*Ponowne spotkanie*

272 24 3
                                    

Wiedziałem że kiedyś przyjdzie moment w którym znowu będę musiał się spotkać z Tadeuszem ale nigdy nie sądziłem że nadejdzie to tak szybko. Od momentu w którym Alek przekazał mi że Zawadzki zawita do naszego nowego, tymczasowego domu na kilka dni przez kontuzje nogi którą doznał podczas jednej z akcji małego sabotażu nie potrafiłem znaleść sobie miejsca, bałem się tego, bałem się go mimo tej wielkiej miłości którą go obdarowałem. Alek zdawał sobie z tego sprawę, szczerze mówiąc dzięki temu że on wie o tym co nas łączy spadł mi ogromny kamień z serca, ukrywanie się z tym przed wszystkimi przez strach wykluczenia zabijała mnie wewnętrznie, miałem wsparcie tylko w Alce a teraz... teraz jej nie ma a ja mimo tego potrzebowałem kogoś do rozmowy i właśnie wtedy Dawidowski dał mi tak wielkie wsparcie jak kilka miesięcy temu Alicja, tego właśnie potrzebowałem. Chce mi się płakać na samą myśl o moim... chłopaku? Przyjacielu? Byłym chłopaku? Sam nie wiem jak mam go nazywać, czego po nim się spodziewać. 

Słyszę bardzo dobrze jak drzwi na parterze się otwierają a Ania woła imię swojego brata, moje serce zatrzymuje się w ułamku sekundy i przerażonym wzrokiem patrzę na Alka który jak poparzony się podnosi z łóżka. przez ułamek sekundy widzę ból na jego twarzy przez tępo w jakim się podniósł co musiało nie zbyt dobrze zadziałać na jego ranę postrzałową która dalej nie zagoiła się do końca.

-Zachowaj spokój, nie musisz schodzić. Pójdę do nich i powiem że śpisz, postaram się to przedłużyć jak najbardziej.- Zaczyna delikatnie panikować mój przyjaciel a ja o dziwo zostaje spokojny, zdaje sobie sprawę że jestem tu bezpieczny. Alek wychodzi z pokoju i trzaska przy tym drzwiami na pewno chcą zwrócić na siebie uwagę rodzeństwa. Biorę kilka głębokich wdechów i wydechów i nakładam na uszy dłonie aby jak najbardziej wygłuszyć dźwięk. Jak będzie trzeba to zostanę tu nawet kilka miesięcy, nie jestem gotowy aby go znowu zobaczyć.

Kiedy drzwi się otwierają nie odwracam oczu od okna myśląc że to nareszcie Alek wrócił. Wykonywał swoje zadanie bardzo dzielnie i za każdym razem odciągał Tadeusza od pokoju co słyszałem nawet przez zamknięte drzwi. Opieram głowę o parapet i przecieram zmęczone oczy. Chciałem poczekać ze snem aż do powrotu mężczyzny, czuje mu się chociaż tak mały gest winny za to co dla mnie zrobił.

-Czemu nie przyszedłeś się przywitać?- Zamieram słysząc głos Zośki, obracam się w jego stronę a jego niebieskie oczy wgapiają się we mnie wbijając w moje serce tysiące szpilek, spuszczam wzrok na swoje dłonie które dalej mają zdarte kostki po mojej wizycie na Pawiaku, czuje jak podchodzi bliżej i siada na łóżku tuż obok ale boje się na niego spojrzeć. Zośka kładzie dłoń na moim podbródku i zmusza mnie do spojrzenia na niego. 

-Przepraszam- Szepcze chłopak zaskakując mnie tym, spodziewałem się wszystkiego tylko nie tego, nie tego jednego słowa. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę jak bardzo za nim tęskniłem. W moich zielonych oczach pojawiają się słone łzy którym tak bardzo nie chce dać wypłynąć jednak nie jestem w stanie się powstrzymać i zaczynam cicho płakać, Zawadzki od razu ociera je delikatnie kciukami.

-Janek błagam nie płacz...- Wyciąga ramiona aby mnie przytulić a ja wpadam w nie i po prostu zaczynam wyć jak małe dziecko.

--------------------------------------------------------------

Hej skrzaty, wybaczcie za dość długą przerwę jednak ostatnio mam bardzo trudny czas który wiązał się z moją próbą samobójczą plus zaczęłam się również skupiać na reszcie moich książek na które serdecznie was zapraszam! A więc Tadeusz powrócił, jednak nie spodziewajcie się że wszystko nagle stanie się kolorowe <3

*Inna strona lustra* Kamienie na szaniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz