Rozdział 13: Nie można było wejść głównym wejściem?

69 6 3
                                    

Podniosłam wzrok, kiedy wielkie drzwi łączące mój gabinet z gabinetem Marcina otworzyły się i ukazał mi się sam Iwański. Zmrużyłam oczy i przeniosłam wzrok z powrotem na papiery, niezadowolona z pojawienia się mężczyzny.

— Dzień dobry. Co za chłodne przywitanie.

— Wchodzi się tędy do mojego biura. — Wskazałam na główne drzwi, którymi często wchodził przed tym, zanim nie wszczął ze mną kolejnej kłótni.

Marcin podszedł do mojego biurka i kącik jest ust znacznie się powiększył.

— Musiałbym obejść cały korytarz. Drzwi łączą się ze sobą idealnie.

— Każę je w takim razie zamknąć.

— Nie zrobisz tego — odkaszlnął i podał mi białą teczkę, którą miał do tej pory w dłoniach. — Zauważyłem kilka nieścisłości w kontrakcie. Sprawdź je lepiej.

— Dziękuję, a teraz możesz wyjść.

— Tak, pani prezes. — Marcin ukłonił się nisko i podszedł do ogromnych drzwi, wchodząc do swojego gabinetu.

— Nie korzystaj z tych drzwi więcej — upomniałam go, mając nadzieję, że brzmiałam jak najbardziej władczo i poważnie.

— A jeśli zapukam?

— Byle mocno i czekaj na moją zgodę.

— Twoja prośba jest dla mnie rozkazem, pani prezes.

Zacisnęłam usta, kiedy drzwi zamknęły się tuż przed nim. Poklepałam się kilka razy po policzkach, aby powrócić do rzeczywistości. Byłam w rzeczywistości, ale nie mogłam nadal uwierzyć, że Marcin pracował w fabryce. To był jego pierwszy dzień, a już miałam go dosyć. Mogłam wcześniej pomyśleć o łączących drzwiach, ale kompletnie zapomniałam, że będą jeszcze przez kogoś korzystane. Gdyby jednak drzwi nie było, a oba gabinety zostały połączone w jedność, musiałabym wytrzymać jego wzrok co sekundę, a tego nie mogłam sobie tak całkiem wyobrazić.

Przejrzałam cały kontrakt i podniosłam się od biurka, podchodząc do wielkich drzwi. Nacisnęłam guzik na ścianie otwierający je i weszłam do pomieszczenia, podając teczkę z powrotem Marcinowi.

— Budżet jest niedopracowany. Pomyliłeś się.

— Nie można było wejść głównym wejściem?

Parsknęłam cicho i skrzyżowałam ramiona.

— Nie żartuj sobie. Jestem tutaj prezesem.

— To mój gabinet. — Marcin wstał z fotela i podszedł do mnie. — Stęskniłaś się.

— Błagam. — Pokręciłam głową, ale zamarłam w miejscu, kiedy znalazł się blisko mnie.

— Zapomniałaś o ostatnim pocałunku?

— Nie wspominam go za dobrze — mruknęłam, wpatrując się w jego ciemne oczy.

Marcin uśmiechnął się delikatnie i spojrzał na moje usta.

— Nie wierzę.

— Co on tu robi?!

Podskoczyłam przestraszona, słysząc za sobą głos Adama. Mężczyzna stanął przy mnie, obserwując poważnym wzrokiem sylwetkę Iwańskiego.

— To ty nic jeszcze nie wiesz?

— O czym?

— Wróciłem — uśmiechnął się Marcin i włożył dłonie w kieszenie spodni.

Adam otworzył szeroko oczy i spojrzał na mnie pytająco.

— Tak. — Skinęłam głową, spoglądając niepewnie na mężczyznę. — Marcin znów tu pracuje.

Zniewolona | Osaczona #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz