądać trochę komicznie ponieważ Zośka jest sporo wyższy niż ja. Czuję pocałunki na całej swojej twarzy tak jakby bał się że zaraz zniknę a po chwili słyszę przy uchu cichutki szept

-Przejdziemy przez to piekło razem, obiecuję Rudy...

*Inna strona lustra* Kamienie na szaniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz