Następnego dnia rano postanowiłam zjawić się w szpitalu na życzenie Izabeli. Nie chciałam wtrącając się do życia Iwańskich, w końcu Marcin miał już swoją ukochaną żonę przy boku, jednak z drugiej strony ta myśl była dla mnie trudna. Oczywiście, ze martwiłam się o niego, ale przez zamieszanie wywołane z Felicją oraz Gabrysią zapomniałam, że nadal leżał w szpitalu z opatrunkiem na oczach. Poszłam tam jedynie, ponieważ poprosiła mnie o to jego ciotka, która była wspaniałą kobietą.
Weszłam do sali, w której leżał Marcin. Była Izabela, Marta, Wiktor oraz Paulina. Czułam się niepewnie w ich towarzystwie, miałam ochotę wycofać się i jechać do firmy bądź zaczekać na korytarzu przed salą. Marta wpatrywała się we mnie przeszywającym wzrokiem, ale nie dawała tego po sobie poznać. Do środka wszedł lekarz i przywitał się ze wszystkimi zgromadzonymi. Następnie podszedł do Marcina i zwrócił się do niego:
— Marcinie, zaraz zdejmiemy Ci opatrunek. Musisz być spokojny i cierpliwy. Zobaczymy, czy coś widzisz. Gotowy?
Mężczyzna skinął głową.
— Tak.
Cała drżałam, gdy lekarz chwycił za opatrunek i zaczął go odwiązywać. Po kilku chwilach Marcin był już bez niego.
— Marcinie, teraz otwórz oczy. Ale powoli.
Marcin nerwowo zaciskał powieki, jakby bał się czegoś. Wpatrywaliśmy się w niego przejęci razem z nim. A gdy jego oczy otworzyły się i zobaczyłam te znane mi dobre tęczówki, pochyliłam się w jego stronę.
— Marcin, widzisz mnie? Powiedz mi, czy mnie widzisz.
Otwierał i zamykał oczy. Powieki mu drgały, czoło marszczyło się, gdy się we mnie wpatrywał. Wiedziałam, że walczył dalej, próbował coś zobaczyć i nie powiedzieć za szybko swoich spostrzeżeń.
— Marcin, widzisz coś?
— Powiedz, kochanie, czy widzisz. — Usłyszałam spokojny głos Marty z tyłu.
Ponowiłam pytanie, nie dając za wygraną.
— Widzisz mnie? Marcin, powiedz.
W końcu na twarzy Marcina zagościł szeroki uśmiech.
— Tak, widzę Cię.
Złożyłam dłonie jak do modlitwy, dziękując Bogu za ten cud. W pokoju można było usłyszeć krzyki zadowolenia i radosne słowa.
— Na szczęście kwas nie uszkodził gałek ocznych.
— Nadal w to nie wierzę — oznajmił jeszcze lekko zszokowany mężczyzna. — Marta?
Kobieta przeszła do przodu, trącając mnie łokciem. Chwyciła dłonie swojego męża i ścisnęła je.
— Kochanie, jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie. Modliłam się do Boga, abyś wyzdrowiał.
Przełknęłam ślinę, odwracając wzrok w drugą stronę. Bolało mnie to, ale nie mogłam dać po sobie poznać, że było mi smutno.
— Już niedługo wyjdziesz ze szpitala. — Doktor uśmiechnął się szeroko i skierował się do drzwi.
— Dziękujemy, panie doktorze.
—Jestem szczęśliwa, kochanie. — Usłyszałam ponownie głos Marty. Gdy tylko doktor wyszedł z sali, zwróciła się do nas wszystkich: — Mogę zostać sama z mężem?
— Będziemy na korytarzu — odezwała się Izabela i podeszła do Marcina, całując jego dłoń. — W razie czego wołaj.
Odwróciłam się i miałam zamiar wyjść z sali, gdy dobiegł mnie głos Marcina.
CZYTASZ
Zniewolona | Osaczona #2
RomanceMiłość, która jest gotowa oddać nawet życie, nie zginie. _____________________________________ Laurze udaje się wyjść cało z dżungli, jednak traci częściowo pamięć, nie pamięta więc, kto był zaplątany w jej porwanie oraz rozbicie helikoptera. Kiedy...