Rozdział 8: A ja będę cię pilnować.

73 5 5
                                    

Po całej sytuacji z Marcinem i z Danielem nie miałam już na nic sił. Mogłam się domyślić, że wszyscy pracownicy usłyszeli awanturę i będą teraz mówić. Emil pomógł mi z Przemkiem, który jeszcze rzucał się na korytarzu, chcąc bronić brata za wszelką cenę, a Marcina najlepiej zamordować. Daniel miał po prostu rację. To była moja wina, że Marcin przychodził do fabryki i wypytywał się o swoje dziecko. Gdybym tylko nie ukrywała prawdy, może wszystko potoczyłoby się inaczej? Może i nawet o wiele lepiej niż przypuszczałabym?

Wróciłam późno do rezydencji. Rozmowa, a raczej kłótnia z Marcinem przybiła mnie i musiałam uspokoić się i nabrać sił na jutrzejsze działania związane z uratowaniem fabryki. Dłonie nadal mi drżały, gdy tylko wspominałam sobie słowa Iwańskiego.

Nie pozwolę, byś mnie z nim rozdzieliła.

Opadłam na kanapę w salonie, a torebkę niechlujnie rzuciłam na podłogę obok. Spuściłam głowę i zamknęłam oczy, gdy akurat ktoś wszedł do pomieszczenia.

— Słyszałam, co się stało.

Podniosłam głowę i ujrzałam Lilianę. Zmusiłam się do lekkiego uśmiechu i westchnęłam cicho.

— To był istny koszmar.

— Co robił tam Daniel?

— Nie mam pojęcia.

— Niech powie lepiej, co robił w fabryce Marcin — zakpił Przemek, wchodząc do salonu. — Daniel ma prawo pojawiać się w fabryce perfum. To twój mąż.

— Marcin przyszedł tylko porozmawiać o moim dziecku — wymamrotałam pod nosem i poczułam, jak momentalnie skoczyło mi ciśnienie na pojawienie się tego mężczyzny.

— Hipokrytka.

— Nie mów tak do niej! — Liliana upomniała go, ale Przemek odpuścił sobie słowa własnej matki, kierując się w moim kierunku.

— Nie broń jej. Laura jest fałszywa.

— I kto to mówi? — zaśmiałam się cicho, podnosząc się z miejsca. — Kto ożenił się z dwoma kobietami? To ty jesteś fałszywy!

Przemek zacisnął dłonie w pięści i podniósł jedną rękę, ale Liliana wkroczyła między nas w samą porę i odciągnęła Przemka do tyłu.

— Nawet nie próbuj.

Wzdrygnęłam się, spoglądając prosto na mężczyznę.

— Wyjdź stąd albo zadzwonię po policję.

— Mój brat jest przez ciebie nieszczęśliwy — splunął, odsuwając się od matki. — Mam nadzieję, że ty też jesteś.

Opadłam na kanapę i całe siły z dzisiejszego dnia ze mnie uleciały. Po chwili zostałam sama w salonie i siedziałam tak przez kilka minut bez żadnego poruszenia. Chciałam cofnąć czas i nie być na każdym kroku zwyzywaną, okłamywaną i nie szanowaną przez nikogo Laurą. Nie mogłam nadal uwierzyć, że Marcin dowiedział się o dziecku i aż uszczypnęłam się, mając nadzieję, że był to sen. Teraz, gdy i o tym dowiedział się Daniel, oboje nie dadzą mi spokoju. Jeden będzie chciał spotykania się z synem, a drugi wręcz przeciwnie i cała winę zwalał na mnie. Miałam taki mętlik w głowie, jeszcze dochodził do tego problemy w fabryce i nie wiedziałam, co powinno być na pierwszym miejscu. Na pewno nie pozwolę, żeby Marcin widywał dziecko, bo nie miał do tego żadnych praw. On nie zasługiwał na niego po tym, jak mnie oczernił prosto w oczy.

— Nie wracaj tam.

Otworzyłam oczy i zobaczyłam wjeżdżającego do środka Daniela. Przełknęłam ślinę, nie będąc w nastroju do kolejnej kłótni.

Zniewolona | Osaczona #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz