*Zniknęła*

391 28 0
                                    

Alicja zniknęła.


Te dwa słowa krążą po mojej głowie od kilku godzin w których wraz z Tadeuszem i Alkiem biegamy po całej Warszawie szukając dziewczyny. Straciliśmy z nią kontakt dwa dni po ognisku jednak myśleliśmy że po prostu dostała znowu jakąś akcje z Ewką, Irką i Marysią jednak jakie było nasze zdziwienie kiedy spotkałem Marysie pod pralnią i zarazem domem mamy Irki a kobieta powiedziała że żadnej akcji nie mają a dziewczyna po prostu roztopiła się w powietrzu. Starając się nie panikować pierwsze co zrobiłem to udanie się do jej mieszkanie. Otworzyła mi matka kobiety która od razu wpadła w panikę że jej córka wcale nie została u mnie na kilka dni. Sam również powoli zaczynałem wpadać w panikę nie wiedząc gdzie przepadła moja przyjaciółka jednak zachowując resztki zdrowego rozsądku zadzwoniłem do Tadeusza a on powiadomił Alka który wydawał się być jeszcze przerażony bardziej niż matka Ali. Razem zdecydowaliśmy że zanim powiadomimy jej przełożonego Witka poszukamy jej po całym mieście z nadzieją że po prostu urwała się gdzieś z swoim byłym chłopakiem Tomkiem który zniknął w praktycznie tym samym momencie co Dąbrowska.



Usiadłem zrezygnowany na jednej z ławek ustawionych zaraz przy skraju małego lasku posadzonego w parku.

- Jej nigdzie nie ma do cholery- Mówię załamanym głosem opierając się plecami o tył ławki, Tadeusz siada koło mnie- Przecież to nie możliwe żeby ją złapali. Szmaragd od śmierci Carvera dbała żeby nie mieć przy sobie czegokolwiek związanego z konspiracją... I okej może jest troszkę porywcza ale przecież nie byłaby aż tak głupia żeby podpaść Szwabom... 

-A może ona po prostu wróciła do Tomka i z nim uciekła..?- Słysząc słowa mojego chłopaka podrywam się na równe nogi i patrzę na niego wściekły.

- Pojebało cię?! Alka nie jest zdrajcą przecież ją znasz nie od dzisiaj!- Wydarłem się na chłopaka nie zwracając uwagi na ludzi chodzących na około nas. chłopak wstaje i kładzie mi ręce na ramiona chcąc mnie uspokoić i coś powiedzieć jednak przerywa mu głos Alka o którym prawie zapomnieliśmy przez to że nasz energiczny Alek zamilkł i nie odzywał się całe nasze poszukiwania.

- Sprawdźmy las... a bardziej drzewa- Zdezorientowany Tadeusz zmarszczył brwi odsunął się ode mnie i spojrzał na Dawidowskiego.

- Co- Zapytał Zośka.

- Przecież to Alicja jeśli nie ma jej w domu to trzeba szukać w lesie albo nad wodą- Mruknął cicho i nie czekając na nas kieruje się w stronę lasu.



-Przestańcie się drzeć idioci ja rozumiem że to Warszawa ale w tym lesie są też zwierzęta... inne oprócz was, które potrzebują ciszy i spokoju.- Podskoczyłem ze strachu słysząc głos kobiety którą od kilu minut nawoływaliśmy. obróciłem się dookoła własnej osi starając się dojrzeć gdzie stoi moja przyjaciółka jednak oprócz naszej trójki nikogo nie widzę.

- Na górze- Ponownie słyszę jej głos. Od razu kieruje swój wzrok do koron drzew a na jednej z gałęzi zauważam Alicje wpatrzoną w jakiś mały przedmiot.

- Cholera jasna szmaragd czy ciebie pojebało? Odchodziliśmy od zmysłów!- Wykrzyknął zdenerwowany Tadeusz patrząc na dziewczynę a ja szturcham go w ramie poirytowany.

- Nie krzycz na nią.- Warczę cicho tak aby tylko mój chłopak to usłyszał a on wywraca oczami.

- Tomek nie żyje- Powiedziała chłodno a zaraz po tym dosłownie w chwile znalazła się na dole stojąc na przeciwko nas bez jakichkolwiek emocji w oczach ściskając w swoich rękach pierścionek z drutu który niegdyś dostała od Tomka. Zamurowało mnie zresztą chyba tak samo jak Tadeusza jedynie Aleksy jakoś zareagował. Podszedł do kobiety i zgarnął ją w swoje ramiona mocno do siebie przytulając jednak dziewczyna nie zareagowała patrząc się w jeden punkt gdzieś za Tadeuszem.

- O mój boże... Co się stało?- Zapytałem podchodząc niej bliżej.

- Niemcy wyczyścili jego kamienice... próbował ratować swoją matkę- Odpowiedziała obejmując Alka delikatnie i kładąc mu głowę na ramieniu cały czas wpatrując się w kawałek drutu który trzyma w dłoniach.

- Jak to... Czemu nikt o tym nie wie? Czemu Dowództwo o tym nie wie?- Pyta bezczelnie Zośka a ja mam ochotę zrobić mu krzywdę. To że jest urodzonym dowódcą nie oznacza że może być chamem dla jednej z najważniejszych dla mnie osób.

- Zośka do jasnej cholery zamknij się- Warczę w jego stronę ponownie.

- Wiedzą, Witek tam ze mną był. Pewnie po prostu nie chcą siać paniki.- Odpowiedziała odsuwając się od Alka podchodzi do mnie.

- Mogę u ciebie dzisiaj zostać?-

-Alicja twoja mama się martwi...-

-Och przecież wiesz jak znakomita jest aktorką. Oboje dobrze wiemy że tylko zgrywa wielce kochającą matkę-

-Oczywiście że możesz u mnie zostać siostrzyczko- Mówię tak aby tylko ona usłyszała i obejmuje ją krótko. Zamieniam jeszcze kilka słów z Tadeuszem podczas tego jak Szmaragd rozmawia z Dawidowskim a po tym kierujemy się wspólnie do mojego mieszkania.



Czemu ona wszystkich traci?



*Inna strona lustra* Kamienie na szaniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz