Nowe mieszkanie jest dla mnie tylko czterema, pustymi ścianami bez żadnych emocji czy wspomnień, i jest to dla mnie wielka ulga, mój stary pokój, mój stary dom miał w sobie zbyt dużo wspomnień które przytłaczały mnie każdego dnia. Nowy pokój posiadał jedynie materac który służy mi za łóżko i puste w większości szafki, wszystkie zdjęcia oraz pamiątki które zabrałem ze sobą ukryłem bardzo dokładnie pod panelami tak aby nikt oprócz mnie a w szczególności Niemcy nie mogli tego znaleść. Mimo "nowych śmieci" ja wróciłem do tych starych, wróciłem do szarych szeregów. Chłopcy i dowództwo przyjęli mnie ciepło i z wielkim zrozumieniem tego co przeszedłem jednak ja tego nie chcę, to jedynie sprawia że czuje się gorzej, jak skończona ofiara losu którą poniekąd jestem. Ku mojemu niezadowoleniu nie pozwolili mi jeszcze uczestniczyć otwarcie w akcjach uprzykrzaniu życia szwabów ze strachu że spartaczę akcje przez jakąś traumę o której non stop mówią myśląc że ja tego nie słyszę, a więc jak na razie mój powrót ogranicza się do chodzenia na zbiórki i zanoszenia rozkazów od góry do poszczególnych oddziałów. Najtrudniej było mi po raz pierwszy od aresztowania stanąć twarzą w twarz z oddziałem szmaragd, pół godziny krążyłem wokół pralni mamy dowódcy zanim udało mi się wygrać z tym cholernym głosem w głowie który cały czas powtarzał że nie mam prawa tam wejść, że to moja wina że stracili tak dobrego żołnierza, tak dobrą przyjaciółkę... Jednak głos się mylił, mimo obecności wszystkich nikt nie wypomniał mi tego co się stało, kiedy na kominku w salonie zobaczyłem jej zdjęcie z tym pięknym uśmiechem zaraz obok zdjęcia jej zmarłego, byłego chłopaka z zapaloną świeczką po środku byłem blisko wybuchnięcia płaczem, cudem udało mi się przełknąć łzy lecz mimo ogromnego bólu serca wyszedłem z domu Popielów z uniesioną głową i nadzieją iż jeszcze będę mógł wszystko naprawić i będzie dane mi widzieć znowu uśmiech Alki każdego jednego dnia do końca mojego życia.
-Cały dzień zamierzasz się gapić w ten sufit.- Pyta mnie moja cudowna siostrzyczka prawie przyprawiając o zawał serca, wywracam swoimi zielonymi oczami i nie odrywając wzroku od szarego sufitu który w kilku miejscach porasta pleśń, nie mam nic lepszego do roboty przecież i tak nic mi nie wolno bo "dalej walczę z traumą a oni nie będą ryzykować że sam pójdę na Pawiak i spróbuje zabić moich i szmaragd oprawców tak przy okazji popełniając samobójstwo."
-A nawet całą noc.- Odpowiadam siląc się na żarty który jednak nie do końca mi wychodzi na co wzdycham cicho ale mimo wszystko na moich ustach zostaje mały uśmiech który szybko znika przez kolejne zdanie wypowiedziane przez moją młodszą siostrę.
-Zośka przyszedł do ciebie.- Mówi szybko i od razu ulatnia się z pokoju jakby wiedziała że odwiedziny Zawadzkiego zwiastuje katastrofę. Nikt z rodziny, nikt oprócz Alka i Szmaragd nie wie o tym co stało się między mną a Blondynem, na szczęście dla nas bo zdaje sobie sprawę iż jeśli ktoś się o tym dowiedział w trybie natychmiastowym skończylibyśmy na szubienicy. Nie mija chwila a do pokoju wchodzi Tadeusz i zamyka za sobą drzwi, opiera się o nie i wbija te niebieskie ślepia we mnie jakby chciał mnie prześwietlić, mnie i moje uczucia. Podnoszę się z materaca i mimo wielkiej chęci również wbijam w niego swój wzrok.
-Co tu robisz?- Pytam tonem bez żadnych emocji i ubieram na siebie pierwszą lepszą koszulkę aby nie świecić goła klatą przed swoim Dowódcą.
-Przyszedłem sprawdzić jak się czujesz.- Wypala we mnie dziurę swoim przenikliwym spojrzeniem, wiem że gapił się na moje blizny które ozdabiają moje ciało od przesłuchań a ja mam ochotę wybuchnąć śmiechem.
-Mogłeś zapytać na zbiórce rano.-
-Nie chciałem przy wszystkich.-
-Czemu wy wszyscy traktujecie mnie jakbym był ze szkła? Wszystko okej możecie przestać się wielce użalać nad dorosłym facetem który umie o siebie zadbać. Dziękuje za troskę i do widzenia.- Wiem że nie zachowuje się bardzo dziecinie jednak ja nie mam ochoty się z nim teraz użerać. Podchodzę do niego i próbuje siłą go wypchnąć z pomieszczenia co jednak idzie mi dość marnie.
-Janek nie odpychaj mnie...- Szepcze Tadeusz wiedząc jak cienkie są ściany w kamienicach a ja staje jak wryty. Ja go odpycham?
-Czy ty sobie żarty ze mnie robisz Tadek?! To ty mnie odepchnąłeś mnie jako pierwszy! Wyjdź stąd po prostu wyjdź nie chce żeby łączyło nas coś więcej niż relacja którą musimy mieć przez konspiracje!- Wybucham i wściekły wręcz wytargam go za fraki wyrzucając za drzwi mojego mieszkania nie przejmując się tym iż w dużym pokoju siedzi wręcz przerażona moja rodzina która jestem pewny zastanawia co się stało z naszą przyjaźnią.
Po prostu przestała istnieć
ty powinieś przestać istnieć Janek.
-Serwus.- Warczę zatrzaskując drzwi przed jego twarzą nie chcąc go nigdy więcej widzieć.
----------------------------------------
Trochę spóźniony prezent świąteczny, mam nadzieje że mnie nie zabijecie za to co zrobiłam z naszymi cudownymi chłopcami. Jak minęły wam święta?
Pamiętajcie o komentarzach oraz o zostawieniu gwiazdki
-Kira<3
CZYTASZ
*Inna strona lustra* Kamienie na szaniec
RomanceWojna, zakazana miłość, śmierć, trauma, depresja. Historia pisze się sama po drugiej stronie lustra. ------ Książka oparta o "Kamienie na szaniec" Aleksandra Kamieńskiego. Historia to czysta fikcja i fantazja autorki proszę nie traktować tego poważa...